Zdesperowani rodzice, którym odmówiono przyjęcia dzieci do przedszkola postanowili walczyć. Opisali swą sytuację i rozesłali pisma, m.in. do ministerki oświaty Katarzyny Hall, wojewody podlaskiego i do władz lokalnych - wójta i burmistrza, prosząc o pomoc w wybrnięciu z tej sytuacji.
- Nie mogliśmy porozumieć się z panią wójt, nie przychodziła na umówione spotkania, zasłaniając się nagłymi wyjazdami - mówi Mariusz Anchim. - W tej sytuacji zaczęliśmy działać.
Część osób zainteresowanych pojawiła się również na wtorkowym posiedzeniu Rady Gminy, gdzie wójt Olga Rygorowicz wyjaśniła, że nie porozumiała się z burmistrzem i prawdopodobnie stworzy gminne przedszkole w Dubinach w budynku szkoły.
- Większość z nas przemelduje dzieci do Hajnówki, a do Dubin nie pośle. To nie jest oczekiwane przez nas rozwiązanie - odpowiada na to Ewa Moroz- Keczyńska.
Do targów trzeba dwojga...
- Kilkakrotnie prowadziłam rozmowy z burmistrzem, jednak proponowana przez niego kwota 600 zł za dziecko jest za wysoka. W takiej sytuacji pozostaje nam stworzenie przedszkola w szkole w Dubinach. - mówiła Olga Rygorowicz.
Wójt wyjaśniła również, że w rozmowach z burmistrzem Anatolem Ochryciukiem przypominała, że budynki przedszkolne budowane były w czasach komunizmu i są wspólnym majątkiem, jednak burmistrz pozostał niewzruszony i ceny nie obniżył.
- Jesteśmy otwarci na propozycje, ale żeby do jakichkolwiek negocjacji doszło, trzeba chcieć negocjować. Pani wójt nie wydaje się zainteresowana rozmowami.- wyjaśnił nam burmistrz miasta. - Nie usłyszałem żadnej propozycji negocjacji ceny ze strony gminy.
Nie stać nas na dopłatę
Władze gminy podkreślają, że nie mają pieniędzy i suma, jakiej żąda burmistrz jest zbyt wygórowana. Rodzice jednak nie rozumieją takiego tłumaczenia.
- Może warto skalkulować, czy opłaca się tworzenie przedszkola w Dubinach. Nie jest to przecież takie proste, konieczne jest spełnienie wielu warunków, wszelkie atesty na wyposażenie...może okaże się, że taniej będzie płacić do miasta - dowodziła Ewa Moroz-Keczyńska. - Prosimy, negocjujcie z burmistrzem, aby nasze dzieci mogły chodzić do przedszkoli w Hajnówce.
Jedna sala dla wszystkich
Rodzice zgodnie twierdzą, że przemeldowanie dziecka nie jest wyjściem. Z punktu widzenia przepisów staną się obywatelami miasta, jednak będzie to zwykłe obchodzenie prawa. Niestety, jak zapowiadają, większość z nich to prawo obejdzie, ponieważ do gminnego przedszkola dzieci wysłać nie chcą. Rodzice utrzymują, że w szkole jest ciasno, klasy I-III są łączone.
Tę informację potwierdzają słowa dyrektorki placówki, która na sesji powiedziała, że wstrzymane są zapisy do szkoły, bo brakuje w niej miejsc. Jednak mimo to dla przedszkolaków znajdzie się miejsce.
- Jesteśmy w stanie zorganizować oddział przedszkolny dla dzieci mniejszych w Dubinach. Przeznaczymy na to jedną salę - zapewniała dyrektorka.
Propozycja wrzucenia dzieci do "jednego worka" zbulwersowała rodziców.
- Jak Pani Dyrektor sobie wyobraża stworzenie jednej grupy, jeśli dzieci są w różnym wieku i wymagają różnych warunków: młodszym potrzebne są łóżeczka, niektóre dzieci mają alergie, więc konieczne jest stosowanie diet, pisuary są inaczej skonstruowane, dzieci czteroletnie uczą się czego innego niż pięciolatki? - pytał Mariusz Anchim.
Żłobek to nie nasza sprawa
W dużo gorszej sytuacji znalazła się rodzina państwa Kruczkowskich wraz ze słynnymi trojaczkami. Rodzice chcieliby oddać dzieci do żłobka, jednak tam miejsc dla dzieci z gminy nie ma. Dla nich też nie ma żadnej nadziei na stworzenie żłobka.
- To nie jest obowiązkiem gminy - powiedziała na sesji Olga Rygorowicz.- Przedszkolaki, owszem, jeśli trzeba zabierzemy, ale o żłobku nie rozmawiamy.
Robert Kruczkowski żali się, że nie może liczyć na żadną pomoc socjalną, ponieważ o parę złotych przekraczają dopuszczalne progi. Z jednej pensji trudno jest wykarmić jedno dziecko a co dopiero troje, jednak w takiej sytuacji żona nie może pracować.
Podchody do negocjacji
Ta trudna sytuacja może zmienić się w każdej chwili. Pani wójt planuje spotkanie z burmistrzem, w którym wezmą również udział rodzice. Jednak ci ostatni nauczeni przykrymi doświadczeniami nie do końca wierzą w zapewnienia o wspólnych negocjacjach.
- Nie wierzymy, że ktoś z gminy nas powiadomi o spotkaniu - mówią rodzice. - Będziemy sami chodzić i pytać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?