Staruszek za 44 tysiące kupił 50 angielskich miedziaków. Oszuści staną przed sądem

Mariusz G. i Jarosław K. to duet niebywałych krętaczy. Przez lata wypracowali sobie perfidny plan. Plan, który przynosił im zyski rzędu kilkudziesięciu tysięcy. W końcu wpadli.

Białostocka prokuratura postawiła oszustom trzy zarzuty. I właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko nim.

Dziadku, kup monetę!

W połowie maja oszuści zawitali do stolicy Podlasia. I jak zwykle wzięli pod lupę ludzi opuszczających bank. Zauważyli staruszka, który opuszczał bank przy ul. Żabiej. Poszli za nim. Na ul. Lipowej do 71-latka podszedł Mariusz G. Łamanym rosyjskim powiedział mężczyźnie, że jest Białorusinem i chce szybko sprzedać złote monety.
Po chwili spod ziemi wyrósł drugi z oskarżonych i udając, że nie zna domniemanego Białorusina, powiedział, że jest zainteresowany ich kupnem. Kupił kilka i upozorował, że pójdzie do złotnika zapytać, ile są warte. Po kilku minutach wrócił z paragonem na 1,5 tysiąca złotych. Oczywiście, jak się później okazało, kwit był fałszywy.

Staruszka zainteresowały monety. Postanowił wypłacić z konta wszystkie oszczędności - 20 tysięcy dolarów. Kupił za nie 50 błyszczących monet.

Oskarżeni: To nie my!

Po jakimś czasie postanowił sprawdzić kupione monety. Okazało się, że to angielskie jednopensówki z końca lat 60-tych. Były w kolorze, który mógł imitować złoto. Oskarżeni dobrze je też wypolerowali.

Jaka była ich wartość? Starszy pan doznał szoku. Za 44 tysiące złotych kupił 50 monet wartych... 50 złotych!

W podobny sposób oskarżeni oszukali jeszcze dwóch mieszkańców Wrocławia. Mężczyźni nie przyznają się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Jarosław K. powiedział jedynie, że w czasie, gdy popełniono te przestępstwa, nie było go w kraju.
Teraz zajmie się nimi Sąd Rejonowy w Białymstoku. Mężczyznom grozi do ośmiu lat więzienia.