Adresy sanepid ustalił we środę w nocy. Potem było jeżdżenie od domu do domu, żeby znaleźć wszystkich, którzy lecieli feralnym samolotem. Nie ma wśród nich chorych. Pasażerów trzeba jednak obserwować do soboty. Wtedy będzie pewność, że nie mają wirusa A/H1N1.
W sumie 24 osoby z województwa podlaskiego przyleciały 2 maja na Okęcie. To właśnie tym samolotem podróżowała 58-letnia kobieta z Mielca. W środę okazało się, że jest chora na świńską grypę.
Brakowało dwóch osób
Wtedy ruszyła machina. Sanepid i straż graniczna zaczęły sprawdzać adresy podróżnych. Okazało się, że spośród 180 osób część jest teraz na Podlasiu. Czternaście kobiet, dziewięciu mężczyzn i dziecko.
Epidemiolodzy ruszyli do akcji. Musieli odwiedzić kilkanaście domów w siedmiu powiatach: zambrowskim, białostockim, bielskopodlaskim, wysokomazowieckim, augustowskim, łomżyńskim i sokólskim. Udało się dotrzeć do wszystkich.
- W jednym przypadku nikogo nie zastaliśmy - mówi Jolanta Gadek, rzecznik podlaskiego urzędu wojewódzkiego. - Pod tym adresem mieszkają dwie osoby, które leciały tym samolotem. Zostawiliśmy im ulotkę, żeby zgłosiły się do wojewódzkiej stacji epidemiologicznej.
Zgłosiły się po południu. Są zdrowe.
Wszystko pod kontrolą
- Zachowujemy się jak najbardziej normalnie. Jesteśmy przygotowani na dużo gorsze sytuacje - zapewnia prof. Robert Flisiak, kierownik kliniki chorób zakaźnych. -
Ta jest błaha.
Ale panikę widać w aptekach. Od kilku dni mieszkańcy Białegostoku masowo wykupują maseczki jednorazowe. Takie same, jakie widać na zdjęciach z Meksyku, gdzie po raz pierwszy pojawiła się świńska grypa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?