Ruda wyborcza

Sprawa bogactwa zalegającego na Suwalszczyźnie przemawia do wyobraźni. Pod ziemią znajdują się pokłady rud pełne najróżniejszych, w tym strategicznych pierwiastków. Za PRL zapadła już decyzja o budowie kopalni. Potem jednak zabrakło pieniędzy.
Od paru lat o suwalskich rudach jest coraz głośniej. Wydobywanie złóż doprowadziłoby prawdopodobnie do szybkiego awansu cywilizacyjnego tej części kraju. Pojawiłyby się bowiem duże pieniądze i miejsca pracy. Nie wiadomo jednak do końca, jak tego typu działalność odbiłaby się na środowisku naturalnym.
Parę lat temu powstało konsorcjum stworzone przez Państwowy Instytut Geologiczny, Akademię Górniczo-Hutniczą oraz Wojskową Akademię Techniczną. Miało ono zajmować się dalszym badaniem suwalskich złóż. Nic jednak z tego nie wyszło. Niedawno minister edukacji i nauki odrzucił wniosek o dotację o wykonanie kolejnych ekspertyz. Uznał, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych złoża zostały zbadane w sposób wystarczający. Dodał jednocześnie, powołując się na opinię Głównego Geologa Kraju, że eksploatacja zalegającej głęboko pod ziemią rudy nie jest opłacalna. Poza tym, nie wiadomo, nawet przy wykorzystaniu współczesnych technologii, jak odbiłoby się to na suwalskiej przyrodzie.
- Takie stanowisko zamyka, przynajmniej na jakiś czas, tę sprawę - uważa poseł Zieliński. - Ale zawsze do tego można wrócić. Najlepiej nie w czasie kampanii wyborczej.
Przez prawie tydzień, za pośrednictwem rzecznika prasowego marszałka, próbowaliśmy dowiedzieć się, co Krzyżewski miał na myśli mówiąc w Suwałkach o spotkaniu z premierem w sprawie rudy. Nie otrzymaliśmy, niestety, żadnej odpowiedzi.
Dowiedzieliśmy się natomiast, że w październiku w Warszawie na ten temat debatować będą naukowcy. Jednak tematem spotkanie będzie nie "jak wydobywać", ale "czy warto".