- Chcemy mieć światła albo fotoradar. Po interwencji "Porannego" mają... i jedno, i drugie.
Tu nie da się normalnie żyć. Kierowcy chyba myślą, że to jest trasa szybkiego ruchu - mówiła w sierpniu pani Anna. Pracuje w jednym ze sklepów, tuż przy ulicy.
- Nieraz, żeby przejść na drugą stronę jezdni, trzeba odczekać niemal 15 minut, bo żaden kierowca się nie zatrzyma - denerwowała się.
Interweniowaliśmy w magistracie. W końcu na Kołłątaja pojawiły się światła. Teraz mieszkańcy nie kryją radości. - Od razu zrobiło się bezpieczniej - cieszy się pan Artur. - A wcześniej co drugi dzień był tu wypadek - wtrąca Anna Dobrowolska. - Dzięki światłom mamy pewność, że cało dostaniemy się na drugą stronę ulicy. A kierowcy, czy chcą, czy nie, muszą zdjąć nogę z gazu.
Zadzwoniliśmy też do straży miejskiej w sprawie fotoradaru. Komendant obiecał pomoc.
- Wiemy, że niektórzy na tym odcinku drogi lubią mocniej docisnąć pedał gazu. Dlatego jeśli mieszkańcy uważają, że niezapowiedziane kontrole prędkości sprawią, że kierowcy zmienią swoje przyzwyczajenia, to jak najbardziej deklarujemy pomoc - usłyszeliśmy od komendanta straży Stefana Sochańskiego.
I udało się!
Nasza pierwsza wspólna akcja ze strażnikami odbyła się w piątek, po południu. Już po trzech minutach od ustawienia fotoradaru jeden z kierowców został przyłapany na gorącym uczynku. Jechał z prędkością 116 kilometrów na godzinę!
- Jeśli rzeczywiście straż miejska dotrzyma obietnicy i będzie przeprowadzać tu kontrole, to zdecydowanie będzie mieszkało nam się tu bezpieczniej - mówi pani Katarzyna Jagłowska. - Dlatego dziękuję redakcji "Kuriera Porannego", że wstawiła się w naszej sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?