Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Barbara Mazur: W biznesie nie ma przypadku

Wojciech Jarmołowicz
Prof.  Barbara Mazur z Wydziału Zarządzania Politechniki Białostockiej
Prof. Barbara Mazur z Wydziału Zarządzania Politechniki Białostockiej
Na początku swojej drogi biznesowej większość przedsiębiorców pracowała po 14 godzin dziennie, w soboty i niedziele. Nie ma tutaj przypadku, że osiągnęli sukces - oni byli pracowici, cierpliwi, mieli swoje cele i do nich dążyli. To ludzie, którzy są ciągle w drodze - wciąż chce im się osiągać lepsze wyniki, być wyżej w rankingach - mówi prof. Barbara Mazur.

Czy przedsiębiorcą trzeba się urodzić?

Prof. Barbara Mazur: To jest pytanie, na które badania odpowiadają niejednoznacznie. Niektórzy twierdzą, że istnieje coś takiego, jak genotyp przedsiębiorcy, inni twierdzą, że przedsiębiorcą można się stać. I jedni, i drudzy udowadniają swoje tezy na podstawie badań.

Była Pani uczestnikiem niemal wszystkich spotkań z liderami podlaskiej gospodarki. Do jakiej grupy ci przedsiębiorcy należą?

- Ci, którzy spotykali się z młodzieżą, opisani w książki "Liderzy podlaskiej gospodarki", wielokrotnie podkreślali, że urodzili się w ubogich rodzinach, czasem w rodzinach niepełnych, wielu dodawało, że nie mieli jakichś wzorców przedsiębiorczości wśród najbliższych. Zaryzykuję tezę, że oni nauczyli się przedsiębiorczości i przywództwa, popełniając w trakcie tej nauki wiele błędów, do których się przyznają.

Co do genotypu przedsiębiorczości, można by się wypowiadać w sposób naukowo uprawniony, badając co najmniej dwa pokolenia, a w tym przypadku takiej możliwości jeszcze nie mamy.

Ale weźmy pod uwagę okres, gdy oni zaczynali swoją przygodę z biznesem. Wtedy mieliśmy do czynienia z głęboką komuną, gdzie raczej tępiło się postawy przedsiębiorczości.

- Dostępne są badania sprzed lat, dotyczące liczby ludzi przedsiębiorczych w USA i ZSRR. Okazało się, że odsetek ludzi przedsiębiorczych - a jest on niewielki, bo wynosi od 5 do 7 procent - w obu krajach jest taki sam. Natomiast otoczenie polityczne, kulturowe, gospodarcze, naukowe, powodowało, że Związek Radziecki rozwijał się znacznie wolniej niż Stany Zjednoczone. Można przyjąć, że genotyp przedsiębiorczości jest równo rozłożony w świecie. Dlatego ważne jest, by otoczenie biznesu wspierało ambitne, przedsiębiorcze osoby.

Co spowodowało, że oni osiągnęli sukces w biznesie?

- Moim zdaniem, wszyscy liderzy mają ponadprzeciętną potrzebę osiągnięć. Oni w jakiejkolwiek zbiorowości zawsze chcą być pierwsi - nie na trzecim, ósmym miejscu, to ich nie interesuje. Ich postawy pasują idealnie do teorii zarządzania, że każdy przywódca ma trzy oblicza.

Czyli?

- Oblicze przywódcy to oblicze artysty, oblicze kapłana i oblicze menedżera. Wielu z bohaterów spotkań mówiło o sztuce zarządzania. Paradoks, bo słowo "sztuka" jest dziś rzadko używane w biznesie - raczej odnosi się do kultury. Tymczasem wróćmy do starożytności: sztukę uprawiał każdy, kto w rękach miał jakąś umiejętność. Artystą był chociażby ktoś, kto zbudował dom, ktoś, kto łowił ryby, czyli sztuka odnosiła się do umiejętności w praktycznym życiu. Dlatego można powiedzieć, że są oni artystami biznesu, potrafią tworzyć coś, co przynosi im sukces, korzyści, jest społecznie użyteczne.

A oblicze kapłana?

- To jest określenie symboliczne. Liderzy mówili o wartościach, na których budują swoje przedsiębiorstwa. Wielu podkreślało, że ważne dla nich jest zaufanie, lojalność, dobra współpraca. Wszyscy dodawali, że bez ludzi, współpracowników oni nie byliby liderami, przywódcami. I to prawda, przecież przywództwo to rodzaj władzy, którą się ma nad ludźmi.

Jeśli chce się rozwijać swoje przedsiębiorstwo przez wiele lat, to trzeba je oprzeć na wartościach, które są niezmienne, niezależne od koniunktury, mody, technologii itd. Oczywiście, każdy z liderów ma nieco inne wartości, co zrozumiałe, ale każdy z nich ma zasady, których absolutnie przestrzega.

Zostało nam oblicze menedżera.

- Jak się chce przewodzić ludziom, trzeba mieć umiejętności menedżerskie. Dlatego wszyscy uczyli się i uczą nadal, rozwijają swoje kompetencje, także poprzez rozszerzanie swoich horyzontów - chociażby poprzez współpracę z zagranicą. Tu jest ciekawa rzecz - nieliczni przyznali się do tego, że słuchają mądrzejszych. Ale dzięki temu, że potrafią wykorzystać wiedzę innych, pozwalają na otwartą dyskusję, mają umiejętności, by budować odważne, kompetentne i kreatywne zespoły, ich firmy rzeczywiście osiągają ponadprzeciętne wyniki i są uznawane na wzorce.

Rzadko kiedy z ust liderów padało słowo "udało mi się"

- Bo im się nic samo nie udało. To była ciężka praca. Na początku swojej drogi biznesowej większość z nich pracowała po 14 godzin dziennie, czasem też w soboty i niedziele. Nie ma tutaj przypadku, że osiągnęli sukces - oni byli pracowici, cierpliwi, mieli swoje cele i do nich dążyli. Powiedziałabym, że to są ludzie, którzy są ciągle w drodze - wciąż chce im się osiągać lepsze wyniki, być wyżej w rankingach itd.

Liderzy opowiedzieli młodym ludziom swoje historie biznesowe, mówili o swoich sukcesach i porażkach, przyznali się, że na swoją pozycję musieli ciężko pracować. Czy to w ogóle było potrzebne takie publiczne podsumowanie swoich dokonań?

- To genialna sprawa, bo od wielu lat zarówno w szkołach średnich, jak i na uczelniach przestaliśmy wychowywać młodych ludzi. My edukujemy, uczymy, przekazujemy teorię. Boleję nad tym, ale przyczyn takiego stanu rzeczy jest mnóstwo i trudno je wszystkie od razu wymienić. W czasie tych spotkań młodzi ludzie mogli zobaczyć, że ci, którzy osiągnęli sukces, kierują wielkimi firmami, są ludźmi z krwi i kości, z emocjami. Ale jednocześnie, że ich sukces nie wziął się z przypadku, że na to trzeba było lat i wielkiej determinacji. I że sukces kosztował - czasem nawet bardzo dużo.

Zauważmy, że przedsiębiorcy często podkreślali też rolę rodziny w ich drodze biznesowej. Bez jej wsparcia myślę, że wielu z nich nie byłoby w tym miejscu, w którym teraz jest. Kto wie, może niektórzy nie odnieśliby sukcesu, a popadliby w depresję.

Przyznali się też, że wciąż mają marzenia, że nadal chcą rozwijać swoje firmy. To trochę takie protestanckie kumulowanie kapitału.

- Właśnie. Te historie pokazują, że oni ciągle chcą wygrywać i budować potęgę swoich przedsiębiorstw. To jest długotrwały proces. Jest to dla nich najważniejsze, a nie blichtr, wydanie wszystkich zarobionych pieniędzy. I jeszcze jedno - oni przekonują, że bez porażek nie osiąga się sukcesu. Tyle że po każdej porażce trzeba być mądrzejszym - trzeba się uczyć, by nie popełniać tych samych błędów. Takie postawy mogą stać się inspiracją dla innych. A tego nam brakuje.

Ale niektórzy mogli się zniechęcić do zakładania firm, gdy usłyszeli, jak długo i ciężko trzeba pracować na sukces. Dziś wszyscy chcemy być szybko bogaci, od razu jeździć drogimi samochodami, mieć piękne mieszkania.

- Fakt, funkcjonuje takie przekonanie, że najlepsze biznesy są szybkie - dużo zarobić, zapomnieć i dalej szukać okazji. Ale trzeba zauważyć, że firmy, które są nastawione tylko na szybki zysk, szybko z rynku znikają. To pokazują wszelkie badania.

Pragnę zauważyć, że nadmierna konsumpcja powoduje, że człowiek staje się przedmiotem. To producent jakiegoś dobra decyduje o tym, co ja kupię. Tymczasem wzięcie odpowiedzialności za swoje życie czyni z nas podmioty. Żeby przyszłe pokolenia miały nie mniej niż my, to musimy odpowiedzialnie konsumować. Tego trzeba ludzi nauczyć, a tego nikt ich nie uczy. Młodych ludzi nikt nie uczy życia we współczesnym świecie. Te spotkania uświadomiły wielu, że nie żyjemy tylko dla konsumpcji, że możemy świadomie prowadzić własne życie, że możemy osiągnąć cele, jakie sobie założymy. I na dodatek powinniśmy się czuć odpowiedzialni zarówno za siebie, najbliższych, a w przypadku szefów firm - także za swoich pracowników.

Zabrzmiało górnolotnie. Ale dlaczego mam się martwić o przyszłe pokolenia, ja chcę także pożyć, poszaleć?

- Nie wyobrażam sobie, byśmy nie myśleli o przyszłych pokoleniach. One mają także prawo do tego, by korzystać z zasobów świata. Jeśli my ich tego pozbawimy, to oznacza, że jesteśmy nieodpowiedzialni. A ci przedsiębiorcy pokazują, co to znaczy odpowiedzialność. I przekonują, że wielu z nas może być twórcami swojego życia - bez oglądania się na innych możemy wykreować swój świat, w którym będziemy czuć się dobrze.

Przedsiębiorców stawia pani za wzór. Tymczasem są oni w społeczeństwie uważani za krwiopijców, wyzyskiwaczy. Nie widzi Pani tutaj sprzeczności?

- Mamy do czynienia z hipokryzją społeczną. Z jednej strony przypominam sobie ranking zawodów, które rodzice chcieliby, by ich dzieci wykonywały, ze względu na ich wysoki prestiż społeczny. I są tam: profesor uczelni wyższej, lekarz itd. Czyli ze względu na prestiż przedsiębiorcy nie plasują się w tym zestawieniu wysoko. Z drugiej strony, jak Polaków zapytano, kim powinni być ich dzieci ze względu na zarobki, to duża część respondentów odpowiedziała, że powinni być przedsiębiorcami.

Oczywiście, jest taki stereotyp przedsiębiorcy, który funkcjonuje od czasów komuny. To wtedy każdy, kto sobie lepiej radził - ludzie potrafiący zarobić ponadprzeciętnie, np. mający szklarnie, taksówkarze - byli osobami znienawidzonymi przez system. Bo wtedy każdy miał być taki sam. Niestety, to częściowo funkcjonuje w sferze mentalnej do dziś. Na szczęście to się zmienia na korzyść przedsiębiorców.

Czy nie uważa Pani, że taki wizerunek przedsiębiorcy wynika też z tego, że wielu biznesmenów nie dojrzało do tego, by być dobrym, sprawiedliwym przywódcą?

- To prawda, nie cały biznes jest etyczny. Niestety, jest wielu przedsiębiorców, którzy zatrudniają na czarno, albo na tzw. umowy śmieciowe. Na tle Europy wyglądamy pod tym względem fatalnie. Oczywiście, jest też mnóstwo kiepskich szefów - niekompetentnych, porywczych, nie potrafiących współpracować. Ale pamiętajmy, że dopiero od 25 lat budujemy kapitalizm. Wierzę, że to będzie się zmieniać.

Młodzi ludzie usłyszeli, że wcale nie jest tak prosto i łatwo być przedsiębiorcą. Nie przestraszyli się, by zakładać biznes?

- Znam studentów, którzy chodzili na spotkania, zdecydowanych, by założyć własną firmę. Nie chcą bowiem, by ktokolwiek nimi rządził. I okazało się, że jak posłuchali liderów, że trzeba wykonać tak wielką i odpowiedzialną pracę, to zaczęli się zastanawiać, czy podołają temu wyzwaniu. Bo te spotkania pokazały cały trud bycia przedsiębiorcą.

Natomiast ci, którzy nie myśleli, że mogą mieć własną firmę, po takich spotkaniach mogą pomyśleć: spróbuję, przecież jeśli im się udało, a to są normalni ludzie, to dlaczego mi ma się nie udać? To nie są jacyś geniusze przedsiębiorczości, oni też popełniali błędy.

Pamiętajmy jednak, że - jak wcześnie wspomniałam - w całym społeczeństwie przedsiębiorczych ludzi jest tylko kilka procent.

I na koniec - czy warto być przedsiębiorcą?

- Oczywiście, że tak. To praca, która pozwala się rozwijać, praca z pożytkiem dla samego siebie i dla innych, bo przecież to praca z ludźmi i dla ludzi, to rozmnażanie otrzymanych talentów. O satysfakcji z niej płynącej najlepiej świadczą strony książki "Liderzy podlaskiej gospodarki", na których tytułowi liderzy dzielą się własnymi przemyśleniami na ten temat. I nie mają wątpliwości, co do obranej przez siebie drogi.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny