Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puszcza Białowieska ma siłę przyciągania

Janka Werpachowska
Krystyna i Jan Sawiccy rozmawiają z Lechem Wilczkiem, fotografikiem, warszawianinem, który od kilkudziesięciu lat mieszka w Białowieży.
Krystyna i Jan Sawiccy rozmawiają z Lechem Wilczkiem, fotografikiem, warszawianinem, który od kilkudziesięciu lat mieszka w Białowieży. Anna Worowska
W samej Białowieży, ale i w okolicznych wsiach, jeszcze bardziej puszczańskich, mieszkają ludzie, którzy kiedyś przyjechali w te strony tylko na chwilę. Niektórzy trafili tu przypadkiem, inni - bo taki dostali nakaz pracy. Z czasem zapuścili tu korzenie i zostali na zawsze. Zaprzyjaźnili się z Puszczą i jej mieszkańcami.

Zazdroszczę ci, że mieszkasz w Białymstoku - powiedział Janusz Andrzejczak, poeta i malarz z Torunia.

- Nie żartuj, przecież Toruń to piękne miasto - odpowiedziałam.

- Tak, ale z Białegostoku jest bliżej do Białowieży.

Tak sobie rozmawialiśmy półgłosem przy pniu blisko trzystuletniej sosny, którą kilka dni wcześniej pokonała wichura. W zapadających ciemnościach z trudem mogliśmy zobaczyć ginące gdzieś w górze korony równie starych sosen, jeszcze trzymających się życia. Nasz przewodnik po Puszczy, Leszek Wilczek, nie mógł wcześniej nas tu przyprowadzić, bo impreza w galerii Kresy w pobliskich Pogorzelcach trochę się przeciągnęła.

Puszczańscy ludzie z dalekich stron

To już ze dwadzieścia lat minęło od tamtego dnia, kiedy małżeństwo z Warszawy, Krystyna i Jan Sawiccy, pierwszy raz w życiu wybrali się na samochodową wycieczkę do Białowieży. Zimą. Na oblodzonej drodze samochód wpadł w poślizg i wylądował w zaspie na poboczu. Akurat przed domem sołtysa w Pogorzelcach.

- Zanim miejscowi ludzie udzielili nam pomocy, był czas na rozmowę z sołtysem - wspomina Jan Sawicki. - I jakoś tak spontanicznie, niczego wcześniej nie konsultując z żoną, zapytałem: A nie ma tu jakiegoś siedliska na sprzedaż?

Okazało się, że było. Już najbliższe lato Sawiccy spędzali u siebie w Pogorzelcach. A po kilkunastu latach wyłącznie rekreacyjnego użytkowania wiejskiej posiadłości, zrealizowali marzenie swojego życia. Zlikwidowali dom w podwarszawskich Włochach i osiedli na stałe w Pogorzelcach. Zainwestowali pieniądze w stworzenie eleganckiego pensjonatu otoczonego pięknym ogrodem.

Zbudowali też Galerię Sztuki "Kresy".

- Oboje pochodzimy z domów, w których malarstwo, muzyka, poezja zawsze były obecne - mówi Krystyna Sawicka. - Instynktownie potrafimy odróżnić rzeczy wartościowe od byle jakich.

Już kilka lat minęło od pierwszej - niejako "programowej" - wystawy w galerii Kresy zatytułowanej "Klimaty Podlasia" (leitmotivem była tutejsza przyroda i architektura, obecne w dziełach: Joanny Kiersnowskiej z Hajnówki, Marka Chomczyka z Supraśla, Kazimierza Jurgielańca, Andrzeja Onchimowicza, Michała Janczuka - wszyscy trzej z Białegostoku, Neli Boguszewskiej z Mielnika, Sławomira Rybaka z Nurca i Witolda Illinicza-Zeydla, twórcy szesnastu ceramicznych, złoconych ikon do sanktuarium na Świętej Górze Grabarce). Sawiccy nie obniżają lotów.

- Na początku naszej działalności malarz z Hajnówki, Wiktor Kabac, ostrzegał nas, że dla miejscowych jesteśmy "nawłoczą" - takim obcym elementem napływowym. Miałam wtedy nadzieję, że z czasem wrośniemy w to środowisko. I chyba powoli tak się staje - mówi Krystyna Sawicka.

Fotografować i malować puszczę

Joanna Kiersnowska jest hajnowianką. Absolwentka łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Pięknych wróciła do rodzinnego miasta. Bo stąd jest najbliżej do Puszczy Białowieskiej.
Puszczańskie tematy dominują w jej malarstwie. Puszcza o każdej porze roku i dnia, albo portret liścia, który przed chwilą opadł z drzewa.

Prawie tak, jak pokazuje Puszczę na swoich zdjęciach Jarosław Chyra. Nie bez powodu ostatnią letnią imprezę zorganizowaną w Galerii Sztuki Kresy poświęcono tej dwójce: Kiersnowskiej i Chyrze. W sali wystawienniczej na poddaszu zaprezentowano obrazy olejne i pastele Joanny Kiersnowskiej. A na dole opowiadał o tym, jak wyglądała praca nad albumem fotograficznym "Jedyna Puszcza Białowieska" Jarek Chyra.

On już mówi o sobie, że jest z Białowieży. To widać i czuć - kiedy ogląda się jego zdjęcia z Puszczy. Potrafi dostrzec w niej to, co mogłoby umknąć uwadze mniej wnikliwego i wrażliwego obserwatora.

Rodzice Chyry przyjechali tu aż ze Słubic - dawno temu, kiedy jeszcze świeżo upieczony nauczyciel musiał się pakować i wyruszać tam, gdzie dostał nakaz pracy. Ojciec Jarka Chyry został nauczycielem w białowieskim Technikum Leśnym, mama była w tej szkole księgową. Dzisiaj, oboje na emeryturze, ani myślą opuszczać Białowieży. To już jest ich miejsce na ziemi. Mają przyjaciół, z których wielu, podobnie jak oni, przed laty tu przyjechało i zostało na zawsze, bo Puszcza ich urzekła.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny