Prokuratura kwestionuje opłaty za przedszkola. Sprawą zajmie się sąd

Prokuratura nie tylko ściga przestępców, ale również strzeże praworządności. Naszym zdaniem mogło dojść do naruszenia prawa, stąd nasza interwencja - mówi Adam Kozub z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

To ta prokuratura zaskarżyła uchwałę białostockiej rady miejskiej z końca czerwca 2011 roku. Dokument dotyczy opłat za przedszkola prowadzone przez gminę. Stawki te ustalono procentowo w stosunku do minimalnego wynagrodzenia za pracę. I to kwestionuje prokurator. W jego ocenie, tak naliczona opłata nie jest zindywidualizowana.

- Nie jest też precyzyjnie określone za co mają płacić rodzice, którzy decydują się, żeby ich dziecko pozostawało w przedszkolu dłużej niż przez pięć bezpłatnych godzin - dodaje prokurator Adam Kozub.

Prokurator ocenił również, że w uchwale zabrakło rzetelnej kalkulacji ekonomicznej, nie ma jasno określonych kosztów przedszkola, które uzasadniałyby wysokość opłaty.

- Uchwała została zaskarżona w całości. Zawsze w takiej sytuacji możemy mówić o stwierdzeniu jej nieważności, ponieważ uchwały się nie uchyla. Sąd będzie teraz rozstrzygał, czy uchwała narusza prawo w sposób istotny, czy nie - wyjaśnia sędzia Elżbieta Tryniszewska-Bytys z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku.

W opinii urzędników białostockiego magistratu, zarzut prokuratury jest bezpodstawny.

- Podczas prac nad ustaleniem zasad wnoszenia opłaty, koszty ponoszone na utrzymanie przedszkoli były analizowane wnikliwie i bardzo dokładnie. A wprowadzone w uchwale wartości procentowe zostały określone na podstawie tych analiz - mówi Urszula Mirończuk z urzędu miejskiego.

Według urzędników, uzależnienie wysokości opłaty od poziomu minimalnej płacy jest rozwiązaniem przejrzystym i stabilnym. Bo np. dzięki temu nie ma konieczności uchwalania co roku odrębnej uchwały, a rodzice z wyprzedzeniem wiedzą, jaka opłata będzie obowiązywać.

Sąd zajmie się tym sporem we wtorek.