Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieś Borowskie Michały. Ziemia jest tutaj droga. I szanowana

Marian Olechnowicz
Domy w Borowskich Michałach są coraz ładniejsze, oszalowane i pomalowane. Bo wielu wraca do rodzinnej wsi. Stąd przecież blisko do Białegostoku
Domy w Borowskich Michałach są coraz ładniejsze, oszalowane i pomalowane. Bo wielu wraca do rodzinnej wsi. Stąd przecież blisko do Białegostoku
Do Michałów należą też Skórki i trzy kolonie. Razem ponad czterdzieści domostw. W dawnych czasach wieś wchodziła w skład gminy w Rynkach, potem w Turośni Dolnej. Teraz należy do gospodarnej gminy Turośń Kościelna.

Wieś jest niemała. Tuż za nią rozciąga się Gaj, ale od dawna nie ma tam lasu, tylko łąki i pastwiska. Błotko leży w kierunku Gzików. W dawnych czasach kobiety tam moczyły len, ale melioranci miejsce to do cna osuszyli. Zostały tylko kamienie, na których kijankami len rozbijano.

Podrzecze jest tam, gdzie Turośnianka. Niedaleko płynął kiedyś Strumień. Dziś wygląda jak rów melioracyjny. Ostatnio polubiły go bobry, a jeszcze po wojnie były w nim ryby.

W lesie zwanym Podlipiem gospodarze pędzili samogon, a w Falkowszczyźnie stał niegdyś dwór. Dziś nie ma po nim śladu.

Gospodarze w Michałach są dobrzy. Mają po 20 i więcej hektarów.
- Można brać przykład z Wojciecha Matychowca, Piotra Borowskiego, czy Józefa Danowskiego - wylicza sołtys Franciszek Borowski.

Dawniej to były rodziny

Sołtys, rocznik 1936, jest z rodu Borowskich - Maciejuków.

- Dziadek miał na imię Maciej - tłumaczy pan Franciszek. - Ojciec miał na imię Krzysztof, ale na drugie Maciej. I wnuk też Maciej - dodaje sołtys.

Od pół wieku Franciszek rządzi wsią. I szefuje miejscowej OSP. Dobrze zna historię Michałów.

- Ten dom jest już powojenny - tłumaczy - Ale stodoła i obora są stare. Nie ma juz czego naprawiać - pokazuje na zniszczoną strzechę.

Na szczęście ściany z grubych drewnianych ciosów są w dobrym stanie: - Nawet nie ma jak słomy takiej zdobyć, bo wszystka jest spod kombajnu - dodaje.

Idziemy do stodoły: - O, ta strona jest starsza. Na pewno ma prawie sto lat - wskazuje sołtys. - Deski i belki były ciosane ciesielskim toporem. Pod ścianą leży stelwaga. - Służyła do tego, by dwa konie w zaprzęgu równo szły - tłumaczy.

Jego gospodarstwo należało kiedyś do Pawła Borowskiego. Ów Paweł miał osiemnaścioro dzieci. Ale z tym ostatnim nie zdążyli dojechać wozem do szpitala w Łapach. Dziecko zmarło. I matka też. Najmłodsze rodziło się, kiedy najstarszy Bernard był już od dawna żonaty.

- Syn Paweł był w 1939 roku sołtysem w Olszewie - opowiada Borowski. - Żonę Teofila aresztowali Niemcy, gdy go nie było w domu. Ale znał język niemiecki. Wrócił, aby ją ratować, ale go też aresztowali.

Trzynaścioro potomstwa miał Jan Cibor. I wszystkie były dobrze wychowane i wykształcone. Poszły potem zw wsi do miasta. I tylko dwoje na roli zostało.

- Teraz jego wszystkie dzieci razem mają mniej potomstwa - oblicza sołtys. - W 1948 roku pożar zabrał im dom i całe gospodarstwo. Najstarszy Antek wrócił nocą z Białegostoku, a na jego kukrzysku tylko pogorzelisko zostało. Myślał, że całą rodzina w ogniu zginęła. A ci schronili się u sąsiada Leszczyńskiego. Ludzie jednak pomogli i Borowscy postawili nowy dom. Najstarszy Antek najbardziej pomagał rodzicom. A kiedy ich zabrakło, zaopiekował się resztą rodzeństwa. Był im jak matka i ojciec. I najpóźniej się sam ożenił - dodaje sołtys.

Pożar we wsi

Borowskie były drewniane i słomiane. Po wojnie ogień pół Borowskich strawił: - W tamtych czasach nie było papierosów, tylko takie robione z gilzy - opowiada pan Franciszek. - Pracował we wsi taki jeden, chyba Ukrainiec. Zaprószył ogień w stodole, gdzie było pełno suchego lnu. I rozszalał się pożar we wsi. Jeden gospodarz wyprowadził klacz ze źrebakiem ze stajni. Na widok ognia zerwała się i wróciła do płonącej stajni, a za nią źrebak. I nie dało się już ich uratować. Z płonącej strzechy odrywały się ogniste kule, które wiatr niósł po wsi. Dlatego tak wiele domostw spłonęło. A ten podpalacz uciekł ze wsi - kończy opowieść sołtys.

Sołtys to władza

Przed sołtysem Borowskim długie lata wsią rządził Aleksander Średziński.

- Kiedyś sołtys miał wiele obowiązków - mówi pan Franciszek. - Wszystkie wiejskie mapy leżały w domu sołtysa. On wyznaczał wiejską wartę i pilnował listy dyżurów. Przez cały rok, bo warta chodziła po wsi nie tylko latem.

Nocleżaniem nazywano obowiązek zapewnienia noclegu we wsi. Dawniej wielu ludzi wędrowało. Szukali pracy, albo kąta do zamieszkania. Byli też nieraz urzędowo, np. geodeci. I sołtys miał im wskazać kwaterę. Do tego trzeba było zwozić polne kamienie na drogę do Uhowa.

- Jedyny we wsi telefon miał sołtys. Ale skrzynka znajdowała się na słupie - tłumaczy pan Franciszek. - Klucze do niej miał tylko sołtys. Nieraz musiałem dzwonić do szpitala czy po weterynarza. Brałem aparat i klucze. I szedłem pod ten słup.

Sołtys włączał tez i gasił światło na słupach: - Bywało różnie - śmieje się Borowski. - Najczęściej gasiłem o jedenastej w nocy, ale nieraz świeciły się lampy do rana.

Każdy gospodarz, kiedy wiózł żywinę na rynek musiał mieć świadectwo jej pochodzenia. A te wystawiał tylko sołtys. Musiał też zbierać wiejskie podatki. Tych zaś było niemało.

Solidarność we wsi

Borowskie to wieś szlachecka. Patriotyzm nie jest ludziom obcy.

- Pamiętam, jak na wiejskie zebranie przyjechał Edward Mielech, przewodniczący gromadzkiej rady narodowe - wspomina sołtys Borowski. - Wtedy Dunaj, z urzędu gminny, opowiadał o pomocy jakiej Polsce udzielał Związek Radziecki. Tłumaczył, że co trzeci bochenek chleba jest z radzieckiego ziarna. Nagle na sali dał się słyszeć groźny pomruk. Stop, wrzasnął Mielech na Dunaja. Tak możesz wygadywać w różnych wsiach, ale nie w Michałach. Tu gospodarze swoje wiedzą. Ormowców też w naszej wsi nigdy nie było - chwali się sołtys. - No, może jeden, ale pokryjomu.

Franciszek Borowski był w stanie wojennym nieraz prześladowany za "Solidarność", ale nie żałuje: - We wsi było nas więcej - mówi sołtys. - Działali w "Solidarności" Rolników Indywidualnych: Ignacy Pińczuk, Eugeniusz Szepiotko, Tadeusz Czempiński. I wielu innych - dodaje pan Franciszek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny