Jak wygląda? Proszę bardzo - Witold Tchorzewski pokazuje i odczytuje opis herbu z "Herbarza Polski" Kaspra Niesieckiego, wydanego w Lipsku w 1841 roku. "Tarcza tego herbu na dwie części wzdłuż podzielona, po prawej jej stronie powinien być róg jeleni czerwony, w polu białym, po lewej, w czerwonym róg bawoli szary. Do Polski herb został wniesiony z Niemiec przez Rogalów lub przez Biberszteinów, za jakieś kawalerskie zasługi nadane.
A miało się to dziać za Bolesława Krzywoustego, księcia Polski". Długosz w swoich przekazach również o nim wspomina. Ród Rogalów występował głównie na Mazowszu oraz w ziemi dobrzyńskiej, bełskiej i płockiej.
- Moi dziadkowie pochodzą z Żytomierza na Ukrainie. Mieli tam majątek. Był średniej wielkości - opowiada pan Witold - ale świetnie prosperował, bo dziadek bardzo dobrze nim zarządzał. Dochody przynosiła zwłaszcza cukrownia, w której pracowali okoliczni mieszkańcy.
Tchorzewski posiada wiele pamiątek rodzinnych. Jest wśród nich m.in. dokument zaświadczający, iż jego ojciec Zygmunt Tchorzewski ukończył 2 grudnia 1925 roku w Warszawie "całkowity trzymiesięczny kurs nauk kierowcy z wynikiem bardzo dobrym". Miał wówczas 20 lat. I zaczął jeździć fordem. Wtedy to było coś! Imponował wszystkim. - Tak właśnie zdobył serce mojej mamy - uśmiecha się pan Witold.
- Mama pochodzi z Zawad koło Jeżewa. Ojciec któregoś razu przyjechał do majątku jej rodziców, zaprosił ją na przejażdżkę i ona się zakochała w nim bez reszty. Po ślubie rodzice osiedli w Równym, w stronach rodzinnych ojca.
Długo tam jednak nie zostali. Postanowili przenieść się do miasta. W 1937 roku zamieszkali w Białymstoku. Ojciec pracował jako kierowca. Jeździł w komunikacji miejskiej i na trasach dalekobieżnych. W tamtych czasach zawód ten cieszył się wielką renomą.
A majątek w Równym? Kiedy wybuchła wojna, powrót w tamte strony został na zawsze przekreślony. Okolice Żytomierza znalazły się po drugiej stronie granicy, w Ukrainie. Ojciec po raz pierwszy pojechał do Równego w 1967 roku. Z zasobnego majątku, tworzonego przez kilka pokoleń, nic nie przetrwało. Posesja zarosła chaszczami, budynki były poniszczone, z cukrowni wyniesiono wszystkie urządzenia. Tata powiedział, że wolałby tego nie widzieć. Ja tam nie pojechałem ani razu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?