Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił żonę i podpalił dom, żeby zatrzeć ślady. Morderca z Olmont trafi za kratki na 25 lat

Magdalena Kuźmiuk
Sąsiedzi zauważają pożar małego, drewnianego domu. Na miejsce przyjeżdżają strażacy. Po ugaszeniu pożaru, okazało się, że spalony dom skrywa makabryczną tajemnicę. W jednym z pomieszczeń, na wersalce leżały zwłoki kobiety.
Sąsiedzi zauważają pożar małego, drewnianego domu. Na miejsce przyjeżdżają strażacy. Po ugaszeniu pożaru, okazało się, że spalony dom skrywa makabryczną tajemnicę. W jednym z pomieszczeń, na wersalce leżały zwłoki kobiety. Fot. Bogusław F. Skok
Tak zdecydował sąd. - Na taką zbronię nie ma okoliczności łagodzących - uzasadniał wyrok. Mimo, że Piotr N. był niepoczytalny, sąd wymierzył mu surową karę.

Wszystkie szczegóły tej zbrodni znamy jedynie ze śledztwa. Bo proces Piotra N. toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wczoraj sąd nie miał wątpliwości, że kara dla zabójcy żony, Bożeny musi być surowa. I skazał go na 25 lat więzienia.
Wyrok nie jest prawomocny.

Prokuratura postawiła mu kilka zarzutów: zabójstwa żony, znęcania się nad nią i ich synem, niepłacenia alimentów i wzniecenia pożaru. Oskarżonego zbadali biegli. Uznali, że miał ograniczoną poczytalność. Wczoraj nie miało to znaczenia. Sąd uznał, że nie ma mowy o okolicznościach łagodzących - podało Radio Białystok.

Sielanka nie trwała długo

We wrześniu 2007 roku Piotr N. udusił swoją żonę Bożenę i podpalił drewniany dom, w którym mieszkała, by zatuszować zbrodnię.

Nie udało się, bo już kilka godzin po pożarze wieś aż zahuczała od plotek. Sąsiedzi kobiety od razu zaczęli podejrzewać, że sprawcą mógł być jej były mąż. Ktoś nawet widział mężczyznę, jak tuż przed pożarem wybiegł z domu Bożeny. Jak później wykazało śledztwo, mieli rację.

Piotr i Bożena pobrali się w 1992 roku. Początkowo żyło im się dobrze. Doczekali się narodzin syna, Kuby. W niespełna dziesięć lat po ślubie Piotr zmienił się. Skończyła się małżeńska sielanka. W ich domu zaczęło dochodzić do awantur. Codziennie. Mężczyzna zaczął wyzywać żonę i syna. - Wrzucę cię do studni - nieraz groził żonie. Wyganiał oboje z domu. Bił, szarpał, popychał. Nagle, w maju 2007 wyprowadził się. Ale odwiedzał rodzinę.

Poszło o komputer

19 września 2007 roku też przyjechał. Dochodziła godz. 13. Bożena nie poszła tego dnia do pracy, bo źle się czuła. Kuba był w szkole. Piotr i ona pokłócili się. Meżczyzna wyjaśnił w śledztwie, że poszło o komputer, który kobieta kupiła synowi. Chciała, żeby i on się do niego dołożył. On nie chciał słuchać, więc Bożena chwyciła za kij. Ale mężczyzna wyrwał jej go z ręki i uderzył kobietę. Popchnął na wersalkę. Zaczął bić pięściami po twarzy i głowie. W końcu usiadł jej na klatce piersiowej. Do twarzy przyłożył poduszkę i przycisnął. Po wszystkim 49-latek rozlał po pokoju rozpuszczalnik. Podpalił drewniany dom i uciekł.

Kilka dni później mężczyzna sam zgłosił się na policję. Przyznał się do zabójstwa, potem odwołał wszystko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny