[galeria_glowna]
To on w marcu jechał bmw ulicą Konwaliową. Był kompletnie pijany. Rozbił kilkanaście aut, a potem uderzył w volkswagena polo, które zmiażdżyło przechodzącą tamtędy kobietę. Zmarła tydzień później w szpitalu.
Podczas procesu Marian B. był bardzo skruszony. Przyznał, że żałuje tego co robił i chętnie cofnął by czas.
- To była głupota i to wszystko. To zrobił alkohol. Wcześniej nie piłem wódki. Nigdy też nie jechałem po pijaku - próbował się tłumaczyć.
Na procesie obecna była rodzina pani Teresy. Córka, Elżbieta płakała kiedy świadkowie opowiadali o tym, co się zdarzyło. Joanna, druga córka jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie.
- Około 20 zadzwoniła mamy sąsiadka. Powiedziała że stało się coś strasznego. Dopiero na miejscu dowiedzieliśmy się, że mama w ciężkim stanie trafiła do szpitala - opowiadała pani Joanna. - Na początku wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, ale potem jej stan zaczął się pogarszać. 18 marca lekarz powiedział, że mamy nie da się już uratować. W nocy zmarła.
Oprócz niej zeznawali także inni poszkodowani tego tragicznego dnia. Im Marian B. porozbijał samochody.
Swoją wersję przedstawił także, jego kolega, który siedział z nim w samochodzie.
- Kiedy zobaczyłem tę kobietę, pomyślałem, że to już nie przelewki. Powiedziałem Mańkowi, że będzie źle - opowiadał Jan M. Samego wypadku nie widział, bo jak twierdzi rzucało nim w czasie jazdy.
Kolejna rozprawa za trzy tygodnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?