Tragiczne wydarzenia miały miejsce na początku 1944 roku. W lutym w domu Stanisława Kotowicza w Sobótce pojawili się dwaj radzieccy partyzanci z oddziału im. Feliksa Dzierżyńskiego ze zgrupowania W imię Ojczyzny. Mieli ze sobą broń oraz alkohol. Partyzanci mieli zamiar zabić Niemca, który z mieszkanką Zubowa, pracującą w jego gospodarstwie na Prusach Wschodnich mieli przejeżdżać drogą w pobliżu zabudowań Kotowicza w kierunku Zubowa.
Partyzanci ustawili karabiny maszynowe w oknach domu. Pili alkohol. Rodzina Kotowicza była przerażona wizytą partyzantów. Bała się uzbrojonych pijanych mężczyzn, którzy w stosunku do mieszkańców domu zachowywali się arogancko.
Za donos
Stanisław Kotowicz, aby uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce 14 czerwca 1942 roku w Rajsku, gdzie Niemcy zamordowali 149 mieszkańców i spalili wieś, o zaistniałej sytuacji powiedział sąsiadom. Wspólnie ustalili, że należy natychmiast powiadomić o tym również Niemców.
Po złożonym meldunku z Bielska Podlaskiego do Sobótki przyjechało 12 niemieckich żandarmów. Doszło do wymiany ognia pomiędzy Niemcami i partyzantami. Partyzanci zginęli.
Tragedia jednak nie ominęła wsi. W nocy w Wielki Czwartek 7 kwietnia 1944 roku prawdopodobnie za zajścia, jakie miały miejsce w Sobótce dwa miesiące wcześniej, pojawił się sowiecki oddział im. Feliksa Dzierżyńskiego z brygady W imię Ojczyzny. Z rąk oprawców zginęło siedem osób. Jako ósme zginęło tam również dziecko Józefy i Ludwika Chomickich, które miało urodzić się za kilka dni. Dwie godziny po śmierci matki duszące się dziecko dawało jeszcze oznaki życia.
Pamięć pozostała
Z pogromu ocalało osiem osób. Ludwik Chomicki uciekł przez okno, Tekla Chomicka schowała się w sieni, ranni i zakrwawieni Adolf i Eugeniusz Chomiccy udawali martwych, Julia Kotowicz i Bronisława Rusińska jako dzieci skryły się w niszy pieca.
Po zbadaniu sprawy przez Instytut Pamięci Narodowej mord ten uznano za zbrodnię ludobójstwa, ponieważ sprawcy działali w celu wyniszczenia co najmniej w części polskiej grupy narodowościowej zamieszkującej Sobótkę.
Na dzień odsłonięcia tablicy pamiątkowej ocalała z pogromu Julia Drewnowska z domu Kotowicz czekała długo. Po wojnie nie można było głośno opowiadać o tych wydarzeniach. Jednak te chwile na stałe zachowały się w pamięci pani Julii i opowiadała je swoim dzieciom.
- Od tych wydarzeń minęło już 62 lata - mówi pani Julia. - Cieszę się, że w końcu ta sprawa została ujawniona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?