Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rock and roll łączy pokolenia. 14-letni Igor Gwadera gra w Acid Drinkers

Z Igorem Gwaderą, czternastoletnim gitarzystą z Goleniowa, rozmawia Mariusz Rodziewicz
Igor Gwadera
Igor Gwadera Archiwum prywatne
Za dużo z Titusem nie rozmawiam, bo jednak jest między nami parę miesięcy różnicy. Muzycznie rozumiemy się świetnie. Kiedy odpalamy wzmacniacze, bierzemy do rąk gitary to znikają bariery wiekowe - mówi Igor Gwadera

Igor, jeszcze tak całkiem niedawno byłeś zwykłym nastolatkiem. Teraz grasz w zespole jednego z najdłużej działających na polskim rynku metalowca, rock and rollowca. Jak wyglądało Twoje życie przed tym wydarzeniem?

Igor Gwadera: Normalnie. Tak, jak życie każdego czternastolatka. Chodziłem do szkoły, grałem na gitarze. Uczyłem się i uczę cały czas gry na gitarze w Goleniowie w szkółce rocka Jarka Chilkiewicza. To właśnie on nauczył mnie wszystkiego od podstaw. A jak jest teraz? Na pewno jest lepiej, bo zawsze lubiłem Acid Drinkers, podobał mi się głos Titusa i chciałem grać w poważnym, profesjonalnym zespole. Udało mi się to. Jak? Po prostu pewnego dnia wysłałem Titusowi swój utwór nagrany na laptopie wspólnie z kolegą z zespołu, Adamem. Titusowi musiało się spodobać, bo stwierdził, że jak będzie miał czas to do mnie przyjedzie, nagramy wspólnie ten utwór i skręcimy do niego teledysk. To miała być taka jednorazowa współpraca.

Po spotkaniu dał nam jednak dodatkowe zadanie, abyśmy nauczyli się grać utwór "Bark At The Moon" Ozzy'ego Osbourne'a. Wyszło całkiem nieźle i postanowiliśmy kontynuować współpracę.

Jak tę kontynuację współpracy przyjąłeś?

- Dla mnie to było w pewnym sensie spełnieniem marzeń. W końcu mogłem zobaczyć, jak to jest grać w takim prawdziwym zespole, a nie garażowym. To strasznie fajna rzecz móc grać z kimś, kto na scenie istnieje już od ponad 20 lat i jest w pewnym sensie polskim symbolem rock and rolla. Właściwie to się stało za sprawą mojego taty. Jest managerem i to on zaproponował założenie zespołu i nagranie płyty.

Wasz album powstał bardzo szybko. Podobno utwory na tę płytę już istniały w szufladach pewnych muzyków.

- To nie do końca tak było. Co prawda album powstał w uczciwym czasie, bo od listopada do marca tworzyliśmy utwory, a już w marcu wchodziliśmy do studia. W kwietniu był miks i mastering. Większość riffów wymyślił Adam. To było tak, że przynosił jakiś riff i jeśli się wszystkim podobał, to my wokół niego budowaliśmy numer, czasami ten pierwszy pomysł Adama trochę zmieniając. Sam na tę płytę wymyśliłem parę riffów. Mój w całości jest utwór "Whores, Vodka and Lasers" i wszystkie solówki też są moje.

Anti Tank Nun to rasowy hard-rock, heavy metal starej daty. Czego słuchasz na co dzień? Legend rocka?

- Tak, interesuje mnie przede wszystkim New Wave Of British Heavy Metal i muzyka rockowa i metalowa z lat 70. i 80. Słucham też trochę muzyki z lat 90., takich kapel jak Pantera czy Rob Zombie. Z tych starszych kapel - Black Sabbath, Deep Purple i Led Zeppelin. To jest najlepsza trójka zespołów, które dały początek temu, co było później. A nowoczesny metal - nie słucham tego i nigdy nie słuchałem. Nie jest to w moich klimatach. Mam w sercu hard and heavy i raczej już to się nie zmieni.

Chciałeś być gwiazdą rocka?

- Pewnie. Kto by nie chciał?

I jak sobie wyobrażałeś życie gwiazdy rocka?

- Nie wiem, bo jeszcze nie miałem okazji tego spróbować, ale na pewno bycie znanym i granie w popularnym zespole musi być czymś fajnym.

Sięgnę więc do tytułu utworu, który napisałeś. Bycie gwiazdą rocka wyobrażasz sobie jako "Whores, vodka and lasers", czyli panie lekkich obyczajów, wódka i lasery?

- Ten tekst jest w całości pisany przenośnią i to pytanie należałoby zadać Titusowi, co miał na myśli. Choć sam tytuł wymyśliłem ja. Tak mi jakoś wpadł do głowy.

Nie wiem, czy można o to pytać na tym etapie istnienia zespołu, ale jak sobie radzisz z popularnością?

- Chyba nie jestem jeszcze specjalnie popularny. Jakoś specjalnie się tym nie chwalę. Nie chodzę i nie opowiadam wszystkim, że gram w zespole z Titusem. Może ludzie sami się kiedyś o tym dowiedzą. Mi się z tym nie spieszy.

A powiedz, jak Cię traktuje Titus. Jest dla Ciebie tatą, wujkiem, czy po prostu kumplem z zespołu?

- Wszystkim po trochu. Za dużo z nim nie rozmawiam, bo jednak jest między nami parę miesięcy różnicy. Muzycznie rozumiemy się świetnie. Kiedy odpalamy wzmacniacze, bierzemy do rąk gitary, to rozumiemy się, jak by nie było między nami żadnej bariery wiekowej.

Czyli rock nad roll łączy pokolenia? Z sześćdziesięciolatkiem też byś się dogadał?

- Myślę, że tak. Jeśli naprawdę grałby rock and rolla, to czemu nie. Tę muzykę to właśnie tata mi pokazał. Miałem może trzy lata i od rodziców wziąłem kasetę "No Praying for The Dying" Iron Maiden i od tego się zaczęło. Już wtedy podobała mi się gitara. Udawałem, że gram na jakiejś plastikowej czy tekturowej gitarze. Zawsze mi się to podobało i chciałem być taki, jak tamci z telewizora.

I kiedy miałeś jedenaście lat to naprawdę zacząłeś grać na gitarze?

- Tak, pamiętam, że to był wrzesień. Stwierdziłem, że chcę się nauczyć grać na gitarze i akurat w tym samym czasie Jarek Chilkiewicz ogłosił, że otwiera szkółkę gitarową w Goleniowie. Stwierdziłem więc: O! Idealnie!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny