Przemysł drzewny. Będzie łatwiej o surowiec, ale tylko przez pół roku

Lasy Państwowe sprzedają drewno systemem aukcyjnym. Część aukcji jest zamknięta – mogą w nich brać udział tylko dotychczasowi kontrahenci, część otwarta, w których może brać udział każdy. Na aukcjach otwartych surowiec osiąga wyższe ceny. Dlatego właścicieli zakładów przetwórstwa drzewnego ucieszyła wiadomość, że Lasy Państwowe chcą przeznaczyć o 10 proc. więcej drewna do sprzedaży na aukcjach zamkniętych na drugie półrocze 2012 r. Tym samym przychyliły się do postulatów branży, która negocjowała takie zmiany w ostatnich miesiącach.

– Zmiany popieramy i akceptujemy – mówi Bogdan Czemko, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego. – Jednak są one niewystarczające i dotyczą, niestety, tylko drugiego półrocza 2012 r. Tymczasem nie wystarczy zrobić kilku zmian procentowych w momencie, gdy cały system sprzedaży drewna jest zły i nieprzejrzysty.

Tłumaczy, że Lasy Państwowe robią ten gest nie tylko po to, by przychylić się do postulatów branży drzewnej, ale też z powodu nadwyżki drewna z ubiegłego roku, którą chcą sprzedać. To nieodebrane drewno, które licytowano na aukcjach otwartych po wysokich cenach. Wielu przedsiębiorców nie zdecydowało się na jego odbiór, bo ostatecznie wolało zapłacić karę, niż stracić jeszcze więcej na niekorzystnym zakupie.

Branża drzewna narzeka na to, że praktycznie nie ma gwarancji nabycia surowca, a sama natura systemu aukcyjnego powoduje, że ceny szybują w górę, bo dla licytujących zdobycie drewna na kolejne pół roku to być albo nie być.

Popyt przekracza podaż, według różnych szacunków – od 10 do 20 proc. A to tylko część problemów.

– Drewno, które wygrywałem na aukcjach często nie spełniało norm jakościowych – skarży się Władysław Żero z tartaku Tarpol w Braniewie. – A do tego bywało, że część trzeba odebrać w jednym miejscu, część w drugim, a koszty rosły. Na każdy zakup Lasy Państwowe domagają się gwarancji bankowych, mimo rzetelnej i wieloletniej historii zakupów. Moim zdaniem, Lasy Państwowe nie liczą się z polskimi firmami.

Jak dodaje, to odbija się także na klientach. Bo te koszty trzeba uwzględnić w cenie towaru.

Jednym z problemów jest też fakt, że przedsiębiorcy na aukcjach zamkniętych nie mogą licytować dowolnej ilości drewna. Maksymalna oferta jest ustalana na podstawie historii zakupów z ostatniego roku. Branża chciałaby wydłużenia tego okresu. Lasy mają przed tym opory.

– Odrzucono nasz postulat, by brać pod uwagę pięć lat historii zakupów – mówi Bogdan Czemko. – Była już na to wstępna zgoda, lecz ostatecznie Lasy Państwowe wycofały się z niej bez podania racjonalnej przyczyny.

Rzeczniczka Lasów Państwowych uważa, że takich zmian nie da się wprowadzić z dnia na dzień.

– Przedstawiciele przemysłu drzewnego byli wielokrotnie informowani, że taka zmiana nie jest możliwa w trakcie roku, gdy wcześniej zatwierdzone procedury sprzedaży drewna są w toku – wyjaśnia Anna Malinowska. – Zgodnie z opiniami prawnymi, przyjęcie propozycji przedsiębiorców dyskryminowałoby część przedsiębiorców, którzy znając zasady sprzedaży drewna ustalone wcześniej przez Lasy Państwowe, dostosowali do nich swoje strategie optymalizacji zakupów. Zmiana reguł gry w trakcie trwającej sprzedaży poprzez wydłużenie okresu, jaki byłby uwzględniany w historii zakupów, mogłaby naruszyć interesy przynajmniej części przedsiębiorców.

Drugim problemem, jaki porusza rzeczniczka byłoby podniesienie progu wejścia na rynek.

– Prezes UOKiK w przeszłości zwracał nam uwagę, że polityka sprzedaży oparta o historię zakupów tworzy bariery dla nowych przedsiębiorców – mówi Anna Malinowska. – Trzeba ją przeprowadzać z odpowiednim wyprzedzeniem.