Chodzi o słynne 15 złotych, które na początku listopada musiał zapłacić każdy pacjent, który bez kolejki chciał się dostać do specjalisty z PSK. Przy okazji musiał podpisać oświadczenie, że choć jest ubezpieczony, to świadomie i dobrowolnie zrzeka się prawa do bezpłatnego leczenia.
Szefowie PSK tłumaczyli wówczas, że wprowadzili opłaty, bo skończył im się limit przyznany przez NFZ, a nie mogą leczyć za darmo.
Pacjenci niepokrzywdzeni
Mimo to zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dyrekcję PSK złoży w prokuraturze podlaski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Podlaska Rada Wojewódzka Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia. Twierdzili, że pobieranie piętnastu złotych za wizytę u specjalisty (w najlepszej jednostce w regionie) jest niezgodne z prawem.
- Przesłuchaliśmy część pacjentów, którzy uiścili opłatę - twierdzi prokurator Wojdakowski. - Ale oni nie czuli się pokrzywdzeni. Nie uważali, że niekorzystnie rozporządzili swoim mieniem. Dlatego postanowiliśmy umorzyć sprawę.
Radość kontrolowana
Nie oznacza to jednak końca kłopotów szefów PSK. W trakcie śledztwa wyszło bowiem na jaw, że zarzucane w zawiadomieniu czyny mogą naruszać artykuły ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. Chodzi o te, które mówią o udaremnianiu przeprowadzenia kontroli i pobieraniu nienależnych opłat. Grozi za to kara grzywny, a sprawę prowadzą na razie policjanci z I komisariatu policji.
Mimo to szefowie PSK nie kryją zadowolenia z decyzji prokuratury: - Zawsze wierzyliśmy w sprawiedliwość w tym kraju - krótko kwituje Marek Karp, zastępca dyrektora PSK ds.finansowo-administracyjnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?