Jeżeli jednak opłaty dokonamy bezpośrednio u kontrolera lub w ciągu siedmiu dni, to z mandatu do zapłacenia zostanie już tylko 200 zł . Tylko, bo koszt biletu, który możemy bez problemu nabyć u kierowcy, to w tym przypadku jedynie 3,50. Z tego prostego porównania na poziomie rachunku z podstawówki wynika, że jazda na gapę nijak się nie opłaca.
Ulgi wprowadzono także po to, by zwiększyć ściągalność kar. Pamiętam jak jeszcze niecałą dekadę temu, gapowicze mogli odpracować - po wyroku sądu - zobowiązania wobec przewoźników. A niektórym za jazdę bez biletu zebrało się ponad 200 takich roboczogodzin. Nie wszystkie spółki komunikacyjne się na takie rozwiązanie godziły, bo uważały je za dodatkowy koszt. I dlatego też w zamian wprowadzono preferencje, by poprawić ściągalność. Jednak nie cieszą się one popularnością (korzysta z nich 30 proc). Dlatego wątpię, by zmniejszenie kary pieniężnej odmieniło trend. Natomiast dla tych, którzy znajdą się w gronie tych 30 proc. zejście z 200 zł np. do dwukrotności ceny miesięcznego, byłoby dodatkowym - być może wskazanym - bonusem.
Inni zawsze będą liczyć na łut szczęścia. Ja zazwyczaj mam pecha i dlatego jeśli nie mam na bilet, idę z buta. Dla zdrowia lepiej, a i w zgodzie z prawem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?