Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Terrorysta z Białegostoku wziął udział w zamachu bombowym. Zginął rosyjski minister

Włodzimierz Jarmolik
Terrorysta z Białegostoku wziął udział w zamachu bombowym. Zginął rosyjski minister
Terrorysta z Białegostoku wziął udział w zamachu bombowym. Zginął rosyjski minister pixabay.com
Na początku XX w. powstała w Rosji radykalna partia Socjalistów - Rewolucjonistów, tzw. eserów. Wzorem swojej poprzedniczki, Narodowej Woli, stawiała ona na terror indywidualny w walce z caratem. Jej zbrojnym ramieniem stała się Organizacja Bojowa, w skrócie OB.

W 1903 r. w szeregach bojowców pojawił się 24-letni Borys Sawinkow, dotychczasowy zwolennik poglądów socjaldemokratycznych. Od razu został jednym z jej przywódców, obok Jewno Azefa, będącego w rzeczywistości szpiclem i prowokatorem ochrony carskiej. Chrzest bojowy Borys Sawinkow miał przejść w 1904 r. kiedy przygotowywano zamach bombowy na ministra spraw wewnętrznych Wiaczesława Plehwego, którego obarczano m.in. winą za krwawy pogrom Żydów w Kiszyniowie. Grupa bojowców kierowanych przez Sawinkowa składała się z wielu osób. Byli w niej wywiadowcy, specjaliści od konstruowania bomb, no i oczywiście sami bombiarze. Bombiarzy było czterech: Boryszański, Sazonow, Kalejew i Lejba Sikorski. Ten ostatni pochodził z Białegostoku, gdzie silne wpływy na młodych, zwłaszcza żydowskich robotników, studentów i uczniów mieli anarchiści, bundowcy, no i asesorzy. W tym czasie w samym mieście dochodziło do częstych strzałów i wybuchów bombowych. Ofiarami padali rosyjscy wojskowi i policjanci. Nic więc dziwnego, że ów 20-letni młodzieniec, od 14 roku życia ciężko pracujący w garbarniach Knyszyna, Krynek, a na końcu Białegostoku, zaagitowany przez eserowskich towarzyszy, znalazł się w Petersburgu i został członkiem ekipy Sawinkowa.

Odkładany kilkakrotnie zamach doszedł wreszcie do skutku 15 lipca. Obserwatorzy OB, przebrani za dorożkarzy i ulicznych przekupniów wyśledzili najpierw drogę powozu, którym poruszał się znienawidzony minister. Ten zaś regularnie , co tydzień jeździł do cara ze swoimi raportami. Chemik Schweitzer miał już przygotowane i uzbrojone cztery bomby. Ta główna, ważąca 12 funtów (około 5 kg) dostała się Sazanowi. Kiedy kareta Plehwego znalazła się na prospekcie Izmaiłowskim, ulica była obsadzona przez posterunkowych i tajniaków. Wśród przechodniów, co kilkadziesiąt metrów, kroczyli zdeterminowani bojowcy. Sazonow rzucił bombę w odpowiednim momencie. Kareta rozleciała się na kawałki, Plehwe zginął, a sam zamachowiec, ciężko ranny, został pojmany przez policję. Pozostali podwładni Sawinkowa, który kontrolował akcję, wycofali się bezpiecznie.

Zgodnie z zaleceniem niewykorzystane bomby miały być zatopione w wodzie. Boryszański i Kalejew wrzucili je do napotkanych stawów i natychmiast wyjechali z miasta. Mniej opanowany białostoczanin Sikorski, którego sam Petersburg, a i rozgrywające się wypadki nieco oszołomiły, stracił głowę. Chciał wyrzucić swój pocisk do Newy. Wynajął łódź do przeprawy przez rzekę, lecz przewoźnik, widząc, że pasażer ciska coś za burtę, stał się podejrzliwy. Nie wziął 10 rubli łapówki, lecz odprowadził Sikorskiego do najbliższego cyrkułu. Po zamachu Sawinkow nie bardzo wiedział, czy Plehwe zginął. Dopiero kilka godzin później, które przeczekał w łaźni, przeczytał tak cieszący go nekrolog. Pośpiesznie opuścił Petersburg. W Kijowie spotkał Kalejewa i usłyszał jego relację. Tam też doszły go słuchy o aresztowaniu Lejby Sikorskiego. Chcąc to sprawdzić Sawinkow przyjechał właśnie do Białegostoku. Jednak tutejsi eserowcy byli mało zorientowani.

Pobyt organizatora zamachu na Plehwego był w Białymstoku krótki. Przez Suwałki dotarł on do Niemiec, a stamtąd do Genewy, miejsca bezpiecznych spotkań liderów partii Socjalistów - Rewolucjonistów. Panowała tam wielka euforia. Wszystkie europejskie gazety rozpisywały się o śmierci rosyjskiego dygnitarza. Sawinkow i jego bojowcy chodzili w wielkiej chwale. Ze wszystkich stron sypnęły się pieniądze na ich nietanią wcale działalność. Następnym celem Sawinkowa miał być wielki książę Sergiusz.

A co się stało z niefortunnym zamachowcem Sikorskim? Sąd skazał go na 20 lat. Najpierw był w Szlisselburgu, a później w ciężkim więzieniu dla katorżników w sybirskim Akatuju. Uwolnił go dopiero przewrót bolszewicki w 1917 r. Zmarł w Moskwie pod koniec lat 20.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny