W poniedziałek doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan oraz urzędnicy z Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Departamentu Stanu będą w Rzymie. Sullivan spotka się z członkiem Biura Politycznego Chińskiej Partii Komunistycznej i dyrektorem Biura Komisji Spraw Zagranicznych Yang Jiechi – zawarła w oświadczeniu rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Emily Horne.
Podczas pobytu w Rzymie Sullivan spotka się też z Luigim Mattiolo, doradcą dyplomatycznym premiera Włoch Mario Draghiego, aby omówić „koordynację silnej, zjednoczonej międzynarodowej odpowiedzi na wojnę Putina”.
Od czasu ataku Rosji na Ukrainę narastają apele, by Chiny działały jako mediator między Zachodem a Moskwą, jednym z najbliższych sojuszników Pekinu. Chiny do tej pory nie potępiały działań Rosji, apelując do stron konfliktu o zachowanie powściągliwości.
W świetle surowych sankcji nałożonych na Rosję przez zachodnie rządy pojawiły się spekulacje, że Chiny zintensyfikują pomoc rosyjskiej gospodarce. Sullivan ostrzegł przed wylotem do Europy, że poniosą konsekwencje te kraje, które starają się pomóc Rosji w przeciwdziałaniu skutkom sankcji gospodarczych.
Jednym z punktów chińsko-amerykańskich będzie zapewne ten, o którym napisał „Financial Times” - prośba Rosji do Chin o przekazanie sprzętu wojskowego. Takie prośby Moskwa ma kierować do Pekinu od początku agresji na Ukrainę. Sullivan oświadczył w niedzielę, że USA nie pozwolą żadnemu krajowi na stanie się kołem ratunkowym dla Rosji, jeśli chodzi o straty związane z nałożonymi na nią restrykcjami finansowymi.