Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W przedszkolach zabrakło miejsc dla najmłodszych dzieci

Krzysztof Jankowski
Jan Radkiewicz, wiceburmistrz Bielska Podlaskiego
Jan Radkiewicz, wiceburmistrz Bielska Podlaskiego Janusz Bakunowicz
Do bielskich przedszkoli nie przyjęto 65 dzieci. Wiceburmistrz Jan Radkiewicz twierdzi, że część z nich może jeszcze pójść do placówek niepublicznych. Radni chcą, by miasto powołało nowe przedszkole przy Szkole Podstawowej nr 2. - Jesteśmy w stanie sprostać temu zadaniu - mówi dyrektor SP 2 Mirosław Chomaniuk.

80 procent - bielskich dzieci w wieku 3 i 4 lat dostało się do przedszkola.

Problem z miejscami w przedszkolach jest przykrą niespodzianką, bo jeszcze dwa miesiące temu władze Bielska Podlaskiego zapowiadały, że w tym roku nie może być mowy o kłopocie z przyjęciem do nich dzieci. Sprawę miało rozwiązać powstanie placówek niepublicznych oraz dobra współpraca dyrektorów przedszkoli miejskich podczas rekrutacji. Współpraca była, przedszkola niepubliczne są, a i tak miejsc brakuje.

- W całym Bielsku do przedszkoli nie przyjęto 65 dzieci w wieku od 2,5 do 4 lat - przyznawał podczas ostatniej sesji rady miasta wiceburmistrz Jan Radkiewicz.

Dzieci starsze miejsca w przedszkolach znalazły, bo musiały do nich trafić obowiązkowo. W sumie miasto zapewniło opiekę 704 dzieciom, w tym 19 niepełnosprawnym. Burmistrz Radkiewicz podkreślał, że maluchy nieprzyjęte do przedszkoli miały co najmniej jednego rodzica niepracującego.

- Czy to znaczy, że rodzice tych dzieci nie mogą szukać zatrudnienia i mają ciągle pozostawać bezrobotni? - dopytywali radni. - Przecież pobyt w przedszkolu to nie tylko kilka godzin spokoju dla rodziców, ale też ważny w życiu każdego człowieka początek jego socjalizacji.
Radni przypominali też, że jeszcze kilka lat temu miasto likwidowało swoje przedszkola. - Taka była potrzeba chwili, którą wymusił niż demograficzny - przyznawał radny Mirosław Gołębiowski, który pełnił wówczas funkcję wiceburmistrza. - Był pomysł, by zostawić tylko trzy przedszkola w centrum miasta, ale udało nam się zostawić cztery.

Burmistrz Radkiewicz odpowiadał, że problem z miejscami w przedszkolach rozwiąże się sam, za dwa lata, gdy obowiązek szkolny obejmie sześciolatków.

- Takie stawianie sprawy: pomęczcie się dwa lata, a problemu nie będzie, jest niepoważne wobec mieszkańców miasta - mówił Igor Łukaszuk, wiceprzewodniczący komisji oświaty.

- Naszą ambicją powinno być zapewnienie miejsc w przedszkolach wszystkim chętnym. Trzeba zakasać rękawy, sprawdzić możliwości rozwiązania tego problemu i jak najszybciej to zrobić - dodawał przewodniczący komisji Andrzej Roszczenko.

Radni zaproponowali, by nowe przedszkole powołać w SP 2, w której już dziś istnieje zerówka.

- Bazę lokalową mamy, a przedszkole byłoby jedynym w naszej dzielnicy za torami. Trzeba tylko przystosować nasze sale do nowych potrzeb - mówi "Kurierowi Bielskiemu" dyrektor SP2 Mirosław Chomaniuk.

Na inwestycję musiałyby się znaleźć pieniądze miejskie.

- 546 zł to koszt utrzymania jednego dziecka w przedszkolu, jaki ponosi miasto. Kwotę tę trzeba pomnożyć przez liczbę 65 dzieci i dodać wydatek na adaptację pomieszczeń. Da to 400-500 tys. zł - wyliczał Jan Radkiewicz. - Pytanie, czy na taki wydatek nas stać.

Wiceburmistrz dodaje, że nie można doprowadzić do sytuacji, w której zabraknie pieniędzy na utrzymanie dzieci w przedszkolach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny