Legenda głosi, że ser na ziemię korycińską przybył razem ze Szwajcarami. W czasie potopu szwedzkiego nad miejscową rzeką Kumiałką rozegrała się bitwa. Ranni żołnierze kurowali się w pobliskim folwarku. Gdy doszli do zdrowia, część z nich osiedliła się na tych terenach i przekazała miejscowym tajemnicę sposobu produkcji żółtego sera.
Kto wie, ile w tym prawdy. Ale faktem jest, że Gorszczyzna pod Korycinem, licząca tylko osiem domów, to dziś serowe zagłębie na Podlasiu. Sery robią tu wszyscy.
Ser koryciński zaczęli wytwarzać na próbę
Anna i Tomasz Nietupscy sery robią cztery lata. Zaczęli zaraz po ślubie. Nie żałują. Bo teraz to już biznes. Zaczęli skromnie. Na próbę. Zrobili osiem serów i pojechali na targowisko w Suchowoli.
- Ekspresem nam się to sprzedało - opowiada pani Ania. - Nie miałam nawet wagi, pożyczyłam od sąsiadki. Zobaczyłam, że jest zainteresowanie i powiedziałam do męża: Nie będę szukać żadnej pracy, robimy sera.
I mąż właśnie wprowadził ją we wszystkie tajniki serowej produkcji. Pamięta ser z domu rodzinnego w Białousach w gminie Janów. Mama robiła, też był dobry, ale daleko mu do tego korycińskiego.
- Jak Tomek przywiózł nam swój ser, to była kolosalna różnica. Pulchny, mięciutki, słonawy. Od czego zależy smak? To tajemnica, ale ja już ten sekret znam - śmieje się pani Anna.
Agnieszka Nietupska (nazwisko to samo, ale nie rodzina) też pochodzi z gminy Janów. Smak sera korycińskiego pamięta dobrze z dzieciństwa. Mama robiła sery i woziła je na rynek do Czarnej Białostockiej. Oczywiście pomagała, widziała jak powstaje. W Gorszczyźnie mieszka czternaście lat. Sery robiła też teściowa. Ale nie na taką skalę, co ona teraz.
Na jeden 3-kilogramowy ser potrzeba 30 litrów mleka. Praca przy nim nie trwa długo. Wystarczy 20 - 30 minut. Ale później nie można zapomnieć o przewracaniu sera. Co kilka godzin.
Sanepid pilnuje produkcji sera korycińskiego
Gospodynie, które wytwarzają sery, mają specjalne miejsce do jego produkcji. To serowarnia - niewielkie pomieszczenie całe przesiąknięte zapachem świeżego mleka i ziół. Wokół na półkach dojrzewają okrągłe główki sera. Wszędzie nieskazitelnie czysto, bo producenci musieli dostosować się do wymogów weterynaryjnych i sanepidu.
Ale chwalą te rygory. Bo wszystko uporządkowane, w jednym pomieszczeniu. Zresztą przepisy wcale nie takie straszne. Trzeba było zrobić zmywalne ściany i podłogi, w oknach założyć siatki, w podłodze kratkę, stół z aluminium - wylicza Agnieszka Nietupska.
Ma jedenaście krów. Dziennie robi około dziesięciu serów. Więcej nie chce.
- Nie szalejemy. Ile możemy, tyle robimy. Idziemy na jakość, a nie na ilość - podkreśla jak prawdziwy producent. - Nikogo nie zatrudniamy. A nie zamknę się przecież na cały dzień w serowarni. Mam dom na głowie, dzieci.
Andrzej Łukaszuk wytwarza sery razem z żoną Krystyną. Też jest daleki od uprzemysłowienia produkcji.
- Trzeba byłoby urządzenia kupić, ludzi zatrudnić. Ruszyć z produkcją. Odbiłoby się na pewno na smaku. I tego ser koryciński pewnie by nam nie wybaczył - żartuje.
Wytwarzaniem serów zajmują się od dawna. Teraz pomaga im córka Ewa. Ma jeszcze wakacje, bo studiuje.
- Tak, jak się uczyłam gotować, tak samo nauczyłam się robić sery. To było naturalne - śmieje się.
Ser koryciński - najlepszą promocją jakość
Każdy producent sera pracuje na własny rachunek. Ale, aby chronić wspólne interesy, zawiązali Zrzeszenie Producentów Sera Korycińskiego. Szefem został właśnie Andrzej Łukaszuk.
- Najlepszą promocją naszego sera jest jego jakość. Jak będziemy o nią dbać, to będzie dobrze - nie ma wątpliwości.
Każdy pozna swój ser. Jeśli nie po wyglądzie, to na pewno po smaku.
- Mamy swoje tajemnice produkcji. Ważne są takie czynniki jak: leżakowanie sera, temperatura, rodzaj mleka czy nawet to, co jedzą krowy - wylicza Agnieszka Nietupska.
Ale nie konkurują ze sobą. Bo jakżeby to wyglądało, w jednej wsi jeden drugiemu by nogę podstawiał?
Za to prześcigają się w dekoracjach swoich stoisk podczas festynów, w rodzajach smaków.
Swojski ser koryciński jest śmietankowy, bez żadnych dodatków. Jednak gospodynie urozmaicają go na różne sposoby.
- Kto by pomyślał, że ser może być z orzechami włoskimi albo z oliwkami? Ale klient zamawia, chce i czemu nie? - tłumaczy Andrzej Łukaszuk.
Właśnie ser z orzechami jest teraz najnowszym hitem. I z miętą.
Ser koryciński to już marka
Odbiorców mają w całej Polsce.
- Najwięcej idzie do Warszawy. Ale ostatnio też do Koszalina i Olsztyna - wylicza Agnieszka Nietupska.
Anna Nietupska zdradza, że udało im się nawiązać kontakt z dwoma sklepami, w Kielcach i Pszczynie. Wysyłają po cztery sery, dwa razy w tygodniu. Pocztą.
Najlepiej schodzi ser śmietankowy. Ale na każdy smak znajdzie się klient.
- W Warszawie lubią smakowe. Z czarnuszką, z czosnkiem - wylicza Andrzej Łukaszuk.
Sami producenci serów też mają swoje ulubione smaki.
- Lubię ser z patelni, smażony na chlebie i polewamy olejem. Fajnie się rozpuszcza i ciągnie - zachwala pani Agnieszka.
- A ja najchętniej jem ser czosnkowy z miodem. Jest pyszny - zapewnia Tomasz Nietupski.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?