Stadion miejski. Prokurator sprawdza, czy dach może runąć

Decyzja o wszczęciu postępowania to efekt własnych ustaleń prokuratury i doniesień prasowych. Śledczy badają czy nie było błędów przy projektowaniu i budowaniu trybun przy ul. Słonecznej. Sprawdzą też wykorzystane materiały.

- Nie można wykluczyć, że skorzystamy z pomocy biegłych w celu wyjaśnienia czy stadion jest wykonany zgodnie ze sztuką budowlaną - mówi Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
- Nie lekceważymy niczego. Wszelkie wątpliwości powinny być wyjaśnione. Jesteśmy gotowi do współpracy z prokuraturą. Dostarczymy każdą niezbędną dokumentację - deklaruje Adam Popławski, dyrektor spółki stadionowej.

Przypomina jednak, że obiekt był już sprawdzany. Inspektor nadzoru budowlanego badał w czerwcu ubiegłego roku konstrukcję stalową. Nie dopatrzył się nieprawidłowości. Dlatego dwa miesiące później, w sierpniu, zostało wydane pozwolenie na użytkowanie trybun.

Na razie otwarta jest tylko połowa stadionu wraz z zadaszeniem. Pierwszym wykonawcą było polsko-francuskie konsorcjum z udziałem firmy Eiffage. Z powodu opóźnień miasto rozwiązało z nim umowę.
Sprawa trafiła do sądu. Proces dotyczy zapłaty wielomilionowych kar umownych. Swój pozew złożyła też firma Eiffage, która uważa wypowiedzenie umowy za bezskuteczne i chce naliczenia kar od miasta. Proces trwa, końca na razie nie widać.

Ale właśnie obecne śledztwo prokuratury jest pośrednio związane z tą sprawą. W lutym Eiffage poinformował media, że według biegłych powołanych przez sąd, zadaszenie nad wybudowaną częścią białostockiego stadionu może być niebezpieczne.

Prokuratorzy mówią, że ich śledztwo dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa zawalenia się tej budowli i stworzenia zagrożenia dla życia widzów.