Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tur Bielsk Podlaski. Dajmy szansę chłopcom z Bielska. Ich potencjał jest duży

Krzysztof Jankowski [email protected]
Trener bielskiego Tura, Paweł Bierżyn, z nadzieją spogląda w przyszłość drużyny złożonej ze swoich wychowanków
Trener bielskiego Tura, Paweł Bierżyn, z nadzieją spogląda w przyszłość drużyny złożonej ze swoich wychowanków Krzysztof Jankowski
Nie połknęliśmy z łatwością rywali z IV ligi, ale nadal mamy szansę na walkę o awans. Do zespołu szeroką ławą wchodzą nastolatkowie.

Plan minimum został wykonany - ocenia rundę jesienną trener Tura Paweł Bierżyn. - Do miejsca dającego awans tracimy 6 punktów, czyli dystans jest niewielki. A nad miejscami spadkowymi mamy kilkanaście punktów przewagi.

Piłkarze Tura zeszli na przerwę zimową zajmując szóste miejsce w tabeli. To wygodna pozycja, by przyczaić się do skoku w górę.

- Przed nami jeszcze 14 meczów, w których można zdobyć 42 punkty - mówi trener.- Losy awansu do III ligi wyjaśnią się więc wiosną. Na razie nie straciliśmy jeszcze tej szansy.

Latem apetyty kibiców były spore, bo Tur przystępował do rozgrywek jako spadkowicz z III ligi. Jednak w ciągu ostatniego roku zespół został bardzo odmłodzony, a szkoleniowiec zmienił ustawienie i sposób gry.

- Zmieniliśmy taktykę, bo uważam, że pasuje ona do zawodników, którymi dysponowałem na początku sezonu - tłumaczy Bierżyn. - Miałem bogactwo w środku pola i dlatego przeszliśmy na trzech środkowych pomocników.

W kadrze Tura pozostało zaledwie kilka nazwisk dorosłych piłkarzy, którzy w ostatnich latach stanowili o jego sile.

- Pomimo tego jako spadkowicz zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy grać ładną dla oka piłkę i zdobywać punkty, bo tego oczekują od nas kibice - przyznaje trener Tura. - Jednak runda jesienna pokazała, że nie zawsze przekładało się to na korzystne wyniki. Nasi przeciwnicy często nastawiali się na grę z kontry.

Efekt był taki, że w kilku meczach Tur atakował, a rywale strzelali gole i zdobywali punkty. Na dodatek wąska kadra zawodników, którzy łączyli grę w pierwszym zespole i rezerwach, powodowała, że posypały się urazy.

- Prawdę mówiąc w optymalnym składzie zagraliśmy tylko mecz z Gródkiem (wygrany 6:2 - przyp. red.). Potem już zawsze kogoś brakowało - mówi Bierżyn.

Kontuzje kolejno wykluczały: Stefana Chilkiewicza, Karola Kosińskiego, Karola Jakubowskiego i Michała Walczuka. Do tego dochodziły pauzy za kartki oraz przerwy z powodów osobistych. Trudno było o stabilizację w składzie. Z drugiej strony otworzyło to szansę przed nastolatkami z drużyny juniorów.

- Mamy bardzo młodych i perspektywicznych zawodników, którzy przez wiele lat mogą decydować o sile zespołu - mówi Paweł Bierżyn. - Na kolejne mecze wychodziliśmy zazwyczaj z czterema lub pięcioma, a w meczu z Sokołem nawet sześcioma młodzieżowcami w składzie.

Jesienią zagrali więc aż trzej szesnastolatkowie: Jakub Borowski (w Pucharze Polski), Rafał Grygoruk i Adrian Wasilewski, a także szeroka grupa nastolatków: Daniel Daniłowski, Kamil Hryniewicki, Rafał Kulikowski, Łukasz Popiołek, Damian Szklarz, Michał Walczuk i Joachim Witoszko. Wszyscy to wychowankowie bielskiego MOSiR.

- Gra młodzieżowców charakteryzuje się jednak tym, że często trudno jest im ustabilizować formę - mówi Bierżyn. - I tak właśnie było w naszym przypadku. Jeden mecz taki chłopak gra super, a w drugim jest najsłabszy na boisku. Ale każdy mecz to dla nich cenna nauka.

Nie ma co ukrywać - polityka stawiania na wychowanków wynika także z trudności finansowych, w jakich znalazł się Tur. Takie dołki przydarzały się klubowi także w przeszłości. Całe szczęście, że tym razem szkoleniowcy mają zaplecze, na którym mogą budować nową jakość.

- Potencjał tych chłopaków jest duży, tylko musimy odpowiedzieć sobie na pytanie - ile mamy czasu na zbudowanie z nich mocnej drużyny - mówi Bierżyn. - Dziś z nastolatków drużyny na III ligę nie zbudujemy. Trzeba byłoby dodać im kilku znacznie lepszych i bardziej doświadczonych zawodników.

Ich zatrudnienie to jednak kolejny wydatek z klubowej kasy. Więc może jednak spokojnie kontynuować eksperyment z własną młodzieżą?

- Warto poczekać dwa, może trzy lata i zainwestować w ten zespół, by chłopcy nie rozjechali się po innych klubach- mówi trener. - Dziś w III czy IV lidze nikt nie jest w stanie zbudować zespołu z wychowanków prócz Tura i Cresovii Siemiatycze. Dajmy szansę chłopcom z Bielska!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny