[galeria_glowna]
Goście tylko na początku meczu wygrywali 2:0 po celnie wykonanych rzutach wolnych. Potem bielszczanie szybko im odjechali na bezpieczną odległość punktową. Po rzucie z dystansu Aarona Weresa Tur prowadził już 11:2 i z kwarty na kwartę powiększał przewagę.
- Graliśmy szybko, z dużą liczbą rotacji i szerokim składem, by dać okazję wykazania się młodszym zawodnikom. I oni ją wykorzystali - mówił po meczu trener Tura Andrzej Sinielnikow.
Imponowali zwłaszcza wychowankowie Tura. Do dobrej gry Weresa kibice zdążyli już się przyzwyczaić, ale w sobotę, na tle młodych rywali, pokazali się także: waleczny Tomasz Koc i debiutujący siedemnastoletni rozgrywający Robert Iwaniuk. Iwaniukowi przytrafiały się jeszcze straty, ale jego szybkie ataki wprowadzały wielki zamęt w defensywie rywali. Pozwoliły też na chwilę wypoczynku dla zmęczonego Krzysztofa Kalinowskiego.
- Cały czas liczymy jednak, że dołączy do nas jeszcze Mariusz Rapucha, który pozwoliłby na większą ilość sposobów rozegrania ataku - mówił Sinielnikow.
W sobotnim meczu Kalinowski i Marcin Krajewski zagrali nieco krócej. Rzutami z dystansu zaimponowali byli zawodnicy Żubrów: Piotr Brzozowski i Tomasz Szczepiński. Słabiej Tur prezentował się w walce pod koszami, gdzie Krzysztof Łotowski i Mirosław Wysocki dawali się ogrywać rywalom.
- Wysocki cały czas leczy uraz kręgosłupa. Jego grę traktujemy bardziej jako formę rehabilitacji - mówi trener Sinielnikow.
Sobotni mecz pokazał, że ze słabszymi rywalami i na własnym parkiecie Tur powinien sobie w II lidze łatwo poradzić. Na wyjazdach jednak na razie bielszczanie zbierają baty.
- Mamy młodą drużynę, która zbiera doświadczenia - mówił Sinielnikow. - Trudno od niej wymagać samych zwycięstw.
Na dodatek niewypałem okazał się letni plan budowy szerokiej kadry Tura i gry na dwóch frontach: drugiej i trzeciej ligi. Bielski klub wycofał się bowiem z rozgrywek lokalnych.
- Związek przygotował nam taki terminarz, że musielibyśmy jednocześnie rozgrywać dwa mecze w ciągu dnia - wyjaśniał Andrzej Jóźwiuk, wiceprezes Bielskiego Klubu Sportowego "Tur".
Tak miało być chociażby w sobotę, gdy rezerwy Tura miały rozpocząć trzecioligowy mecz z Żubrami Białystok o godz. 17.30 na wyjeździe, a na godz. 18 był zaplanowany mecz z Treflem w Bielsku.
- Mamy sporą kadrę, ale nie aż tak szeroką, by jednocześnie wystawiać dwa dwunastoosobowe składy - mówi kierownik drużyny Aleksy Olesiuk.
Tur zagra więc w tym roku tylko w drugiej lidze. I raczej nie o mistrzostwo, bo Bielsk Podlaski- mimo wielu obietnic przedwyborczych samorządowców miejskich i powiatowych - nadal nie ma żadnej hali sportowej. Awans mógłby więc okazać się dla klubu… sporym problemem.
Jednak na razie działacze nie zapowiadają w związku z tym żadnych zmian w rozbudowanym składzie, chociaż trener Sinielnikow kilkukrotnie zwracał uwagę, że wolałby kadrę węższą, ale złożoną z bardziej doświadczonych graczy.
- Czas pokaże, czy uda nam się zgrać zespół tak skutecznie, jak to było przed rokiem. Wtedy mieliśmy jednak kilku zawodników o większych umiejętnościach - mówił w sobotę szkoleniowiec Tura.
Wynik:
Tur Bielsk Podlaski - Trefl II Sopot 96:52 (25:10; 18:14; 22:11; 31:17)
Sędziowali: Grzegorz Łata i Adam Kołoszewski.
Widzów 180.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?