Bo też ubiegłoroczna licytacja o to, kto dosypie więcej do puli projektowej, nie licowała z budowaniem idei obywatelskości. A raczej przypominała targowisko, gdzie decydowały animozje koteryjno-partyjno-towarzyskie.
Dobrze też, że radny zauważył w końcu delikt boiskowy, bo w poprzednich edycjach zwycięskimi projektami były w większości te, które wyszły z kręgów szkolnych. Z jednej strony było to denerwujące, bo w praktyce społeczności szkolne czy osiedlowe wyręczały z podstawowych zadań gminę. A to ona przecież powinna zadbać o infrastrukturę szkolną. Ponadto teoretycznie otrzymywała alibi doskonałe, by przy krojeniu wielkiego ogólnomiejskiego tortu, pulę na takie inwestycje ograniczyć do minimum. Bo i tak zapewne skrzyknęliby się rodzice, którzy powalczą o kolejne kąski z niego. Z drugiej strony trudno się dziwić, że owe szkolne i pospolite ruszenia nie chciały czekać w nieskończoność na zmiłowanie magistratu. Dlatego też trzeba docenić, że potrafiły zmobilizować do swoich pomysłów tak wielu białostoczan.
Teraz czas na rachunek sumienia ze strony większości w radzie miasta. Oby tym razem z obu wyszło samo dobro.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?