Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamarł ruch do Rosji – transportowcy czekają na nowe regulacje

(peż)
Zamarł ruch do Rosji – transportowcy czekają na nowe regulacje
Zamarł ruch do Rosji – transportowcy czekają na nowe regulacje
Co najmniej 70 firm transportowych z województwa podlaskiego zamiast jechać na wschód stoi „w blokach startowych” czekając na wyniki ustaleń między Polską i Rosją dotyczących zezwoleń przewozowych.

Ta liczba dotyczy, orientacyjnie oczywiście, tylko firm ze Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia – mówi dyrektor tej organizacji Mikołaj Linkiewicz. – A przecież są jeszcze niezrzeszone u nas, a także z Siedlec, Bielska Białej czy Ostrołeki, wszystkie, które z racji położenia we wschodniej Polsce z natury rzeczy szukają rynków zbytu m.in. na rynku rosyjskim.

Przypomnijmy, że trwająca od kilku dni sytuacja patowa na linii Polska-Rosja wynika z konfliktu interesów związanego z zasadami i liczbą wykonywania przewozów drogowych w roku 2016. Zasady te określa umowa międzyrządowa z 1996 roku. Z jednej strony dotyczą one zezwoleń dwustronnych i tranzytowych (do Rosji i przez Rosję, do Polski i przez Polskę), a z drugiej krajów trzecich (np. polski przewoźnik wiezie towar z Niemiec do Rosji). Mikołaj Linkiewicz tłumaczy to obrazowo w ten sposób: - Jeżeli np. pakujemy w Białymstoku i wieziemy do Rosji holenderskie czajniki, to było to uważane za podlegające zezwoleniom dwustronnym. Natomiast jeśli wieźliśmy je z Holandii przez Polskę do Rosji, to był to właśnie transport na rzecz krajów trzecich. Pula najmniejsza- 45 tysięcy zezwoleń.

Rosyjskie zezwolenia drogowe z 2015 r. były ważne do 31 stycznia 2016 r. Tymczasem w grudniu 2015 r. Rosjanie wydali przepisy wykonawcze, które zmieniły sens pojęcia przewozu na rzecz kraju trzeciego.

Gdyby trzymać się przykładu przytoczonego przez dyrektora SPP, fakt, że przy ładowaniu w Białymstoku czajników produkowanych w firmie holenderskiego właściciela na ten sprzęt wystawiane są holenderskie faktury, skłania naszych wschodnich sąsiadów do interpretacji, że to przewóz na rzecz krajów trzecich, na który wymagane są zezwolenia z dużo węższej puli. I ta automatycznie się szybko kurczy polskim transportowcom.

Jak zwraca uwagę nasz rozmówca, taka praktyka, gdy brany jest pod uwagę kraj pochodzenia ładunku  a nie terytorium przewozu naruszałby zapisy umowy międzynarodowej.

Ponadto naszym przewoźnikom groziłaby sytuacja, że nagle do zezwolenia dwustronnego potrzebują drugiego z tej wąskiej puli. – Kasowaliby od nas dwa zezwolenia na jeden przejazd i bardzo szybko ta pula by się skończyła. To ogranicza możliwości przewozu towarów przez naszych przewoźników – zwraca uwagę dyrektor Linkiewicz. - Skutkuje też nierównością sytuacji firm polskich i rosyjskich. Bo każdy nasz transport na wschód jest kontrolowany na granicy z Rosją, natomiast ich tiry po wjechaniu do strefy Schengen od strony Litwy są bardzo rzadko kontrolowane. Mogą  się załadować w naszym kraju i albo rozwozić towar po nim, albo jechać do innych krajów Unii nadal na zezwoleniu dwustronnym czy tranzytowym. Jest tylko 20-procentowe prawdopodobieństwo, że wyłapie to kontrola na wewnętrznych granicach UE.

Branża czeka na wynik negocjacji polsko-rosyjskich, które toczą się od kilku dni. Tylko w Stowarzyszeniu Przewoźników Podlasia jest obecnie ok. 150 firm. Część już wycofała się z jazdy na Rosję, około 70 nadal trzyma się tego kierunku. Teraz stoją i czekają na rozwój wypadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny