Spór trwa od lat. Dotyczy drogi z Kamionki do Bobrowej. Po jednej stronie konfliktu jest hodowca ryb Sławomir Starosta, po drugiej Powiatowy Zarząd Dróg w Białymstoku. Mężczyzna podwyższył gruntową drogę. Według PZD, zrobił to bezprawnie. W czwartek hodowca przyjechał z koparką i ciężarówką i zaczął zdzierać warstwę żwiru. Przerwała mu policja.
Sławomir Starosta ma stawy hodowalane w pobliżu trasy z Kamionki do Bobrowej. Władze Powiatowego Zarządu Dróg w Białymstoku zarzuciły mu, że woda z jego stawów zalewa drogę. Jak mówi mężczyzna, żeby to naprawić, cztery lata temu podwyższył ją. Przywiózł tam 400 ton żwiru. - Od tego czasu nie doczekałem się zwrotu kosztów, mało tego, PZD uniemożliwia mi hodowanie ryb - twierdzi. Chodzi o to, że pracownicy PZD obniżyli poziom wody w rowie. Przez to część młodego narybku uciekła do rzeki, a hodowca poniósł straty.
Jako że przez te lata Sławomir Starosta nie doczekał się odszkodowania, postanowił zabrać żwir z drogi. Interweniował policja.
- Ja tu nie widzę konfliktu, tylko bezprawne działanie ze strony pana Starosty - uważa Marek Jędrzejewski, dyrektor PZD w Białymstoku. - Nie może on przystępować do jakichkolwiek działań na drodze publicznej bez uzgodnienia tego z zarządcą.
Jego zdaniem, samowolą była też sama naprawa drogi przez Starostę.
- Nie zawieraliśmy z tym panem żadnej umowy, bo nie ma on uprawnień do wykonywania prac drogowych - mówi dyrektor PZD. - Nie jest też prawdą, że przywiózł 400 ton żwiru. Wiemy, że rozplantował on na drodze urobek uzyskany z pogłębienia stawów. Nakazaliśmy mu go zresztą usunąć. Dlaczego zrobił to dopiero po 4 latach, nie wiem.