W 1916 roku, gdy Łomżę opuszczały wojska rosyjskie kilku dezerterów z wojsk carskich przywiozło do wsi Jednaczewo rannego kolegę. Był to Polak ze Kielecczyzny Józef Kociuba, ranny w walkach pod Łomżą. Po paru godzinach ranny zmarł, towarzysze broni pochowali go w pobliżu wiejskiej kaplicy.
O grobie zapomniano na wiele lat. Dopiero w 1936 roku przybyli do Jednaczewa nieznani ludzie, którzy zaczęli się wypytywać o mogiłę Kociuby. Pokazano mu ją, oni się tam udali i długo radzili.
Te odwiedziny powtarzały się coraz częściej. Aż w marcu 1937 roku stała się rzecz wielce zagadkowa. Późną nocą przyjechał samochód, z niego wysiadły osoby z walizkach. Poszli nad grób Kociuby i pracowali tam przez kilka godzin. Nazajutrz mieszkańcy zauważyli, że zamiast mogiły jest głęboki dół, w którym na dnie leżą kości.
Zrodziły się różne podejrzenia, zawiadomiono więc policję, ta zarządziła dochodzenie. Nieznanych sprawcom wstępnie oskarżono o profanację grobu i zarządzono pościg, który nie dał efektów.
Ludność przypuszcza, że chodziło o poszukiwanie ukrytych skarbów. "Echo Białostockie" donosiło, że sprawa jest w toku.
Wydaje się, że nigdy jej nie wyjaśniono. Czy dziś pamięta ktoś w Jednaczewie o grobie Józefa Kociuby?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?