Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winnica pod Suwałkami

Urszula Dąbrowska [email protected] tel. 085 74 89 541
Pierwsze wino Siemaszko zrobił w 2004 roku
Pierwsze wino Siemaszko zrobił w 2004 roku
"Przecież tam temperatura schodzi poniżej 30 stopni. Tam wina robić się nie da!". Ale Jerzy i Bogumiła Siemaszkowie zrobili.

Wino z polskiego bieguna zimna było jedną z największych niespodzianek I Konwentu Polskich Winiarzy dwa lata temu. Degustowano 32 wina z kraju.

- Rondo 2005 spod Suwałk od razu zaskoczyło nieprawdopodobnie ciemną barwą i nasyceniem pigmentów - ocenił Wojciech Bońkowski, degustator "Magazynu Wino". - Usta bardzo dobrze zdefiniowane, mocne, intensywne, umiejętnie "podkręcone" dębowymi wiórkami, krwiste jak młode dolcetto, brak może bardziej zdecydowanego aromatu.

Co to znaczy usta dobrze zdefiniowane?

- Tego się nie da przetłumaczyć - odpowiedział ich twórca Jerzy Siemaszko. To poetycki, nieprzetłumaczalny i nie dla wszystkich zrozumiały język Dionizosa.
Ziemia morenowa, gliniasta.

Podlaski winiarz pochodzi z okolic Olecka. Jako student archeologii UMCS w Lublinie jeździł za granicę na wykopaliska. W winie zasmakował gdzieś na Centralnym Masywie we Francji. Tam nabrał nawyku, że do dobrego posiłku musi być dobre wino. Kiedy założył rodzinę i okazało się, że skromne uposażenie archeologa czy muzealnika nie zapewni jej bytu, zaczął z kolegami jeździć zarobkowo na winobranie do Luksemburga.

- Trafiłem tam na prawdziwych pasjonatów wina. Opowiadali namiętnie o jego zaletach i tajnikach produkcji - mówi Siemaszko. - Trochę mnie to natchnęło, bo w Luksemburgu, oprócz dużych towarowych winnic produkujących trunki na sprzedaż, jest sporo małych winniczek. Właściciele traktują je jak ogrodnicze hobby.
Swoją ziemię, 10 hektarów w Nowej Wsi pod Suwałkami, kupił w 2000 roku.
- Takie łagodne wzgóreczki, świetna gleba na winnice: morenowa, gliniasta, dająca dużo ekstraktu w gronach - pomyślał i zasadził winorośl. Tylko nazwa trunku była wiadoma od początku: Villa Nova, jak nowy dom, nowe przedsięwzięcie, nowe wino świata.

Nie ma łatwo

Nawet Roman Myśliwiec z Jasła, pionier polskiego winiarstwa, który udowodnił, że w Polsce można robić dobre wino gronowe, był sceptyczny. Szef Polskiego Instytutu Winorośli i Wina uważał, że to "podbiegunowe" przedsięwzięcie będzie trudne, jeśli w ogóle możliwe. Polskim zagłębiem winiarskim jest województwo lubuskie. Największa, 23-hektarowa winnica znajduje się pod Wrocławiem. Ale Suwałki?
Archeolog posadził 20 pierwszych krzewów. Dzisiaj już ich nie ma. Rzeczywiście, nie pasowały do tutejszego surowego klimatu i nie dały dobrego wina.

Potem przywiózł trochę sadzonek z Luksemburga. Też niewypał. W północym zimnie owoce nie dojrzewały. Ale zaparł się. Zaczął prowadzić wręcz naukowe studia, nawiązał kontakty z fachowcami z Polski. Winiarstwo to choroba bardzo zaraźliwa. Na internetowych forach dyskutują setki hobbystów. Dodawali otuchy Siemaszkom.

Winogrona rosną w Kanadzie, Skandynawii (najdalej wysunięta na północ winnica leży na przedmieściach Oslo). W średniowieczu mnisi uprawiali je nawet na Wyspach Sołowieckich, Krzyżacy w zamku w pobliskim Reszlu na Mazurach, więc dlaczego nie miałoby się udać na Podlasiu - zaparł się Siemaszko.

To najdalej wysunięta na północ winnica w naszym kraju i jak na razie jedyna w województwie.

Kłopotliwa akcyza

Jest stare powiedzenie kalifornijskich winiarzy, że żeby zarabiać miliony na winnicy, trzeba w nią zainwestować miliardy.
Na założenie swojego poletka Siemaszko wydał kilkadziesiąt tysięcy złotych. Sama dobra sadzonka z kwalifikowanej hodowli, z paszportami i licencją kosztuje około 10 złotych za sztukę. Trzeba ich kupić pięć tysięcy na hektar.

W Polsce produkcja wina jest dozwolona, ale handlować nim nie można. Żeby sprzedać jakąkolwiek butelkę alkoholu, trzeba na nie nakleić małą karteczkę - akcyzę. Na wino kosztuje złotówkę, tyle, co dobry korek. Niby żaden problem, ale żeby taką banderolkę zdobyć, należy założyć skład celny, a to jest już "impreza" na poziomie 100 tysięcy złotych, czyli dla hobbystów nieosiągalna i nieopłacalna.
- W parlamencie jest teraz dyskutowany przepis, który od 2009 roku ma znieść obowiązek wykupowania akcyzy przy produkcji mniejszej niż 120 tysięcy butelek rocznie - mówi Siemaszko. - Jest więc nadzieja.

Winiarnia u nas?

Gdybyśmy spróbowali mszalnego wina, które produkowano dwieście lat temu, to by nas wykręciło. Ewoluuje nie tylko smak trunku, jakość, a przede wszystkim technologia produkcji. A ta jest sprawą podstawową. Białe wino robi się inaczej, czerwone inaczej. Rygory są ostre. Siemaszkowie planują przerobienie zabytkowej glinobitki na ich siedlisku w profesjonalną piwniczkę. Ale na razie pan Jerzy nie ma nawet butelki wyprodukowanego przez siebie wina. Ostatnie rozdał znajomym, a reszta dojrzewa w baniakach i pod żadnym pozorem nie można ich wzruszyć ani tknąć, bo wtedy wino można by było wylać do ścieku. Nie wolno go nawet odciągnąć przez rurkę, bo następuje błyskawiczny proces utlenienia i wino też byłoby stracone.
Rodzina na zamiłowanie Siemaszki do wina patrzy pobłażliwe. Żona pomaga mu w winnicy. Miejscowi czasami przychodzą po sadzonki i dziwią się, że tyle jest z tym zachodu.

- Nie wszyscy nawet wiedzą, że u nas w Nowej Wsi jest jakaś winnica - mówi Janina Toczko, żona ekssołtysa. - My widzimy z okna, jak tam rośnie na górce. Ciekawe to, ale starzy ludzie tu mieszkają, emeryci, nie chcą już zaczynać niczego nowego. Niech oni, młodzi...

Winiarz dużo nie pije

12 arów to powierzchnia symboliczna. Mieści się na niej około 500 krzewów. Da się z tego wycisnąć jakieś 1000 butelek wina rocznie. Ale Siemaszko nie zamierza jej powiększać, nie chce wchodzić w dużą produkcję. Woli zostać koneserem hobbystą.

- Winiarz paradoksalnie nie pije dużo, bo jakby to robił, nie byłby w stanie produkować dobrego wina - śmieje się.
Na początku testował jakieś 30 odmian. Te, które nie dawały sobie rady w tak trudnym klimacie, wycofywał. W tej chwili na podsuwalskich wzgórzach pędy rozwija czarna odmiana Rondo, nazywana polską gwiazdą, z której się robi czerwone wino gronowe.

- Biała Kazańska Słodka to trochę moje odkrycie - Siemaszko pokazuje młode roślinki. - Kraj Rad przetrwała w Estonii i Litwie. Wytrzymuje temperatury do minus 36 stopni. Można z niej robić przyzwoite wino stołowe.
Nie mógł znaleźć dobrej odmiany na wino białe. Nie nadawały się te sprowadzone z Niemiec i Ukrainy ani te, które sprawdzają się na południu Polski. Teraz próbuje nowej odmiany Siegerrebe.

Rocznik 2005
Dopiero po trzech latach od chwili zasadzenia winorośli można zebrać grona. Pierwsze wino Siemaszko zrobił w 2004 roku. Nie był zadowolony. Całe lato 2006 lało i winorośl chorowała. Zbierał w błocie każde nadgniłe gronko. W 2007 roku, na wiosnę przymrozki zwarzyły kwiaty i młode pędy. Przez osiem lat udał się tylko jeden rocznik - 2005. Jeździł z nim na kilka konferencji. Wszędzie podsuwalskie wino zdobywało uznanie. Dla Siemaszki bardzo liczy się zdanie winiarzy z Francji. Komplementowali jego trunek, że jest zrobiony bezbłędnie, a takie wina z Polski można policzyć na palcach.

Ten świetny rocznik 2005 idealny będzie dopiero w roku 2010. Ale Siemaszko nie zniechęca się:
- Teraz rośliny są w dobrej kondycji, pędy pięknie startują. Ten rok też zapowiada się nieźle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny