MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Włosi królami futbolu

Redakcja
Futbol jest okrutny. Mimo zdecydowanej przewagi Francuzów to Włosi przez najbliższe cztery lata będą szczycić się mianem najlepszej drużyny świata. Zawodnicy Marcello Lippiego po serii rzutów karnych wygrali 5:3

To czwarty w historii tytuł mistrzowski dla zespołu z południa Europy. Przed spotkaniem za faworytów uważani byli "Trójkolorowi". Szkoleniowiec rywali Marcello Lippi nie tracił jednak wiary w sukces.
- W ekipie panuje niewiarygodny duch walki. Jesteśmy w stanie sięgnąć po złoto - zapewniał szkoleniowiec, który po finałowym meczu nie mógł ukryć wzruszenia.

Oszołomieni Włosi
Początek meczu mógł zachwycić najbardziej wybrednych fanów futbolu. Obie drużyny grały odważnie, zapominając o stawce spotkania. Brak kunktatorstwa szybko dał efekt. Energicznie wbiegającego w pole karne Florenta Maloudę sfaulował Marco Materazzi. Sędzia nie miał wątpliwości - jedenastka dla Francuzów. Do piłki podszedł Zinedine Zidane i pięknym, technicznym strzałem od poprzeczki pokonał Gianluigi Buffona.
Włoski defensor nie mógł otrząsnąć się po fatalnej wpadce. Kilka minut później tak niefortunnie interweniował przed własną bramką, że omal nie zaliczył samobójczego trafienia.
Materazzi nie załamał się jednak początkowymi niepowodzeniami. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Andreę Pirlo, obrońca ekipy z Półwyspu Apenińskiego wyskoczył ponad zawodników rywali i efektowną główką zaskoczył Fabiena Bartheza.
"Trójkolorowi" wyglądali na oszołomionych odpowiedzią Włochów. Łatwo tracili piłki, przegrywali większość strać w środku pola. Najgorzej radzili sobie jednak przy stałych fragmentach wykonywanych przez podopiecznych Raymonda Domenecha. Po kolejnym rzucie rożnym bliski zdobycia bramki był Luca Toni. Napastnikowi mistrzów świata z 1982 roku zabrakło szczęścia i piłka trafiła w poprzeczkę.

Chamski Zidane
Szkoleniowiec Francuzów musiał w szatni wstrząsnąć swoimi zawodnikami. "Trójkolorowi" po przerwie zepchnęli przeciwników do głębokiej obrony. Na boisku szalał Thierry Henry. Napastnik Arsenalu Londyn grał jednak zbyt egoistycznie, kończąc wszystkie akcje strzałami, mimo lepszego ustawienia partnerów.
Schowani za podwójną gardą Włosi sporadycznie wyprowadzali ataki. Mimo to udało im się poważnie zagrozić Francuzom. Po rzucie wolnym główkował Luca Toni. Piłka wpadła do bramki, jednak sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
Im bliżej końca regulaminowego czasu gry, tym obie ekipy grały wolniej. Ciekawiej wyglądała dogrywka, w której przeważali "Trójkolorowi". Najpierw świetną okazję zmarnował Franck Ribery, strzelając z 15 metrów obok bramki, a kilka minut później główkował Zidane - Buffon efektownie wybił piłkę nad poprzeczkę. "Zizou", który mógł być bohaterem spotkania, wkrótce popisał się, ale boiskowym chamstwem. Doświadczony pomocnik nie wytrzymał presji i w brutalny sposób sfaulował Materazziego. Za uderzenie głową Włocha sędzia po długich konsultacjach wyrzucił go z boiska.

Do dwóch razy sztuka
Mimo osłabienia Francuzi zdołali obronić remis. Drugi raz w historii mistrzostw świata o złotym medalu musiały decydować rzuty karne. Przed 12 laty w Stanach Zjednoczonych właśnie Włosi musieli uznać wyższość Brazylijczyków, którzy skuteczniej mierzyli z jedenastu metrów. Nic dwa razy jednak się nie zdarza. Tym razem ekipa z Półwyspu Apeninskiego bezbłędnie wykonała wszystkie rzuty karne. Wybuch radości nastąpił po strzale Fabio Grosso, który jako ostatni pokonał Fabiena Bartheza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny