Uciekłem policjantom, bo zostałem niesłusznie oskarżony o napady na kantory. Gdy byłem w zakładzie karnym, zabraniano mi kontaktu z rodziną. Brakowało mi rozmowy z nimi - tak w piątek w Sądzie Rejonowym w Białymstoku swoją ucieczkę tłumaczył 29-letni Daniel R.
To było 1 marca. Oskarżony został przywieziony do Białegostoku z więzienia w Czerwonym Borze. W prokuraturze przy ulicy Kilińskiego miał czytać akta sprawy, w której był podejrzanym o dwa napady na kantory.
Jednak do budynku Daniel R. nawet nie wszedł. Na parkingu nagle wyrwał się konwojującym go policjantom i uciekł. Jeszcze w radiowozie, wytrychem zrobionym ze spinaczy, otworzył sobie kajdanki.
Śledczy szukali zbiega przez dwa tygodnie. Wpadł w białostockiej taksówce. W piątek w sądzie Daniel R. nie chciał powiedzieć, co w tym czasie robił i gdzie był. Ale przeprosił funkcjonariuszy, którym uciekł. - Wiem, że przeze mnie obaj mieli kłopoty w pracy - powiedział oskarżony.
Daniel R. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. I sąd skazał go na dziesięć miesięcy więzienia.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku toczy się sprawa, w której 29-latek jest oskarżony o dwa brutalne napady na kantory w centrum Białegostoku. Sprawcy ukradli ponad 410 tysięcy złotych, których do tej pory nie udało się odzyskać.
Białostocki sąd rejonowy rozpatrzy wkrótce wniosek prokuratury o warunkowe umorzenia postępowania wobec policjantów z konwoju.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?