PSS Społem Białystok: Sklepy krócej otwarte, mogą być zwolnienia

Strach o pracę ma wielkie oczy – Boimy się. Dochodzą do nas słuchy, że Społem będzie zwalniać i na pierwszy ogień pójdą takie sklepy jak Delikatesy na Suraskiej czy Bojary na Słonimskiej – mówi nam pracownik białostockiej spółdzielni.

– Rewolucji nie będzie – uspokaja Krystyna Sosińska, prezes PSS Społem Białystok. – Zrobimy wszystko, żeby przetrzymać trudne finansowo miesiące, nie tracąc miejsc pracy.

– Nie widzę paniki wśród pracowników firmy – zapewnia Grzegorz Markowski, szef NSZZ Pracowników PSS Społem w Białymstoku, największego (prawie 1200 osób) związku zawodowego w spółdzielni. – Jesteśmy jeszcze przed rozmowami z zarządem firmy na ten temat, ale poza zmianami w regulacji czasu pracy innych informacji obecnie nie mam.

 Do zwolnień? Może 2 procent

– Żeby firma utrzymała się na rynku i nadal dawała ludziom prace, koszty naszej pracy musza być racjonalnie liczone – tłumaczy prezes Sosińska. – Tymczasem w pierwszych miesiącach tego roku klientów co prawda nie ubyło, ale jednak koszyk zakupów się zmniejszył. Ludzie mniej wydają. Może święta poprawią te wyniki, ale na razie jest jak jest.

– Będziemy rozmawiali i z kierownikami sklepów, i ze związkowcami, jak to rozwiązywać – mówi Krystyna Sosińska. – Zaczniemy od ograniczenia czasu pracy sklepów. A zwolnienia, jeśli będą, to obejmą około 2 procent zatrudnionych. W III kwartale roku otwieramy nowy sklep na Kołłątaja – część osób z ograniczanym dziś czasem pracy, bedzie mogła tam znowu pracować normalnie.

Białostockie Społem to od lat największy pracodawca w regionie. W placówkach handlowych, produkcyjnych i usługowych zatrudnia blisko 1700 osób. Zagrożona konkurencją galerii handlowych firma modernizowała swoje obiekty, a prezes Sosińska uparcie powtarzała, że będą walczyć o klienta jakością i szerokością asortymentu, bo ceną, z zachodnimi gigantami, wygrać się nie da. W ogólnopolskich rankingach firma zbierała zawsze bardzo wysokie oceny.