Urząd marszałkowski. 606 urzędników dostanie trzynastki bez względu na efekty

Wypłaty tzw. trzynastych pensji już ruszyły. Najwyższe otrzymują pracownicy na stanowiskach kierowniczych. W urzędzie marszałkowskim wypłacono je w sumie 606 osobom. Tutejsi urzędnicy dostali średnio po 3,5 tys. złotych. Ogółem urząd wydał na ten cel ponad 2,1 mln złotych.

Wysocy urzędnicy państwowi są pozbawieni tego przywileju. Dlatego trzynastej pensji nie otrzyma wojewoda podlaski. Natomiast wczoraj dostali ją jego podwładni. W urzędzie wojewódzkim trzynastkę wypłacono 546 osobom. Kosztowało to ponad 1,7 mln złotych.

Trzynastych pensji jeszcze natomiast nie wyliczono w białostockim magistracie.

- Na wypłatę dodatkowego wynagrodzenia jest czas do końca marca - informuje Urszula Mirończuk z urzędu miejskiego.

Prawdopodobnie na ten cel urząd wyda 3 mln zł. Tyle wyniosły trzynastki w ubiegłym roku.
W tej chwili trzynastka należy się pracownikowi, który w danym roku przepracował co najmniej sześć miesięcy. Kwota zależna jest od wysokości poborów.
Dodatkową pensję dostają pracownicy urzędów miast, gmin oraz wojewódzkich i marszałkowskich. Należy się ona także nauczycielom oraz pozostałym pracownikom oświaty i przedstawicielom służb mundurowych. Wypłatę trzynastek gwarantują przepisy. Co roku samorządy wydają na nie miliony.

W ocenie ekonomistów, to miły dodatek, ale nie ma on większego sensu.

- Należałoby te pieniądze wydawać w mądrzejszy sposób - ocenia Zbigniew Sulewski. - W urzędach potrzebny jest racjonalny system płac, który uzależniałby wynagrodzenie od efektów pracy i kwalifikacji. Nie powinno być tak, że jest z góry zaplanowana pula pieniędzy, którą trzeba wydać.

- Trzynastki to pewna tradycja rodem z minionych czasów, a nie motywacja do lepszej pracy - uważa dr Anatoliusz Kopczuk, ekonomista z Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku. - Jednak ruszyć je, to jak wywołać rewolucję.

Oferty pracy z Twojego regionu