Wieś przed pięcioma wiekami była własnością rodu Wysockich. Dlatego nazywaną ją Niewodnicą Wysocką. Jeszcze w XVI wieku przeszła w ręce Kobylińskich. Ci zaś chlubnie zapisali w walkach partyzanckich w powstaniu styczniowym. Ponieśli za to wielkie straty, a ich dobra zlicytowano. Wykupił je duchowny prawosławny. Jego córka wniosła ten majątek do rodziny Łoszkiejtów.
W 1915 roku nowi właściciele wyjechali w głąb Rosji. Wrócił tylko syn Borys. Był kawalerem, prowadził rozrywkowy tryb życia. Dochody z gospodarstwa nie wystarczały na wystawność, więc powoli zaczął wyprzedawać ziemię, a dwór popadał w ruinę. Już za władzy ludowej była we wsi parcelacja. Chłopi dostali ziemię.
Dwór iście wielkopański
Dzień jest słoneczny, jesienny. W ogródkach i na podwórzach widać, że ludzie robią jesienne porządki.
- Tam, za stodołą stał duży drewniany dwór - mówi mężczyzna, pracujący w ogródku. - Pamiętam, że kiedyś były szerokie, kamienne i półokrągłe schody. W podwórzu zachował się dworska studnia. A tutaj jest druga, całkiem solidna - wskazuje ręką na szeroką betonową cembrowinę.
Dwór rozebrano już po wojnie. Z jego drewna zbudowano trzy nowe domy: - To był pałac - mówi Regina Drozdowska. - Drewniany. Wzdłuż ściany ciągnęła się rzeźbiona weranda. Na parterze było siedem pokoi i dwie kuchnie. I dwa korytarze. Byłam tam wiele razy - tłumaczy kobieta. - Borys rzadko tutaj zaglądał.
Majątkiem zarządzał pan Wernabir. Ziemi było ponad dwieście hektarów. Po drugiej stronie drogi stała duża obora dla krów, a w dalszej części stajnia dla koni - tłumaczy pani Regina. - Nieco na prawo stała stodoła i spichlerz. I drewniane kurniki.
Borys poznał młodą dziewczynę w Warszawie, którą tuż przed wojną sprowadził do dworu. W 1939 roku przyszli Sowieci i aresztowali Borysa. Wywieźli na Sybir, gdzie zmarł. Przy dworze, we własnych domach, mieszkały cztery rodziny stałych robotników. Rządca każdemu nadał po kawałku ziemi do uprawy. Najwięcej hektarów mieli Sakowscy, Czechowscy i Kalinowscy. W dworskiej kuźni pracował Edward Niewiński z synem. We wsi mieszkali też Zajkowscy, Baranowscy i Topczewscy. Tam, gdzie dziś są Zalesiany Kolonia, przed wojną nie było ani jednego domu.
Rówieśniczka Niepodległości
- Niech pan porozmawia z Reginą Drozdowską - doradza mężczyzna. - To rodowita mieszkanka wsi. I wiele może opowiedzieć - dodaje tajemniczo.
Pani Regina jest w domu. Ubrana czysto, starannie. Gościnnie zaprasza. W kuchni stoi stary, kaflowy piec. Pod ścianą drewniana komoda, obok maszyna do szycia Singer. Na parapecie pelargonie.
- Urodziłam się 11 listopada 1918 roku - mówi z dumą gospodyni. - Obok stał dom Kalinowskich, czyli moich rodziców. Dalej mieszkał Żyd Mojżesz rodziną. Mój ojciec Stanisław pracował w majątku i czasem dorabiał u niewodnickiego księdza Dowbora. Tata zmarł młodo, na tyfus.
Pani Regina przez sześć lat pracowała w dworskiej kuchni. Nauczyła się też krawictwa: - Szycia nauczyła mnie Weronika, moja sąsiadka - mówi Regina.
Po wojnie łatwiej było kupić materiał, niż gotowe ubranie. Z dzieciństwa pani Regina pamięta, jak matka ścierałą w ręcznych żarnach ziarno na mąkę. Z rzadkiego sita była kasza, a z gęstego prawdziwa mąka. Taką mąką zasypywała gotujęce się mleko, aż zgęstniało. - Nazywaliśmy to lemieszką - tłumaczy gospodyni. - Kiedyś gospodynie uprawiały melony. Dojrzałe krojono na kawałki, wrzucano do wrzątku i drewnianą łyżką rozgniatano na papkę. Potem wrzucano to do garnka z ryżem i mlekiem. Do tego dodawałam nieco cukru. Było pyszne - ocenia pani Regina.
Sąsiedzi
- Jeszcze przed wojną 1,5 h ziemi kupił Żyd z Białegostoku - zaczyna opowieść pani Regina. - Nazywał się Mojżesz Żagier. Wkrótce wybudował skromny dom i zamieszkał z żoną Szyfrą i trojgiem dzieci. Byli naszymi sąsiadami - dodaje pani Regina.
Od okolicznych rolników Mojżesz skupował mleko, woził je do swego drugiego domu w Białymstoku, a żona i córka roznosiły do klientów. Zadowoleni byli z takiego handlu rolnicy z Zalesian. Jednak Mojżesz zmarł tuż przed wybuchem wojny.
Żydzi arendowali też sad dworski. Między drzewami mieli szopę krytą słomą. Nocowali w niej, pilnując przed złodziejami. Tymczasem wiejscy chłopcy wieszali na drzewach wydrążone melony z oczodołami, a w środku z zapaloną świecą. Wystraszeni Żydzi krzyczeli "giewałt", a chłopcy spokojnie rwali jabłka.
Za okupacji sowieckiej rodzina Żagier żyła spokojnie, nie angażując się w politykę. Gehenna rozpoczęła się po wejściu Niemców. Żafierowie przeszli katolicyzm, przy okazji zmieniając nazwisko na Żagierowicz. Jednak w roku 1942 zostali aresztowani.
- Mariana nie było wówczas w domu - opowiada pani Regina. - Pracował w Markowszczyźnie. Sąsiedzi powiadomili go tragedii, więc zaczął się ukrywać. Najpierw na plebanii w Niewodnicy. Ludzie we wsi też ukrywali, karmili, ubierali. Wojnę przeżył. Często odwiedzał nasz dom. Jego brat Daniel jeszcze przed wojną wyjechał do Palestyny. Matkę i siostrę hitlerowcy wywieźli do Treblinki - opowiada pani Regina. - Dobry był z Mariana człowiek, więc ludzie mu pomagali. Ale był też w Zalesianach zły Polak, który wysługiwał się Niemcom i Mariana chciał wydać.
Wojenna miłość
- Któregoś dnia Marian zapukał do naszego domu i poprosił, aby go mama przyjęła. Nie miał przecież rodziny, ani też własnego domu. Byliśmy jego najbliższymi sąsiadami. I zamieszkał razem z nami. - Sympatyczny był to chłopak. Grzeczny - wspomina Regina.
Któregoś dnia powiedział, że niedobrze jest, że on tak mieszka z nimi: - Bo jestem młodą dziewczyną, on kawalerem. I oświadczył się - dodaje kobieta.
W 1944 roku wzięli ślub w kościele w Niewodnicy. Szczęście nie trwało długo, bo przeżycia wojenne odbiły się na zdrowiu Mariana. Zmarł w lipcu 1945 roku, a dwa miesiące później Regina urodziła syna, Mariana. I dziecko również wkrótce zmarło.
- Może Bóg tak chciał - mówi ze smutkiem pani Regina.
W 1947 roku wyszła powtórnie za mąż. Życie sobie ułożyła szczęśliwie.
- Tylko nieraz dokuczał mi bardzo ów zdrajca, który kiedyś pomagał Niemcom. Straszył i poniżał, Niedobry był to człowiek. Ale tylko on jeden.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?