To już drugi raz, jak 39-letni Marek W. nie pojawił się w sądzie. Nie odebrał wezwania, nie wiadomo, gdzie teraz przebywa. Sąd kazał go aresztować.
Oskarżony miał świadomość, że przed sądem toczy się postępowanie karne przeciwko niemu. W mojej ocenie, chce utrudnić proces i ukrywa się - powiedział we wtorek prokurator na sali rozpraw.
I poprosił, by sąd aresztował Marka W. Sąd podzielił to stanowisko. Nakazał aresztować oskarżonego na trzy miesiące od daty zatrzymania.
Białostoccy śledczy zainteresowali się Markiem W. po tym, jak złamał sądowy zakaz dotyczący prowadzenia przez niego samochodu. Ale to nie wszystko. Ustalili, że oskarżony pewnej nocy odjechał autem byłej ukochanej za 110 tysięcy złotych. Zaraz potem rozbił je i porzucił wrak.
Prokuratura zarzuca też 39-latkowi jazdę po pijanemu i groźby. - Zabiję was. Znajdą was na cmentarzu - miał grozić byłej konkubinie i jej córce.
Śledczy ustalili, że luksusowy samochód marki Infinity zniknął z posesji Ewy nocą rok temu. Auto zabrał jej były partner Marek W. Mężczyzna tłumaczył w śledztwie, że pojechał szukać Ewy, która w środku nocy wybiegła z domu. Zarzekał się, że był trzeźwy i to nie on kierował. Według oskarżonego, za kierownicą infinity siedział przypadkowy przechodzień, który tamtej nocy zgodził się pomóc mu w poszukiwaniach ukochanej.
Śledczy mu nie uwierzyli. I ustalili, że na ulicy Raginisa w Białymstoku Marek W. miał wypadek. Auto dachowało.
Teraz grozi mu nawet osiem lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?