Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wioletta Grzegorzewska – Stancje

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Urodziła się 9 lutego 1974 roku. Ukończyła filologię polską na WSP. W latach w latach 2003-2005 razem z mężem prowadziła magazyn literacki i niezależne wydawnictwo "Bulion". Prowadziła też warsztaty literackie w bibliotekach, szkołach i ośrodkach kultury. Jej wiersze ukazywały się w wielu czasopismach literackich.Opublikowała książki poetyckie: "Wyobraźnia kontrolowana", "Parantele", "Orinoko", "Inne obroty", oraz dwujęzyczny wybór wierszy: "Pamięć Smieny/Smena's Memor".W 2006 wyemigrowała do Anglii.
Urodziła się 9 lutego 1974 roku. Ukończyła filologię polską na WSP. W latach w latach 2003-2005 razem z mężem prowadziła magazyn literacki i niezależne wydawnictwo "Bulion". Prowadziła też warsztaty literackie w bibliotekach, szkołach i ośrodkach kultury. Jej wiersze ukazywały się w wielu czasopismach literackich.Opublikowała książki poetyckie: "Wyobraźnia kontrolowana", "Parantele", "Orinoko", "Inne obroty", oraz dwujęzyczny wybór wierszy: "Pamięć Smieny/Smena's Memor".W 2006 wyemigrowała do Anglii. Wydawnictwo W.A.B.
Świetne „Guguły” Białystok poznał dzięki udanej adaptacji Agnieszki Korytkowskiej-Mazur. „Stancje” mogłyby doczekać się adaptacji filmowej. Wszak filmów o II wojnie światowej nakręcono w Polsce dziesiątki.

Powieść o studentce, która z Hektarów zaczyna w Częstochowie polonistykę, zamieniona w film o wojnie? Ano, zdaje się, że pokolenie młodych pisarzy, czuje się w obowiązku pamiętać o hitlerowskich mordach, o traumach trawiących jak rak Polaków przez długie dziesiątki lat. Oczywiście Grzegorzewska opisuje i losy ubogiej Wiolety w hotelu robotniczym i pełen seksualnej ekscytacji romans z żonatym etnografem, ale dla mnie najważniejszą częścią „Stancji” jest „masz na imię Anula”.

Przenikanie tajemnicy oblatek, stopniowe odkrywanie obłędu siostry przełożonej, to znakomity pomysł dramaturgiczny. Bo po cóż komu łacina, gramatyka opisowa i inne polonistyczne wiedzę tajemne, jeśli będzie wzrastał bez pamięci. A Wioletta Grzegorzewska pamięć historyczną do swoich „Stancji” wplotła z prawdziwym mistrzostwem. Jest tu i groza komór gazowych, i niesprawiedliwy – zdaniem ofiar - los oprawców, z którymi historia obeszła się łaskawie. Same sformułowania mówiące o wypieraniu wojennych wspomnień, więcej mówią o dzisiejszych strachach, niż kpiny z pracy we franczyzowej restauracji z Donaldem w szyldzie.

Wioletta Grzegorzewska nie stroni od perełek poezji w swoich tekstach. Podrzuca je znienacka, by zakończyć jakiś rozdział zostawiając czytelnika w zachwycie. Na przykład, kiedy zasypiając studentka patrząc w okno dachowe widzi, jak „mróz dzierga wzory połyskującym szydełkiem”. Albo gdy podczas spotkania kochanków „zachodzące słońce zahacza o nasze tęczówki, powoli przerzuca się na okna oficyny”.

„Stancje” nie są li tylko opowieścią o wejściu w świat miasta dziewczyny z prowincji, to tylko forma. Bo treścią jest potrzeba pamięci, poznania historii i dopiero wtedy, odnalezienia swojego miejsca na ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny