MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa. Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec m. in. o meczu Polska - Holandia, urlopie, i przygotowaniach do nowego sezonu

Wojciech Konończuk
Wojciech Konończuk
Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec nie boi się wyzwań, które  wkrótce czekają jego zespół
Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec nie boi się wyzwań, które wkrótce czekają jego zespół jagiellonia.pl
Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec w ubiegłym sezonie wszedł do historii, zdobywając ze swoim zespołem pierwszy w historii białostockiego klubu tytuł piłkarskiego mistrza Polski. Ze szkoleniowcem Dumy Podlasia rozmawiamy m. in. o czekających Jagę w nowej kampanii wyzwaniach, ale i o meczu reprezentacji Polski z Holandią na Euro 2024.

Zacznijmy od Euro 2024. Jak ocenia Pan mecz Polska - Holandia?

ADRIAN SIEMIENIEC: Mecz podobał mi się z perspektywy wartości, które w nim dostrzegłem. Widziałem drużynę odważną, z pasją, grającą na swoich warunkach, dążącą do zwycięstwa z trudnym, jakościowym przeciwnikiem. Ja sobie też bardzo cenię te wartości i super, że reprezentacja narodowa idzie w tym kierunku, bo to jest też duży wymiar edukacyjny dla młodych ludzi, którzy dopiero zaczynają grać w piłkę nożną. Fajnie jest oglądać drużynę, która jest aktywna i chce wygrywać, bo to jest istotą sportu.

A jak wypadł kapitan Jagiellonii Taras Romanczuk?

- Dla mnie Taras zawsze będzie najlepszy, niezależnie od tego, jaki występ zaliczy. Cieszę się, że dostał od trenera Michała Probierza szansę i widać, że selekcjoner ma do niego zaufanie. Taras przez lata na to zaufanie ciężko sobie zapracował i zrealizował swoje wielkie marzenie.

Jak po porażce z Holandią widzi Pan szanse Polaków w spotkaniu z Austrią?

- Jeżeli drużyna jest odważna, ma wiarę w siebie, to nie załamie się po jednym niepowodzeniu. Będzie wierzyła, że jest w stanie zwyciężyć i z Austrią, i z Francją. Dla mnie to słuszne podejście i bardzo dobry kierunek.

Która reprezentacja zrobiła dotychczas na Panu największe wrażenie?

- Bardzo dobrze oglądało mi się Niemców i to nie tylko ze względu na wynik, ale i jakość gry, jej intensywność, kontrolę nad piłką, wyszkolenie piłkarzy. Podobne odczucia miałem jeśli chodzi o Włochów. Na razie drużyny, które były uznawane za lepsze jakościowo dźwigają swoją rolę i wygrywają. Dla nas trenerów to jest fajny materiał poglądowy co do tego, w którą stronę idzie europejska piłka. Wniosek po dotychczasowych meczach jest oczywisty: szybciej, węziej, bliżej, na jeszcze mniejszej przestrzeni, jeszcze bardziej intensywnie. To wszystko idzie coraz szybciej i szybciej, wymagania rosną i trzeba będzie nad tym nadążyć.

Przechodzimy do Jagiellonii. W którym momencie dotarło do Pana to, co zrobiliście? Mistrzostwo Polski to nieprawdopodobny sukces, ale i rzecz, która nie miała prawa się wydarzyć.

- Do pewnego momentu wszystko było dla mnie w kategorii nierzeczywistości. Trudno było sobie wyobrazić, że to się naprawdę dzieje. Dopiero, jak emocje zaczęły opadać i człowiek obejrzał sobie od nowa wszystkie materiały, to uświadamił sobie, co się wydarzyło. Wiadomo, że będziemy mówić o tym przez długie lata, bo to było pierwsze mistrzostwo w historii. Gdy patrzę na herb Jagiellonii z gwiazdką u góry, to jest naprawdę coś pięknego. To wspaniała sprawa, ale pociąg jedzie dalej, życie się toczy i musimy patrzeć już przed siebie, bo przed nami kolejne wyzwania.

W minionym sezonie Jagiellonia była czarnym koniem rozgrywek, wielu kibiców spoza regionu ją dopingowało w walce o tytuł. Teraz ta optyka się zmieni. To wy jesteście mistrzem i to od was będzie się wymagać dużo więcej.

- To są takie historie jak z bajek, filmów, czy książek. Często sympatyzujesz z underdogami, drużynami, czy ludźmi, którzy dochodzą do jakiegoś momentu i dają sobie szansę o coś zawalczyć. My już nie będziemy underdogiem, będzie się po nas znacznie więcej oczekiwać, ale przecież do tego dążyliśmy i na to przez cały sezon pracowaliśmy.

Czy dało się na urlopie odpocząć i odciąć od pracy? Trener piłkarski to taki zawód, że zawsze coś się dzieje, są jakieś nowinki taktyczne, mecze, transfery...

- Spędziłem czas z rodziną. Byliśmy z dziećmi nad morzem, z żoną w Rzymie i chociaż fizycznie był to intensywny okres dla mnie, bo dużo jeździliśmy, to psychicznie odpocząłem. Oczywiście, byłem w stałym kontakcie z prezesem i dyrektorem sportowym, bo niektóre sprawy muszą się toczyć i pewne decyzje trzeba podejmować na bieżąco, ale to, czego mogłem nie robić, to nie robiłem. Wracam do pracy ze świeżą głową i dużą energią. To ważne z perspektywy tego, co nas czeka, bo zaraz będą tylko treningi, mecze, samoloty i autokar.

Jest gdzieś w tym wszystkim jeszcze miejsce na jakieś hobby?

- Mam to szczęście, że praca jest moim hobby. Mogę robić to co kocham i czuję, że się w tym realizuję. To jest piękne w życiu, jeśli płacą ci za to, że spełniasz swoja pasję. Trzeba to szanować, ale i cały czas być czujnym, rozwijać się. Konkurencja nie śpi, a na szczyt jest dużo łatwiej wejść, niż na nim się utrzymać.

Nowy sezon zapowiada się jako wielkie wyzwanie. Jeśli Jagiellonia awansuje do fazy ligowej europejskich pucharów, to czeka ją 14 dodatkowych spotkań, czyli tak naprawdę drugie, obok PKO Ekstraklasy, rozgrywki. Wasza dewiza „skupiamy się na każdym kolejnym meczu” może się nie sprawdzić, bo nawet nie będzie się kiedy skupić, gdyż ten mecz będzie za moment. Nie budzi to Pana obaw?

- Zdajemy sobie z tego sprawę, ale podchodzimy do tego nie z perspektywy strachu, ale jak do wielkiego wyzwania. Dużo będzie sytuacji nowych dla mnie jako trenera, sztabu, klubu i piłkarzy. Jednak jeżeli chcemy się rozwijać, zawieszać sobie poprzeczkę coraz wyżej, to musimy stawić czoła takim wyzwaniom. Nie zmienimy swojego podejścia i będziemy się skupiać na każdym meczu. Nie ma mowy o strachu, tylko oczekiwanie na to, co wkrótce będzie się działo. To jest coś fantastycznego i trzeba ten moment pielęgnować.

Wkrótce poznacie rywala w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Na kogo chciałby Pan trafić?

- Nie zastanawiałem się nad tym. To nie jest koncert życzeń i nie mamy na wynik losowania żadnego wpływu. Trzeba poczekać, kogo przydzieli nam los, a potem zastanowić się, jak tym zarządzić. Jedno jest pewne: na tym etapie nie ma co oczekiwać łatwych spotkań i łatwych rywali.

Gra w ekstraklasie i europejskich pucharach oznacza, że kadra będzie musiała być znacznie szersza. Na razie odeszła jedna bardzo ważna postać - bramkarz Zlatan Alomerović. Ilu jeszcze, oprócz golkipera, zawodników chcecie ściągnąć latem do Jagiellonii?

- Na bieżąco rozmawiamy o tym z dyrektorem Masłowskim i sytuację mamy pod kontrolą. Wiemy, na jakie pozycje szukamy piłkarzy. Nie skupiamy się jednak na ilości, a na jakości. Musimy każdy ruch dobrze przemyśleć i ściągnąć zawodników, którzy ten zespół wzmocnią, poszerzą rywalizację, ale też takich, którzy będą projektowo nam pasować do kierunku, który obraliśmy. Muszą rozwijać drużynę i klub strategicznie, a nie tylko tu i teraz.

Czy w kontekście pierwszego zespołu są brani pod uwagę piłkarze z drużyn rezerw i Centralnej Ligi Juniorów?

- Na bieżąco analizujemy sytuację. Część z tych chłopaków rozpocznie z nami przygotowania, cały czas będzie trwała ich weryfikacja. To, że ci młodzi zawodnicy mają potencjał, to my wiemy. Trzeba też jednak pamiętać, że wymagania co do dostania się do drużyny rosną. Dziś bowiem nie mówimy o zespole, który zajął przedostatnie bezpieczne miejsce, tylko o mistrzu kraju, który ma grać w eliminacjach europejskich pucharów. Patrzymy na to szerzej i mamy plan na to, jak tych piłkarzy wkomponować i dać im przestrzeń na to, by się przy tym zespole rozwijali.

Powiedział Pan, że w europejskiej piłce trzeba grać szybciej, węziej, bliżej. Co będziecie chcieli zmienić w taktyce Jagiellonii w nowym sezonie?

- Na pewno będą nowości, chcemy też pewne rzeczy udoskonalić. Ale nie będziemy do góry nogami wywracać wszystkiego, co dobrze funkcjonowało. Nie możemy spocząć na laurach, zatrzymać się i popaść w samozachwyt, bo to pierwszy krok do tego, by spaść z wysokiego konia. Chcemy dać sobie szansę by z powodzeniem walczyć na trzech frontach. Nie mamy w tej materii dużego doświadczenia, ale wiemy, że nie będzie to łatwe zadanie. Wierzę w to, że będziemy działać konsekwentnie, zgodnie z planem i ta drużyna będzie optymalnie przygotowana do nadchodzących wyzwań.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Wojciech Konończuk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny