Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport Porannego. Dzieci eksperymentują. Nie tylko z dopalaczami. Alkohol to duży problem

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Nasze dzieci eksperymentują. Nie tylko z dopalaczami
Nasze dzieci eksperymentują. Nie tylko z dopalaczami archiwum
1,5 promila alkoholu we krwi. Tyle miał 14-latek, który kilka dni temu trafił na izbę przyjęć Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego.

- To niewiele - mówi dr Witold Olański, kierownik SOR-u w UDSK. Bo pijane dzieciaki trafiają tu systematycznie. I bywa, że stężenie alkoholu we krwi sięga u nich nawet 4 promili. A zdarza się, że piją nawet dziewięciolatki!

- Alkohol to jest jedna z najczęstszych używek, po które sięgają dzieci - przyznaje dr Wolański.

Jednak niemal równie źle jest z substancjami psychoaktywnymi. W 2014 roku na dziecięcy SOR trafiło dziesięcioro dzieci po narkotykach i dopalaczach. Rok później było ich już 64. Jednak rejestrowane są tylko te przypadki, co do których lekarze mają pewność. Bo czasem dzieci po prostu się nie przyznają. I choć testy na narkotyki są w takich przypadkach wykonywane obligatoryjnie, nie zawsze są w stanie wykryć obecność narkotyku.

- Jest cała masa różnych substancji: czy syntetycznych, czy pochodzenia roślinnego, których nie jesteśmy w stanie wykryć - przyznaje Witold Olański. Bo oprócz najbardziej popularnych marihuany i amfetaminy młodzież coraz częściej sięga po tzw. dopalacze.

- W każdym z nich jest kilka czy kilkanaście różnego rodzaju składników pochodzenia roślinnego czy syntetycznego. I każdy z nich ma potencjalne działania uszkadzające - przestrzega dr Olański. Przestrzega, bo przecież już wakacje: - I więcej wolnego czasu, poza kontrolą rodziców. I pewnie to jest motorem działania - wobec tego można spróbować, można eksperymentować - mówi. A takie eksperymenty nie zawsze kończą się happy endem. Bo substancje psychoaktywne mogą wywołać zatrzymanie krążenia, niewydolność układu oddechowego czy ośrodkowego układu nerwowego, czego skutkiem może być nawet śmierć.

- Ludzie często sięgają po narkotyki i alkohol z ciekawości, towarzysko - przyznaje dr Napoleon Waszkiewicz, kierownik Kliniki Psychiatrii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. - Jeśli ktoś robi to częściej, to zwykle po prostu dlatego, że jest mu źle, ma problemy w relacjach z innymi, czuje smutek, lęk.

Policja próbuje namierzać tych, którzy handlują dopalaczami. - Ostatnio przy ul. Warszawskiej - mówi sierżant Elżbieta Zaborowska z podlaskiej policji. Jednak to nie jest proste. Bo samo posiadanie dopalaczy nie jest nielegalne. - Musimy zawsze udowodnić, że dana osoba nimi handluje - dodaje.

Rozmowa

Dlaczego dzieci sięgają po narkotyki i alkohol?

Bożena Pardo-Chańko, kierownik Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Uzależnień „Metanoia”, terapeutka uzależnień: Bo są w ich zasięgu: i fizycznym, i finansowy. Łatwo je kupić i nie są drogie. Wystarczy przeciętne kieszonkowe. Poza tym - jest moda na narkotyki.

Czy tych dzieci, które sięgają po zakazane, jest z roku na rok więcej?

Niestety, tak.

Mówi się, że to wina rodziców...

Dzieci często nie mają zainteresowania ze strony rodziców. Rodzice pracują, są zajęci. Dzieci nie mają dobrych wzorców wyniesionych z domu, takich jak aktywność fizyczna, jak nacisk na zdrowy styl życia. Ale też przyczyną są naciski ze strony środowiska, kolegów, którzy zachęcają do spróbowania.

A jak rozmawiać na ten temat z dzieckiem?

Taką edukację powinno się prowadzić już od przeszkolą - związaną z zagrożeniami, z budowaniem własnej wartości, z samooceną, z rozwojem zainteresowań, talentów. A nastolatkowi trzeba pozwolić poszukiwać. Trzeba być blisko niego, dużo rozmawiać, budować zaufanie, otwartość.

A jeśli mimo to przekroczy te granice?

To naturalne, że dziecko chce przekraczać granice. Podchodźmy do tego ze spokojem, a nie z emocjami. Dajmy mu dużo przestrzeni, wysłuchajmy, bądźmy przyjaciółmi.

Budować to zaufanie trzeba przez całe życie. A jeśli teraz, przed wakacjami chcemy przestrzec dziecko, to jak z nim rozmawiać?

Powiedzieć, że wiemy, że mogą być takie propozycje. I że liczymy na to, że dziecko jednak odmówi. A jeśli zdarzy się, że jednak z jakiegoś powodu spróbowało, to żeby nie bało się o tym powiedzieć. Podkreślać, że jesteśmy otwarci na rozmowę. I pytać, jak do tej sytuacji doszło, czego mu brakuje, jakie ma potrzeby.

Mówić wprost: nie bierz?

Taka technika mówienia wprost nie na wszystkie dzieci działa. Na niektóre działa wręcz zachęcająco: jeśli to zakazany owoc, to tym bardziej sprawdzę, przetestuję, spróbuję, zrobię na przekór. Lepiej wiec mówić o zagrożeniach, niebezpieczeństwach. Przestrzegać, by pilnować swoich napojów. Bo bardzo wiele jest sytuacji, że dziecko jest nieświadome tego, że zażywa narkotyki.

Co zrobić, jeśli zauważymy, że dziecko już spróbowało?

Trzeba szukać przyczyn: czy to ma związek z jego grupą rówieśniczą, czy raczej z niską samooceną, czy z problemami. Być otwartym, czujnym i ostrożnym. I nie panikować, bo jeżeli dziecko raz zażyło, czy nawet eksperymentuje, to nie jest koniec świata. Wtedy rodzic powinien sprawdzić, jak bardzo dziecko jest gotowe rozmawiać. I powiedzieć mu, ze są poradnie, terapeuci, ośrodki, że wspólnie możemy poszukać pomocy i wyposażyć się w wiedzę.

Obejrzyj również:

W sobotę około godz. 23.30 na ulicy Legionowej w Białymstoku doszło do groźnie wyglądającej kolizji.

Wypadek na Legionowej. Pijany kierowca passata szalał w cent...

Zobacz też: Białystok. Pijany rowerzysta przyjechał na komisariat sprawdzić stan trzeźwości

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny