Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strategia Lizbońska drogą do wyższej innowacyjności?

Robert Ciborowski
Prof. Robert Ciborowski: Realizacja dotychczasowych celów daje podstawy do negatywnej oceny skuteczności Strategii w obszarach obejmujących podnoszenie innowacyjności, wzrost zatrudnienia, elastyczność rynku pracy czy produkttywność.
Prof. Robert Ciborowski: Realizacja dotychczasowych celów daje podstawy do negatywnej oceny skuteczności Strategii w obszarach obejmujących podnoszenie innowacyjności, wzrost zatrudnienia, elastyczność rynku pracy czy produkttywność.
Być może kolejna strategia jest potrzebna, aby zrozumieć, że „bogactwo jest produktem pracy”, jak twierdził John Locke, a nie efektem najlepiej nawet stworzonego dokumentu - zastanawia się prof. Robert Ciborowski, dziekan wydziału ekonomii Uniwersytetu w Białymstoku.

24 lutego ogłosimy wyniki tegorocznej edycji rankingu Kuriera Porannego Innowacje 2009. A dzień później ukaże się specjelny dodatek poświęcony tej tematyce. Poprosiliśmy profesora Ciborowskiego o ocenę najważniejszego dokumentu Unii Europejskiej w tej dziedzinie - Stretegii Lizbońskiej. 
Poniżej publikujemy tę analizę. Jej obszerny fragment będzie można przeczytać także w dodatku Porannego. 

------------------------------------------------------------ 

Okres po II wojnie światowej to czas rywalizacji gospodarczej między USA a Europą Zachodnią. Kraje europejskie przez kolejne lata podejmowały działania, które pozwoliłyby na skuteczną konkurencję z gospodarką USA. Nasilenie i intensywność owych działań przypadły na lata 90-te ubiegłego stulecia, kiedy to Stany Zjednoczone po wdrożeniu polityki gospodarczej prezydenta Ronalda Reagana, osiągnęły znakomite wyniki gospodarcze .

Działania prezydenta Reagana i jego administracji w sferze gospodarczej dotyczyły:

  • tworzenia bodźców do wzrostu gospodarczego przez wzrost czynników podażowych (równe szans podmiotów gospodarczych, swobodna alokacja zasobów),
  • redukcji stawek podatkowych i obciążeń fiskalnych,
  • zmniejszenia wydatków rządowych, obniżenia inflacji oraz ograniczenia roli państwa w gospodarce (prywatyzacja i deregulacja).

Czas prezydentury Ronalda Reagana to odblokowanie Ameryki: gospodarcze, mentalne, polityczne i twórcze.

Sukcesy reaganomiki, utrzymane przez prezydentów G. Busha i B.Clintona, doprowadziły USA pod koniec lat 90-tych do pozycji najbardziej konkurencyjnego i innowacyjnego obszaru gospodarczego świata.

Europa zauważała sukcesy USA i postanowiła podjąć próbę osiągnięcia podobnych, a może nawet lepszych wyników. Dodatkowym bodźcem do zmian był, wdrażany na wzór reaganomiki, program gospodarczy Wielkiej Brytanii, nazwany od nazwiska ówczesnej premier Margaret Thatcher – thatcheryzmem. Wyprowadził on Brytyjczyków ze stagnacji i „ciągłego kryzysu” oraz doprowadził do uzyskania statusu drugiej - trzeciej gospodarki Europy.

Po przyjęciu Traktatu z Maastricht (marzec 1992) Unia Europejska stała się de facto jednym obszarem gospodarczym. Działania zmierzające do rywalizacji z USA objęły więc kilkanaście gospodarek europejskich i w marcu 2000 roku zaowocowały przyjęciem, na szczycie Rady Europejskiej w Lizbonie, dokumentu pod nazwą Strategia Lizbońska.

Oczywiście, jak wiele innych działań w Unii Europejskiej rywalizację rozpoczęto od stworzenia dokumentu. Wiara w sprawczą moc tekstu jest na naszym kontynencie ogromna od dziesiątków lat. Czy Strategia Lizbońska pozwoliła na skuteczną rywalizację z innymi częściami świata? Bo przecież okazało się, że nie tylko USA stanowią o konkurencyjności świata, ale również coraz dynamiczniej rozwijające się kraje Azji (oprócz tradycyjnych tygrysów – Japonia, Korea, Singapur, Tajwan, również Chiny i Indie). Czy szanse Europy na bycie liderem gospodarczym zostały osiągnięte i czy dają nadzieję na jej przywództwo gospodarcze w przyszłości?

Celem Strategii Lizbońskiej było „uczynienie z Unii do 2010 r. najbardziej konkurencyjnej, dynamicznej, opartej na wiedzy, zdolnej do trwałego rozwoju z większą liczbą lepszych miejsc pracy gospodarki świata”. Tworząc dokument zaangażowano do tego celu najlepszych europejskich ekonomistów zajmujących się innowacyjnością, konkurencyjnością i rozwojem zrównoważonym (C.Freeman, C.Perez, B.Lundvall, M.Castells, G.Dosi czy R.Nelson). Ich doświadczenia i badania miały stać się fundamentem szerokiej strategii doganiania USA i zamykania luki technologicznej i rozwojowej.

Strategia przyjęła realizację jej celów w trzech wymiarach:

1. Gospodarczym, obejmującym: przygotowanie przejścia do gospodarki opartej na wiedzy; stworzenie społeczeństwa informacyjnego; utworzenie Europejskiego Obszaru Badań i Innowacji; stworzenie środowiska innowacji i rozwojowi (cokolwiek miałoby to znaczyć); przeprowadzenia reform na rzecz w pełnego rynku; zintegrowania rynków finansowych oraz koordynacji polityk makroekonomicznych (fiskalnej i pieniężnej).

Cele gospodarcze wydają się jak najbardziej słuszne, właściwie dobrane i ważne z punktu widzenia etapu rozwoju na którym Europa się znalazła. Oczywiście wymienione działania powinny były dotyczyć wszystkich krajów UE w podobnym zakresie.

2. Społecznym, zawierającym: modernizację europejskiego modelu społecznego; edukację dla życia i pracy w społeczeństwie opartym na wiedzy; rozwój aktywnej polityki zatrudnienia; modernizację opieki społecznej; promocję zaangażowania społecznego oraz propagowanie działań pro-ekologicznych.

O ile obszar celów gospodarczych wydawał się istotny i dobrze sformułowany, mimo braku jasno określonych instrumentów, o tyle aspekt społeczny takiego wrażenia już nie robi. Mało zrozumiałe cele (nawet dla „wtajemniczonych”), brak warunków „brzegowych” i narzędzi realizacji, a przede wszystkim brak spójności z celami gospodarczymi. Wręcz można zauważyć wykluczanie się niektórych elementów z obu grup.

Wymiar społeczny Strategii daje odczucie bardziej zestawu „pobożnych życzeń” niż jasnych, precyzyjnych, zrozumiałych i realnych działań. Chęć jego realizacji w znacznej mierze wyklucza realizację celów gospodarczych, co potwierdzają doświadczenia czasów R. Reagana czy M. Thatcher w Europie oraz realizowane modele rozwojowe krajów azjatyckich. Nie da się utrzymać modelu socjalnego i zdynamizować rozwoju gospodarczego (na jak długo starczyć mogą cudze pieniądze, zbierane z wysokich podatków i wydawane na mało efektywne cele socjalne). Szczególnie boleśnie pokazał to obecny kryzys, który próbowano zwalczać rosnącym zadłużeniem (również w USA!), a które spowoduje, że najbliższe dekady Europa spędzi raczej w obszarze stagnacji, a nie rozwoju (z dodatkowych zadłużeniem każdego mieszkańca na kilka pokoleń do przodu).

3. Środowiskowym, obejmującym: walkę ze zmianami klimatycznymi; zapewnienie rozwoju transportu przyjaznego środowisku; walkę z zagrożeniami dla zdrowia publicznego oraz bardziej odpowiedzialne wykorzystanie zasobów naturalnych.

Jak łatwo zauważyć trzeci aspekt (w znacznej części interesujący i potrzebny w długim okresie) również stwarza konieczność wykluczenia celów gospodarczych, ale co ciekawe, również niektórych społecznych (np. elastycznego zatrudnienia). Obszar ten wymaga przede wszystkim zwiększonych wydatków i rozbudowania sfery społecznej, a to ograniczy możliwości intensyfikowania działań gospodarczych.

Wszystkie trzy aspekty Strategii można zatem zaklasyfikować do swego rodzaju „killing assumption” (nierealność założeń). A zatem w jaki sposób mogą być zrealizowane

Stworzone w 2000 roku założenia można już w znacznym stopniu ocenić. Mamy przecież rok 2010 i to właśnie teraz Unia Europejska miała być najbardziej konkurencyjnym i innowacyjnym obszarem świata.

Realizacja dotychczasowych celów daje podstawy do oceny jednoznacznie negatywnej, szczególnie co do skuteczności Strategii w obszarach obejmujących podnoszenie innowacyjności, wzrost zatrudnienia, elastyczność rynku pracy, tempo liberalizacji oraz produktywność. Obszar, którego realizacja spełnia w pewnym stopniu oczekiwania, dotyczy rozwoju społeczeństwa informacyjnego w krajach UE-15. Nieco lepiej wyglądają działania pro-społeczne i pro-ekologiczne, ale nie dają one niestety impulsów gospodarczych.

 

Brak powodzenia we wdrażaniu Strategii spowodował jej zmodyfikowanie i opracowanie nowej (odnowionej) Strategii Lizbońskiej. Miało być już tylko lepiej, ale kryzys gospodarczy obnażył kolejne słabości i postulatywny charakter dokumentu. Znów wiara w to, co zapisane, okazała się większa niż realna ocena sytuacji i możliwości ekonomicznych.

Można zatem zadać pytanie, czy brak możliwości osiągnięcia celów Strategii (również odnowionej) oraz fiasko dotychczasowych działań dają przyzwolenie na dalsze prowadzenie polityki gospodarczej Unii Europejskiej w oparciu Strategię? Czy ciągle będziemy mieli do czynienia raczej z „conspicuous production” (działaniem na pokaz)?

Proces globalizacji i coraz silniejsza konkurencja (przede wszystkim krajów azjatyckich) zmuszają Unię do podejmowania działań poprawiających stan gospodarek europejskich. Jednak bez radykalnych zmian gospodarczych i społecznych nie da się tego osiągnąć. I nie dokument jest tu istotny, ale chęć krajów UE do reformowania swoich systemów w kierunku większej wolności i otwartości, zmniejszania kosztów funkcjonowania państwa, ograniczania obciążeń podmiotów gospodarczych czy liberalizowania rynku pracy. Jednym z najważniejszych wniosków z dotychczasowej realizacji Strategii jest konieczność bardziej precyzyjnego i uproszczonego sposobu prezentowania celów gospodarczych i społecznych. W wielu przepadkach są one niespójne, niejasne i wsparte nadzieją, że podmioty gospodarcze będą je bez zastanowienia realizować. Niestety, założenia makroekonomiczne nie zawsze przekładają się na decyzje mikroekonomiczne przedsiębiorstw i konsumentów, tworzących fundamenty silnej i rozwijającej się gospodarki.

Jak można zauważyć, instytucje UE nie chcą odejść od dogmatu Strategii, opierając swą wiarę w jej skuteczność na statystykach i powtarzaniu tych samych „zaklęć” (Komisja Europejska mimo przejściowych trudności ciężko pracuje i przygotuje nowe wytyczne, plany, etc., a zatem lada moment będzie lepiej – co przypomina Katona i jego „delenda est Karthago” – Kartagina musi zginąć).

Wiara ta nie ma niestety żadnych podstaw, rozwój jest coraz wolniejszy, kryzys nie ustępuje, pogarszające się wyniki i brak pomysłów stan ten potęgują. W założeniach, rozwiązaniem ma być Nowa Strategia 2020 tworząca „bardziej innowacyjną i ekologiczną, opartą na wiedzy, gospodarkę rynkową". Można sobie jedynie zadać pytanie, co po niej zostanie za kilka lat? Czy tylko wyższe podatki, starzejące się społeczeństwo, coraz większy balast biurokratyczny i „innowacyjny” zakaz stosowania „przestarzałych” żarówek wraz z oddalającymi się w wyścigu gospodarczym krajami azjatyckimi? Być może kolejna strategia jest potrzebna, aby zrozumieć, że „bogactwo jest produktem pracy” (John Locke), a nie efektem najlepiej nawet stworzonego dokumentu.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny