Sprawa strzelnicy miejskiej wraca jak bumerang. I wciąż nie ma widoków na rychłe jej powstanie

Zwracam się ponownie z prośbą o analizę tematu i wystąpienie z wnioskiem o dofinansowanie budowy strzelnicy do Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji – zaapelował kolejny raz do prezydenta Białegostoku radny Henryk Dębowski.

Ponownie, bo wcześniej z wnioskiem o budowę miejskiej strzelnicy radny występował np. rok temu. Nie ukrywał, że zrobił to w związku z planami przywrócenia w polskich szkołach przedmiotu przysposobienia obronnego, w ramach, którego uczeń, (ale także każdy zainteresowany mieszkaniec) będzie mógł nauczyć się obsługi broni.

Zdaniem radnego funkcjonowanie strzelnicy w Białymstoku jest niezbędnym warunkiem efektywnej nauki obsługi broni. Powołał się też na doświadczenia krajów skandynawskich, w których większość obywateli potrafi posługiwać się bronią, co - zdaniem radnego - jest efektem bezproblemowego dostępu mieszkańców do strzelnic. Zarazem zachęcił prezydenta do przedsięwzięcia razem z marszałkiem województwa i starostą białostockim.

- Jestem zdania, że powyższą inwestycję można by było zrealizować przy współudziale Samorządu Województwa i Powiatu Białostockiego - podkreślał radny.

Zarazem zachęcał nie tylko do budowy strzelnicy stacjonarnej, ale i wirtualnych. Nic jednak nie wskórał, bo miasto nie zamierzało rozpoczynać tych inwestycji.

Przypomnijmy, że temat budowy strzelnicy miejskiej w Białymstoku ma już kilkuletnia, niespełnioną historię. Początkowo fani strzelectwa planowali utworzyć ją w danych tunelach przy Hetmańskiej. Ale na przeszkodzie stanęła rura z gazem. Później pomysł jej utworzenia w jednym z dawnych magazynów wojskowych przy Węglowej został zgłoszony przez członków Podlaskiego Instytutu Rzeczypospolitej Suwerennej w głosowaniu w 2016 roku na budżet obywatelski poparło ponad 4 tys. osób. Miał być zrealizowany w 2017 roku.

Urzędnicy podawali jednak coraz to większą wartość inwestycji. Zaczęli od 1,5 mln zł. Później było 5,5 mln zł. Ostatecznie stanęło na tym, że strzelnica ma kosztować 8 mln zł. Urzędnicy podawali jednak coraz to większą wartość inwestycji. Zaczęli od 1,5 mln zł. Później było 5,5 mln zł. Ostatecznie stanęło na tym, że strzelnica ma kosztować 8 mln zł. Ponadto miasto występowało o dotację do ministerstw obrony narodowej i sportu, ale jej nie otrzymało.

Z taką wyceną nie zgadzali się pomysłodawcy, którzy uważali, że miasto po prostu nie chce zrealizować tej inwestycji. Sugestię tę odrzucały władze Białegostoku. Ostatecznie projekt "Białystok buduję strzelnicę" trafił na półkę niezrealizowanych pomysłów z budżetu obywatelskiego.

Radny powrócił do pomysłu budowy miejskiej strzelnicy, bo szef Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji ogłosił konkurs skierowany do jednostek samorządu terytorialnego pn. „Strzelnica w powiecie 2023” na dofinansowanie zadań związanych z budową strzelnic umożliwiających prowadzenie zorganizowanego szkolenia strzeleckiego.

- Pragnę jeszcze raz podkreślić, że konieczność istnienia takiego obiektu wynika przede wszystkim z sytuacji wojennej na Ukrainie, dlatego warto stworzyć warunki dla mieszkańców naszego miasta, którzy chęć nauki obsługi broni - podkreślał.

Co na to miasto? Podeszło do sprawy formalnie.

- Wśród zadań ujętych w uchwale z dnia 20 grudnia 2021 r. w sprawie Wieloletniej Prognozie Finansowej Miasta Białegostoku na lata 2022 — 2040, nie ma przewidzianej inwestycji dotyczącej budowy strzelnicy – odpowiada sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.