O wznoszonym właśnie 14-kondygnacyjnym budynku przy ul. Wierzbowej 2 głośno było w 2017 roku. Wtedy to, na wniosek Jaz - Budu prezydent przedstawi radnym projekt zmiany planu miejscowego, który był na rękę deweloperowi. Ten podał bowiem miasto do sądu żądając ok. 2 mln zł odszkodowania.
Roszczenie wynikało z tego, że w 2007 roku Jaz-Bud dostał warunki zabudowy, które były korzystniejsze niż plan miejscowy z 2011 roku (ten pozwalał na budowę od strony ronda tylko ośmiu kondygnacji). Radni zgodzili się więc - a większość miało wtedy PiS - na 14 kondygnacji. Aczkolwiek z zastrzeżeniem, że deweloper zamiast współczynnika parkingowego jedno mieszkanie = jedno miejsce parkingowe musi zapewnić współczynnik jedno mieszkanie = 1,3 miejsca parkingowego.
Czytaj też: Jaz-Bud chce budować 50-metrowy blok. Jest już zgoda radnych
Teraz obiekt jest w trakcie budowy. Jak wynika z wizualizacji stojących przy placu budowy, ma przypominać nieco wieżowiec firmy Rogowski Development, który stoi wzdłuż ul. Kaczorowskiego i Wesołej. Niektórzy nazywany go ścianą płaczu. To przez niewybredny wygląd, i formę faktycznie wysokiej ściany.
- Nic to nie zmieni jeśli teraz powiemy, że to dobra lub zła architektura. Takie refleksje powinno się mieć nie post factum, ale przed wydaniem pozwolenia na budowę - uważa architekt Andrzej Chwalibóg.
Dodaje, że wszyscy wiemy, iż architekturą rządzą dziś deweloperzy. - A ich zapędy powinno hamować prawo i profesjonaliści. Niby o gustach się nie dyskutuje, ale w architekturze powinien istnieć kanon estetyki, którego nie można złamać. Stąd też przed wydaniem pozwolenia na budowę najważniejszych obiektów w mieście deweloper powinien uzyskać pozytywną opinię Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Urbanistycznej. Widziałby to jako warunek uzyskania pozwolenia na budowę. Niestety prawo tak nie stanowi - twierdzi architekt.
Według niego, pierwszym krokiem do zmian powinno być to, że to nie prawnicy jak obecnie, ale architekci mieliby wydawać pozwolenia na budowę.
- Dziś przy składaniu dokumentacji projektowej urzędnicy czepiają się przysłowiowych przecinków, a zupełnie zapominają o estetyce i potrzebie zachowania harmonii. Trzeba szukać rozwiązań systemowych. W ostatnich lata zamarła w Polsce funkcja architekta miejskiego, a właśnie to jest urzędnik, który powinien dbać o estetykę i harmonię. Błędne jest również to, że ostatnią instancją w sprawach architektury są sądy i prawnicy. Dlatego te wspomniane przecinki są takie ważne - podkreśla Chwalibóg.
Przewodniczący MKUA oraz prezes białostockiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Janusz Grycel mówi, że budynki w newralgicznych puntach miasta faktycznie powinny być opiniowane przez MKUA, co w Polsce niestety nie jest na porządku dziennym.
- Pamiętajmy jednak, że opinie MKUA nie mają charakteru wiążącego. Wydawane są tylko wtedy, jeśli jest taki wymóg zapisany w planie miejscowym. W tym przypadku takiego zapisu nie było. Pamiętajmy, że plan miejscowy powstał po tym jak deweloper wystąpił do miasta o odszkodowanie - mówi.
Czytaj też: W Białymstoku powstaną dwa nowe bloki w dwóch ważnych miejscach
Dodaje, że forma i wysokość tego budynku wynika z maksymalnej intensywności zabudowy, jaką chciał uzyskać inwestor. - Mamy tu do czynienia z ekonomiką projektowania, czyli próbą uzyskania jak największej powierzchni mieszkalnej. Z ekonomiki wynika też estetyka. Budynek o powtarzalnej kondygnacji jest tańszy w budowie niż budynek o zmiennej elewacji - podkreśla Janusz Grycel.
Przewodnicząca komisji zagospodarowania przestrzennego Katarzyna Bagan-Kurluta z KO twierdzi, że plusem wieżowca przy ul. Wierzbowej 2 jest to, że przynajmniej wpisuje się w okoliczną zabudowę, bo po drugiej stronie ulicy również stoją wieżowce o podobnych gabarytach.
- Nie widzę powodu, dla które mielibyśmy zabraniać budowy takich obiektów. Jesteśmy w mieście, a w miastach tak wysokie budynki również są wznoszone - mówi.
Jedyne do czego można się przyczepić to estetyka. - Mamy jednak w Polsce takie prawo, że w tej materii nie da się nic zrobić. Rozmawiałam kiedyś z jednym deweloperów, który mówił, że chciał na początku zrobić ładny projekt. Zaczął jednak liczyć koszty i planowany ładny budynek zmienił się w jakiegoś potworka. Tak to u nas niestety wychodzi - mówi gorzko radna.
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?