Do wybuchu doszło w środę około godziny 20. Na stację paliw podjechała toyota.
- 34-letnia pracownica stacji wzięła przewód dystrybutora, aby zatankować gaz. Kiedy podłączała urządzenie do samochodu nastąpiło rozszczelnienie, a później buchnął płomień. Kobiecie poparzyło twarz i osmaliło włosy - opowiada Renata Grzybowska z zespołu prasowego podlaskiej policji.
Na szczęście właściciel stacji LPG wykazał się zimną krwią i szybko ugasił pożar własną gaśnicą.
Kobiecie poparzyło twarz i osmaliło włosy. Na miejsce przyjechała karetka. Lekarz opatrzył pokrzywdzoną.
Przybyła na miejsce straż zabezpieczyła miejsce zdarzenia i udzieliła poszkodowanym wsparcia psychicznego. Przyczynę eksplozji i pożaru wyjaśnia policja.