Albin Hanusik miał 18 lat, gdy w Turośni zakładano OSP. Było to w 1926 roku. Pomysł rzucił ksiądz Józef Wołejko, człowiek niezwykle aktywny społecznie. Wspomagał go Ryszard Szrzedziński. Pierwszym prezesem strażaków - ochotników został Aleksander Kobryń. Naczelnikiem mianowano Stanisława Kowalczyka. Wśród pierwszych strażaków byli: Stanisław Dryl, Czesław Leszczyński i Michał Kowalczyk.
Konie od rolników
Na początku turośniańscy strażacy mieli ręczną dwucylindrową sikawkę i 25 metrów węża. No i dwadzieścia hełmów. Mieli także beczkowóz i gaśnicę
Do akcji strażacy potrzebowali trzech par koni. Najpierw wstawiano tabliczki u gospodarzy informujące, że przez miesiąc ich konie będą "alarmowe". Nie wszystkie rumaki się do tego nadawały się, ale gospodarze mieli korzyść - ulgę w podatkach. Pierwsze etatowe konie mieli Albin Hanusik, Piotr Cisz i Michał Kowalczyk. W razie pożaru sam prezes dosiadał konia i jechał przez wieś głośno trąbiąc na alarm.
Skromny sprzęt pożarniczy mieścił się w garażu Michała Więcki. Wkrótce pomieszczenie stało się za ciasne, więc Ryszard Średziński oddał część własnej ziemi Leszczyńskiemu, a ten swój kawałek przekazał strażakom. I powstała mała remiza.
Zbiórka na remizę
Pieniądze zbierano organizując dochodowe potańcówki, po wsiach wystawiano komedyjki, a nawet kwestowano na odpustach w Surażu, Uhowie i Strabli. Michał Kowalczyk ofiarował 40 zł. A krowa kosztowała wtedy 80 zł. Pan Michał wykonał także szkic budynku. Decyzja o budowie remizy zapadła w 1934 roku. Drewno ściągnięto z Puszczy Białowieskiej. 3 maja 1934 roku poświęcono nową siedzibę strażaków.
W ostatnim roku pokoju na placu Lewków stanęły strażackie garaże. Pieniądze ofiarował Michał Kowalczuk, ale budowę ukończono dopiero w 1947 roku.
Sztandar samarytanki
Trzy lata przed wybuchem wojny strażacy otrzymali sztandar. Uszyły go białostockie szarytki za 400 zł. Służbę strażacką w OSP pełniły niegdyś "samarytanki". Było ich 12: Eugenia i Wanda Bartnickie, Irena Bursa, Eugenia Szewko, Józefa Kulikowska, Czesława Jurczak, Józefa Dojlidko, Bronisława Dowgiało, Jadwiga Mazur i aż trzy Skalimowskie: Leonarda, Regina i Stanisława.
Wszystkie ukończyły kurs niesienia pierwszej pomocy. Miały wiadra i bandaże. W czasie gaszenia pożaru ustawiały się z wiadrami w szeregu przy źródle wody. I zabezpieczały ocalałe z pożaru mienie.
"Samarytanki" zbierały też polne kamienie na podmurówkę remizy. Tuż przy remizie strażacy wybudowali boisko sportowe. Nieraz tuż przed meczami piłki nożnej pojawiały się “samarytanki" uzbrojone w łopaty, likwidując kretowiny... lub krowie "miny".
Po wojnie
Tak jak i przed wojną wśród strażaków ochotników prym wiedli przedwojenni działacze: Michał Kowalczuk, Albin Hanusik, i Zygmunt Kondracki. Naczelnikiem władze mianowały Józefa Bondara. Do OSP należało aż 48 osób plus dwunastoosobowy oddział “samarytanek". Strażacy posiadali motopompę, syrenę elektryczną i bojowy rynsztunek.
W 1966 roku jednostka w Turośni doczekała się sztandaru, co było też okazją do wielkiej uroczystości. Dwa lata później oddział otrzymał wóz bojowy marki Star 20, a OSP w Turośni przemianowano z typu "KM" na "S". Dokładnie przed 40 laty strażacy wspomogli sumą 150 zł Wietnamczyków walczących z amerykańskim imperializmem.
Partia z narodem, strażacy z partią
W 1970 roku władze zwierzchnie wyróżniły nagrodami pieniężnymi Sylwestra Skalimowskiego oraz Jana Jurczaka, a to za odwagę w akcjach ratowniczych. Szkoda tylko, że wkrótce identyczną kwotę strażacy sprezentowali miejscowym ormowcom z okazji ich 25-lecia.
W 1972 roku strażak Franciszek Milewski zaproponował budowę w Turośni basenu kąpielowego. Feliks Bukłaho inicjatywę poparł, przypominając, że wkrótce będzie VI zjazd PZPR, który warto uczcić.
Poparł go Jerzy Wrzosek, zachęcając by do pracy włączyć harcerzy. I w maju basen był gotowy. A, że na kąpiel było za wcześnie, więc wszyscy zasiedli przy wielkim ognisku. Były pieczone kiełbaski i harcerska piosenka. Prawdopodobnie nie tylko, ale też pożarników harcerskie przyrzeczenie nie obowiązuje. Strażacy nie myśleli tylko o sobie, więc na zebraniu OSP wymyślili budowę ośrodka zdrowia, nowej siedziby gminy, bloku mieszkalnego i poprawienia stanu głównej wiejskiej drogi.
W 1978 roku OSP obchodziła jubileusz 50-lecia. W komitecie organizacyjnym pracowali: Michał Ładny, Jan Jurczak, Zenon Guła, Wacław Danilczuk, Marian Łupiński, Wacław Bukłaho, Czesław Kowalczuk i Eugeniusz Beszterda. Tuż po jubileuszu druhów z OSP czekała wyjątkowo śnieżna zima 1979 roku. Przez kilkanaście dni Jan Bagiński, Jan Jurczak i Janusz Dryl drążyli na zasypanych drogach wąskie korytarze. Strażacy podgrzewali węglowe piece w remizie, aby woda w wozie bojowym nie zamarzła.
W latach 1980-1982, czyli w stanie wojennym OSP w Turośni jakby nie istniało. Tylko kronikarz zanotował, że jesienią 1982 roku odbyły się zawody strażackie, po których druhowie udali się do baru "Ustronie", aby za zamkniętymi drzwiami, dyskutować o nowych formach szkolenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?