Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy z kamiennym sercem

Elżbieta Suchowierska [email protected] tel. 085 748 96 57
Jesteśmy załamani, bo wnioski musimy złożyć do końca roku - mówią Mirosław i Marianna Karpowiczowie. - A sami tam nie dojdziemy.
Jesteśmy załamani, bo wnioski musimy złożyć do końca roku - mówią Mirosław i Marianna Karpowiczowie. - A sami tam nie dojdziemy. fot. Wojciech Oksztol
Pani Marianna i jej mąż poruszają się o kulach, syn od urodzenia jest obłożnie chory. Sami nie mogą złożyć wniosków o dowody.

A urzędnicy z Supraśla nie chcą im pomóc.

Znajomi straszą, że nawet ksiądz mnie nie pochowa, jak nie będę miała dowodu osobistego. I co ja mam zrobić? - 78-letnia Marianna Karpowicz z Zaścianek nie może powstrzymać łez.

Jest osobą niepełnosprawną. Jej mąż od dwóch lat ma poważne problemy z kręgosłupem, a jedyny syn, 38-letni Jerzy z porażeniem mózgowym, potrzebuje nieustannej opieki.

- Jestem załamana. Całe życie takie... - wspomina pani Marianna i zaczyna płakać.

- Jeden syn nie żyje, córka cztery lata temu też zmarła na białaczkę. Ona była dla mnie jedyną podporą. I kto mi teraz pomoże? - pyta załamana staruszka.

Proszę dzwonić, pomożemy

Pani Marianna próbowała dowiedzieć się w Urzędzie Gminy w Supraślu, czy ktoś mógłby pomóc jej rodzinie w wyrobieniu dowodów osobistych.

- Dzwoniłam do nich, ale trafiłam na panią, która nie była zbyt miła - opowiada. - Zrobiło mi się przykro. Usłyszałam, że sama muszę sobie radzić - dodaje ze smutkiem w głosie.

Kobieta zrezygnowała. Nie dzwoniła więcej do gminy. O pomoc poprosiła "Poranny".

- Oczywiście, pomagamy osobom niepełnosprawnym i mającym trudności w poruszaniu się - mówi Magdalena Sawicka-Mieszkowska, kierowniczka Urzędu Gminy w Supraślu.

- O sytuacji pani Karpowicz nic nie wiem. Jeżeli do nas zadzwoni, na pewno się tym zajmiemy.

Tak też się stało. Pani Marianna zadzwoniła po raz kolejny. Obiecano jej, że wszystko będzie załatwione. Musiała tylko poczekać, aż urzędnicy znajdą fotografa, który przyjedzie na miejsce i zrobi zdjęcia. Czyżby jednak zmienili zdanie?

- Pani z urzędu powiedziała, że zajmie się tym sołtys - Marianna Karpowicz czuje się bezradna.

A ten o swoim nowym obowiązku dowiedział się od nas.

- Urząd gminy o niczym mnie nie informował - mówi zaskoczony Mikołaj Pyłkowski.

A czas leci

Sprawę próbowaliśmy jeszcze raz wyjaśnić w gminie. Tym razem Magdalena Sawicka-Mieszkowska nie chciała z nami rozmawiać.

- Nie wiem o żadnym problemie - ucina krótko. Po chwili jednak dodaje: - Poza tym obowiązuje mnie ustawa o ochronie danych osobowych, a pani Karpowicz nie udzieliła mi pisemnej zgody na opowiadanie o jej sytuacji.

Tymczasem państwu Karpowiczom zostało już niewiele dni na złożenie wniosku.

- Chyba nie mogę liczyć na pomoc urzędników - mówi załamana pani Marianna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny