Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedwojenne zdjęcia białostockich piękności

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Przedwojenne białostockie piękności
Przedwojenne białostockie piękności
Eleganckie, uśmiechnięte, wytworne. W czasach, w jakich żyły kobiecość zobowiązywała. Chcę je dziś zaprezentować, by smutki przemienić w radość. Zdjęcia są niestety anonimowe. Podarował mi je przed laty pewien białostoczanin z ekipy rozbierającej stare domy.

Drogie Panie. Pogoda cieszy, ludzie coraz mniej. Po tej refleksji pana Stasia zadumałem się i ja. Co do pogody, to w zasadzie się zgadzam. Nawet Zośka okazała się nie taka zimna, słoneczko zaprasza na spacer, by zamiast smętnych panów polityków posłuchać ćwierkania młodych wróbli.

A po spacerze - chyba za krótkim - zabrałem się do przeglądania toreb z fotografiami. Szukałem zdjęć z białostockiego garnizonu (do kolejnego odcinka "Białostockiego słownika historycznego" w TV Białystok), a przy tej okazji odłożyłem kilka fotek panienek i pań. Chcę je dziś zaprezentować, by smutki przemienić w radość. Zdjęcia są niestety anonimowe, mam je z epoki "Kuriera Podlaskiego". Moim dostawcą był wówczas białostoczanin z ekipy rozbierającej stare domy. Zadawalał się ekwiwalentem butelkowym, nie było jeszcze giełdy staroci, a kolekcjonerów można było policzyć na palcach jednej ręki.

Najpierw popatrzmy na trzy młode gracje w aranżacji romantycznej. Skromność, zero seksapilu, oczy wpatrzone w obiektyw, bo tak kazał pan fotograf. Na odwrocie informacja: Fotografia Artystyczna "Studio", Białystok, ul. Sienkiewicza 2. To była ulica ulubiona przez rzemieślników i artystów z tej branży, bo wraz z Lipową, Rynkiem Kościuszki i Kilińskiego stanowiła białostocki trakt spacerowy. Na nim właściciele zakładów, pracowni, atelier, czyhali na klientelę. Dowodem następna fotografia wykonana przez J. Rendela (Sienkiewicza 12).

Ta białostoczanka weszła w okres panieński, potrafiła już wabić płeć przeciwną subtelnym uśmieszkiem, no i miała kapelusz, modny kołnierz marynarski oraz wisiorek na szyi. Przed wojną kapelusz poświadczał wyższy status, a chłop czapkę zdejmował jedynie w kościele, przy jedzeniu i gdy kładł się spać. Z kolei chustka na głowie kobiety wiejskiej zaświadczała o jej obyczajności i przyzwoitości. Dama bez kapelusza stawała się zwykłą kuchtą!

A propos dam, to chciałbym przypomnieć wic z tamtej epoki. Pytanie brzmiało: jaka jest różnica między dyplomatą o damą? Gdy dyplomata mówi: tak, to znaczy być może, kiedy mówi: być może, to znaczy nie, a kiedy mówi: nie, to przestaje być dyplomatą. Kiedy dama mówi: nie, to znaczy być może, kiedy mówi: być może, to znaczy tak, kiedy zaś mówi: tak, to przestaje być damą.
Co było głównym zajęciem młodej damy? Jeśli wierzyć pamiętnikom, to marzenie o wielkiej miłości, najlepiej przeżytej z księciem. Czy do końca życia? W tej mierze zdania były podzielone. Tak zwany książę wymagał bogatszego asortymentu zachęt i podniet, co uwidacznia kolejna fotografia białostockiej piękności z lat międzywojennych, z kolczykami z perełek. Miała ona poczucie swej mocy, bo w dedykacji napisała: od sympatycznej Hali. Sympatycznej i zalotnej. Marzeniom towarzyszyła obowiązkowa tęsknota. Pozytywną stroną tej konwencji było pisanie listów, ale i układanie wierszy nikomu krzywdy nie wyrządziło.

Przytoczę taki wierszyk, o tyle osobliwy, że z pamiętnika emigrantki (Londyn) Marii Suświłło: "Chociaż czas upłynie długi/ Chociaż przestrzeń nas odgrodzi, Nie zapomni Zbyś Marylki, Wspólnych chwil - gdy byli młodzi…". Czy Zbyś dotrzymał obietnicy? Tego się nie dowiemy.

Młodość stawiała czoła wrogim siłom. Dziewczyna z lokami i fantazyjnym kołnierzem (szalem?) o wdzięcznym imieniu Renia zadedykowała swą podobiznę 14 stycznia 1941r. Była okrutna zima, srożyły się okupacyjne władze sowieckie, brakowało chleba, nikt nie wiedział, co przyniesie dzień jutrzejszy. Niestety, nie powstała księga okraszona fotografiami o miłościach czasu wojny. Były okaleczone, podszyte lękiem, trapione nieszczęściami. Ale rodziły się na przekór zbrodniarzom. Wiemy o przypadkach (nielicznych) gorących uczuć Niemców do Żydówek, znam kilka opowieści o miłości, która połączyła białostoczan wywiezionych na przymusowe roboty do III Rzeszy i miejscowe Niemki (Mazurki). Zachowały się listy pełne gorących uczuć nadsyłane z obozów.

Ten przypadkowy zestaw fotografii pań chcę dziś zakończyć pamiątką z lat 1915 (od sierpnia) - 1919 (do lutego). Nic nie wiemy o damie w bieli z elementami urody wschodnie. Na rewersie widnieje jedynie pieczątka: Photographie - Ateller "APOLLO", Bialystok, Nikołaj Strasse, nr 18. Zatem zakład (atelier) przy dawnej ulicy Mikołajewskiej (obecnie Sienkiewicza), ale już nie z czasu zaboru rosyjskiego, tylko z okresu okupacji niemieckiej (I wojna światowa!).

PS. Gratis dołączam kartę pocztową z 1924 r. Drogie panie bez względu na wiek, stan, nastrój ducha i trapiącą was codzienność, napiszcie ten zaległy list, wyślijcie pocztówkę, albo przynajmniej maile lub sms. On na pewno czeka! Także własny mąż, ojciec, dziadek, syn, wnuk etc. Ja też czekam na listy ze wspomnieniami i ładne zdjęcia (tel. 601352414).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny