Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stracił zaufanie burmistrza

Martyna Tochwin
To jakieś nieporozumienie. Od tych wszystkich zarzutów mam mętlik w głowie - tłumaczy się Mieczysław Baszko.
To jakieś nieporozumienie. Od tych wszystkich zarzutów mam mętlik w głowie - tłumaczy się Mieczysław Baszko. Fot. Martyna Tochwin
Czy szef OSiR straci pracę? Poświadczanie nieprawdy, niesłuszne pobieranie wynagrodzenia, nieprawidłowości w gospodarce finansowej.

Takie zarzuty ciążą na Mieczysławie Baszko, dyrektorze sokólskiego OSiR i radnym powiatu sokólskiego. Kilka dni temu burmistrz Sokółki skierował sprawę do prokuratury.

Zarzuty pod adresem Mieczysława Baszko nie dotyczą jego pracy jako dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sokółce. Chodzi o okres od września 2006 roku do ferii zimowych 2007, kiedy był nauczycielem wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Lipinie. - Jako nauczyciel wf Baszko pracował cztery godziny tygodniowo. Dwie godziny były zblokowane i w tym czasie dzieci jeździły na pływalnię do OSiR-u. I to właśnie tych zajęć na pływalni dotyczą główne zarzuty.

- One nie odbywały się prawidłowo - mówi Krzysztof Szczebiot, zastępca burmistrza. - Pan Baszko nie sprawował w tym czasie opieki nad uczniami. Wpisywał tylko tematy do dziennika zajęć i pobierał za to wynagrodzenie. Dzieci w ogóle go nie widziały.

Takie oskarżenia budzą zdziwienie Mieczysława Baszko. - Od tych zarzutów mam aż mętlik w głowie. Zawsze, jak miałem zajęcia z dziećmi, brałem wolne w pracy w OSiR - tłumaczy Baszko.

Wypłynęło w kampanii

Nieprawidłowości wykryto podczas kontroli. Jednak, jak przyznaje Krzysztof Szczebiot, nie było to dzieło przypadku. Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się już w czasie kampanii wyborczej jesienią ubiegłego roku.

- Przed wyborami pojawiły się takie głosy. Wtedy nie chciałem tego wykorzystywać, bo to nie byłoby fair. Ale w momencie, gdy objąłem stanowisko zastępcy burmistrza i odpowiadam między innymi za oświatę, nie mogłem już tego zlekceważyć - przekonuje Szczebiot.

Kontrola wykazała, że to dyrektorka szkoły przywoziła dzieci na basen, sprawowała nad nimi opiekę i odwoziła je z powrotem. Baszko zaś w tym czasie był w zupełnie innym miejscu.

- To nieprawda. Owszem, dyrektorka przyjeżdżała z dziećmi, ale tylko jako nadzór. Na basenie byliśmy już razem i wspólnie opiekowaliśmy się dziećmi - twierdzi Baszko.

- Pani dyrektor przyznała się, że było takie uchybienie i została już za to ukarana. Było tak, że potwierdzał pan realizację zajęć, na których pan nie był i pobierał pan za to niesłusznie wynagrodzenie - odpowiada Szczebiot

Nie chcą być sędziami

Burmistrz skierował sprawę do prokuratury, właśnie trwa jej wyjaśnianie. Jednak to nie jedyna konsekwencja, którą mógłby ponieść Baszko za wykryte nieprawidłowości. Straciłby także stanowisko dyrektora OSiR. Z takim wnioskiem wystąpił bowiem burmistrz. Oficjalną przyczyną wypowiedzenia umowy o pracę jest utrata zaufania do Mieczysława Baszko.

- Pan Baszko byłby na trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia, który upłynąłby 31 maja 2007 roku - wyjaśnia zastępca burmistrza. - Zarzuty wobec pana Baszko są na tyle poważne, że nie można ich zbagatelizować. Są to przestępstwa ścigane z mocy prawa.

Aby jednak zwolnić dyrektora OSiR potrzebna jest zgoda członków Rady Powiatu. Baszko jest bowiem jednym z nich. Rada musi podjąć decyzję, czy się zgadza na rozwiązanie z nim umowy o pracę czy nie. Sprawę tę radni rozpatrywali podczas piątkowych obrad.

- Nie możemy być sędziami bez konkretnych dowodów - mówił radny Jarosław Hołownia.

- Proponuję, abyśmy nie podejmowali decyzji do czasu przedstawienia dokumentów potwierdzających zarzuty. Co prawda sprawa jest w prokuraturze, ale wyrok jeszcze nie zapadł - przekonywał radny Grzegorz Skórski.

Pomagał ksiądz?

Ostatecznie radni przychylili się do propozycji Skórskiego i jednogłośnie ją przyjęli.

- Rada zwyczajnie uchyliła się od odpowiedzialności - komentuje decyzję rady Krzysztof Szczebiot.

W kuluarach mówi się, że pewną rolę w podjęciu takiej decyzji miał lokalny kościół. Tajemnicą poliszynela jest bowiem, że w ostatnim czasie Baszko w towarzystwie dziekana dekanatu dąbrowskiego odwiedzał kolegów z rady. Wspólnie mieli namawiać radnych do tego, żeby nie wyrażali zgody na odwołanie dyrektora.

- Owszem, ostatnio był u mnie pan Baszko razem z księdzem dziekanem Janem Trochimem - przyznaje Kazimierz Łabieniec. - Była to wizyta towarzyska. Ale rzeczywiście rozmawialiśmy wtedy o problemie pana Baszko, o tym, że mają go zwolnić z pracy.

W telefonicznej rozmowie z nami ks. Jan Trochim przyznał, że odwiedzał ostatnio radnych powiatu. Nie mówił jednak konkretnie których. - Jeździłem do swoich parafian. Owszem, razem z panem Baszko - nerwowo przyznał dziekan.

Gdy zapytaliśmy, czy podczas tych wizyt namawiał do głosowania na korzyść
Mieczysława Baszko, po długim milczeniu ksiądz odmówił nam odpowiedzi. - Raczej na ten temat nie chciałbym nic mówić. Dziękuję - powiedział i odłożył słuchawkę.

Trudna decyzja

Decyzję o odwołaniu Mieczysława Baszko rada powiatu podejmie dopiero wtedy, gdy zobaczy obciążające go dokumenty. Jednak Krzysztof Szczebiot nie widzi możliwości przedstawienia takich dokumentów.

- Czy mamy kserować dzienniki? - pyta zastępca burmistrza. - Dowody są jasne. Pan Baszko złamał prawo.

Są dwa wyjścia. Albo zaczekamy do kolejnej sesji rady powiatu, albo podejmiemy trudną decyzję o zwolnieniu - podkreśla Szczebiot. - Decyzja jest tym trudniejsza, że nie mamy poparcia rady, które jest nam bardzo potrzebne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny