Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Frankowski: Taką Jagę chcę oglądać

Wojciech Konończuk
Andrzej Banas / Polskapresse
Mam nadzieję, że to, co nasz zespół pokazał w meczu z Łeczną, będzie wiosną prawdziwym obliczem Jagi - mówi Tomasz Frankowski.

Legenda białostockiego klubu i czterokrotny król strzelców ekstraklasy jest pod wrażeniem wyczynu drużyny Michała Probierza w ostatnim meczu . - Nie był to może wybitny występ w wykonaniu Jagiellonii, ale z pewnością zabójczo skuteczny. A o to przecież chodzi w piłce nożnej. Taką właśnie, do bólu skuteczną drużynę, chcę oglądać - mówi Frankowski.

42-latek, który wielką karierę rozpoczynał w białostockim klubie, podkreśla zasługi lidera Podlasian - Estończyka Konstantina Vassiljeva.

- Dwanaście zdobytych bramek i jedenaście asyst to wielki wyczyn. Nie przypominam sobie, by podczas mojej kariery zawodniczej jakikolwiek piłkarz sięgnął po korony króla strzelców i asystentów w jednym sezonie - zaznacza popularny „Franek”. - Trudniej Kostii będzie o zaliczenie największej liczby zdobytych bramek. Nie jest przecież nominalnym napastnikiem i odpowiada za stwarzanie sytuacji kolegom, a nie kończenie akcji. Ale - oczywiście - będę ściskał za niego kciuki, by sięgnął po dublet - dorzuca.

Przykro było oglądać klęskę Franciszka Smudy

Radość z wygranej Jagi mąci trochę klęska szkoleniowca Górnika - Franciszka Smudy. To trener, którego Frankowski darzy szacunkiem i wiele mu zawdzięcza. Po tym, co zespół z Łęcznej zademonstrował w Białymstoku, trudno być optymistą w kontekście walki ekipy spod Lublina o pozostanie w ekstraklasie.

Brazylijki piłkarz, który przyszedł do Jagiellonii w 2007 roku w litewskiego FC Vilnius. Zaledwie sezon dobrej gry wystarczył żeby zauważyli go skauci niemieckiej Herthy Berlin.W lipcu 2009 Rodnei został wypożyczony do 1. FC Kaiserslautern. Grał też Red Bull Salzburg i RB Lipsk. Obecnie jest zawodnikiem drugoligowego niemieckiego klubu TSV Monachium.

Jagiellonia Białystok. Gdzie są byłe gwiazdy Jagi? Zobacz ic...

- Niestety, piłkarski świat poszedł do przodu i powrót do futbolu po kilku latach okazuje się bolesny. To było naprawdę przykre i współczuję trenerowi Smudzie. Ciężko jest budować na czymkolwiek optymizm. Chyba tylko na tym, że dla Górnika to był pierwszy mecz w tym roku i gorzej już być nie może. Spotkań jest jeszcze do końca sezonu sporo, w międzyczasie będzie podział punktów. Kluczowe będą dwa, trzy najbliższe mecze. Jeśli w nich wyraźnie nie zapunktuje, to obawiam się, że może już się nie podnieść - uważa nasz rozmówca.

Remis wcale nie będzie taki zły dla gości
Spotkanie z Górnikiem to przeszłość i uwagę 22-krotnego reprezentanta Polki przykuwa już sobotnie starcie żółto-czerwonych w Krakowie z Wisłą. Zmierzą się dwa kluby bliskie sercu Frankowskiego. W Białymstoku Franek wychował się i odnosił sukcesy w końcówce kariery, a pod Wawelem świętował pięć tytułów mistrza kraju i trzy razy zdobywał koronę króla strzelców.

- Nigdy nie ukrywałem, że to szczególny dla mnie mecz i - jak zwykle - typuję remis - uśmiecha się Frankowski. - Biorąc po uwagę wszystkie okoliczności, to wynik całkiem możliwy i - w mojej ocenie - wcale nie taki zły dla gości. Trzeba pamiętać, że białostoczanom na stadionie przy Reymonta nigdy nie grało się dobrze i często wracali stamtąd na tarczy - zaznacza Frankowski.

Rzeczywiście, na obiekcie Wisły zwycięstwa Jagiellonii należały do rzadkości. Ostatnio udało się zdobyć twierdzę Białej Gwiazdy w październiku 2014 roku, kiedy po golach Michała Pazdana i Mateusza Piątkowskiego żółto-czerwoni zwyciężyli 2:0. Ale już dwie ubiegłoroczne wyprawy podlaskiego zespołu pod Wawel były nieudane i skończyły się porażkami 1:5 i 0:1.

Co ciekawe, chociaż od zakończenia przez Frankowskiego kariery minęło kilka, a od opuszczenia Wisły - kilkanaście lat, to wciąż w krakowskim zespole występują jego koledzy z boiska.

- Jestem pełen podziwu dla Arka Głowackiego, czy Pawła Brożka, że w wieku oldboja utrzymują tak wysoki poziom i są ważnymi postaciami w Wiśle. Słyszałem, że to może być dla obu ostatni sezon. Biorąc pod uwagę to, co pokazują, to warto chyba namówić ich do pozostania w Krakowie - zastanawia się Frankowski. - Sam jestem bardzo ciekaw, jak z Głowackim poradzi sobie Fedor Cernych i jak Brożka przypilnują środkowi obrońcy Jagiellonii - dodaje.

Największym zagrożeniem dla defensywy przyjezdnych może okazać się Patryk Małecki.

- Po tych wszystkich zawirowaniach organizacyjnych i trenerskich w Wiśle, Patryk wyraźnie odżył. Już jesienią był czołowym piłkarzem wiślaków, a teraz nie spuszcza z tonu i wciąż nakręca ofensywę. Zatrzymanie go będzie dla drużyny z Białegostoku kluczową sprawą - kończy Frankowski.

Sobotni mecz Wisła Kraków - Jagiellonia rozpocznie się o godz. 20.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny