Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast wciąż sztucznej Godziny dla Ziemi, nadal potrzeba zwykłej minuty dla miasta. W Białymstoku

Tomasz Maleta
Od lat pokutowało w obiegowej opinii przekonanie, że terenów zielonych Białystok ma aż nadto. Najlepiej złudzenie to oddano podczas transmisji z wyścigu Tour de Pologne, który kilka lat temu gościł w naszym mieście. Kamera z helikoptera pokazywała miasto zanurzone w zieleni. Komentatorzy telewizyjni nie kryli zachwytu widokami Białegostoku z lotu ptaka, w których po horyzont dominowały lasy i parki. Czasami jednak warto zejść z obłoków na ziemię, by dostrzec to, czego z góry nie widać.

Białystok nigdy tych terenów zielonych nie miał za wiele. Herezja? Bynajmniej. Na dowód warto przytoczyć ubiegłoroczny ranking opracowany przez portal mojapolis.pl na najbardziej zielone miasta na prawach powiatu. Autorzy zsumowali powierzchnię zieleni stricte miejskiej, czyli parki, zieleńce i tereny zieleni osiedlowej, oraz obszary leśne. O miejscu w rankingu decydował udział procentowy obszarów zielonych w całej powierzchni miasta. Na pierwszym miejscu uplasował się Sopot (58,6 proc.), tuż za nim Zielona Góra (46,8) i o dziwo - zwłaszcza z podlaskiej perspektywy - Katowice (46, 2 proc.). Białystok zajął dopiero 25. miejsce. Tereny zielone w całej powierzchni miasta to jedynie 25 proc. Przed nami są m.in. takie powiatowe grody jak Tychy, Dąbrowa Górnicza, Olsztyn, Bydgoszcz, Toruń, Bielsko-Biała, Żory, Włocławek. I tyle dowodu na hipotezę, która od zawsze była tak naprawdę tezą. Niewątpliwie natomiast Białystok miał jeden z najlepszych sloganów promocyjnych, który tak na dobrą sprawę nigdy nie stał się w pełni wykorzystaną marką: Zielone Płuca Polski i bycie ich stolicą. W przeciwnym razie już dawno byłby ogłoszony Zieloną Stolicą Europy.

Tytuł ten jest przyznawany rok w rok. Ma wspierać miasta europejskie, by stały się bardziej atrakcyjnymi i zdrowymi miejscami, gdzie żyje się zdrowo, przyjemnie i zgodnie z naturą. Od 2010 do 2013 roku zaszczyt ten przypadł w udziale kolejno: Sztokholmowi, Hamburgowi, hiszpańskiej Vitorii-Gasteiz, francuskiemu Nantes, Kopenhadze, angielskiemu Bristolowi. W tym roku najlepszym ekomiastem w Europie jest słoweńska Lubljana, za rok pałeczkę przejmie Essen, niegdyś stolica niemieckiego przemysłu ciężkiego. A przecież na zdrowy rozum wydawałoby się, że Białystok ma wszelkie argumenty, by powalczyć o takie miano. I tak: nie mamy lotniska, autostrad też. Wokół nas Natura 2000, Puszcza Knyszyńska, spalarnia ledwie co zaczęła rozruch, ale ponoć dym z niej mamy mieć bardziej przyjazny niż ten biały wypuszczany w Watykanie podczas konklawe. To czego brakuje, by było zielono?

Najprościej - nadal nie mamy zachowań instytucjonalnych i takich zwyczajnych, ludzkich zgodnych z naturą. I najlepiej widać to, gdy zbliża się doroczna Godzina dla Ziemi. Najbliższa już 19 marca, o godz. 20.30. Do tej pory kojarzona była głównie z tym, że na tę jedną godzinę ludzie gasili światła w swoich domach, a także znikały iluminacje budynków użyteczności publicznej. Tylko w praktyce trudno sobie wyobrazić, by z powodu Godziny dla Ziemi światło zgasło podczas meczu (na szczęście Jagiellonia gra w Krakowie już w piątek). Bo transmisja telewizyjna, bo kontrakty reklamowe. Tak samo jak trudno sobie wyobrazić, by bez prądu grano podczas licznych koncertów, które w tym czasie są w mieście lub po omacku biegano po scenach teatralnych. Od zeszłego roku celem akcji jest też rozwiązywanie konkretnych problemów ekologicznych. W 2015 roku była to obrona bałtyckiego morświna, w tym roku odbędzie się pod hasłem „Godzina dla wilka. Bądź głosem tych, którzy go nie mają”.

Od lat odnoszę wrażenie, że jesteśmy poprawni na siłę. Łatwiej przyjdzie nam zawyć dla wilka, choć ten bryka zamknięty w klatce ZOO. Łatwiej pstryknąć przycisk (bo takie są trendy światowe) niż wyrzucić śmieci tam, gdzie ich miejsce lub nie przechodzić obok nich obojętnie. A przecież śmietnisk w mieście i wokół niego, nie tylko z racji tego, że już po zimie, nie brakuje. Nie zmieniła tego nawet - wbrew założeniom - ustawa śmieciowa, która skomunalizowała odpady w gminach. I nie trzeba szukać ich gdzieś na obrzeżach, ale wystarczy przejść się w centrum bulwarami ks. Chodyki (nie wspominając o sąsiednich, którym patronuje ksiądz Hałko). Tak było przynajmniej w ostatnią, niezwykle słoneczną niedzielę. I nawet jeśli już ktoś chciał schylić się po nie swój papierek czy butelkę, to nie miał gdzie jej wyrzucić. Mógł jedynie zabrać je sobą, ale nie każdy ma tak pojemne kieszenie.

Zamiast wciąż sztucznej Godziny dla Ziemi, nadal potrzeba zwykłej minuty dla miasta. A Ziemi w nim będzie lżej. Znacznie dłużej niż przez 3600 sekund.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny