Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo autorskie. Gdy muzyka "pracuje" w firmie.

Rozmawiała Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected] tel. 85 7489 552 Fot. P. Walczakl
Bogusław Pluta, dyrektor Związku Producentów Audio Video: Skoro się korzysta z pracy producenta nagrania, wykonawcy, autora słów czy melodii, to trzeba im zapłacić. Albo śpiewać samemu.
Bogusław Pluta, dyrektor Związku Producentów Audio Video: Skoro się korzysta z pracy producenta nagrania, wykonawcy, autora słów czy melodii, to trzeba im zapłacić. Albo śpiewać samemu.
Wszyscy piewcy wolnej kultury to są ci, którzy niczego nie stworzyli. Ci, którzy stworzyli, nie chcą słyszeć o wolnej kulturze, bo chcą zarobić na swojej pracy - mówi Bogusław Pluta, dyrektor Związku Producentów Audio Video, tłumacząc, dlaczego przedsiębiorcy muszą płacić za puszczanie muzyki w firmie.

Nad Rynkiem Kościuszki w Białymstoku, gdzie trwa przedświąteczny jarmark, płyną z taśmy kolędy. Czy za taką przyjemność czynioną mieszkańcom miasta, ten, kto je puszcza, musi płacić? Za prawa autorskie?

Jeśli z głośników a nie jest to śpiew na żywo, to znaczy, że ktoś to wcześniej nagrał. Czyli jest producent nagrania. Jest wykonawca, który śpiewa i pewnie jakiś autor tekstu i melodii. I skoro się korzysta z ich pracy, to trzeba im zapłacić. Płaci ten, kto puszcza taśmy.

Ponieważ procedury związane z opłacaniem praw autorskich oceniane są jako dosyć skomplikowane, pojawiły się firmy oferujące zestawy muzyczne dla biznesu. Są agencje, które przekonują, że mają już prawa do tych utworów, więc żadne opłaty dla organizacji typu ZAIKS, ZPAV, STOART czy SAWP nie są już wymagane. Prawda to czy fałsz? Półprawda. Bo odtwarzanie takiego materiału w sklepie wymaga dwóch licencji. Jedna umożliwia skopiowanie muzyki z oryginalnej płyty na dysk twardy czy inne urządzenie, z którego to jest odtwarzane. I to jest właśnie czynność, którą wykonuje wspomniana przez panią agencja dostarczająca muzykę. Ale i tak salon kosmetyczny, fryzjer czy inna firma wykorzystująca u siebie to nagranie, musi uiścić za nie opłatę. Agencje oferujące biznesowi pakiety muzyczne z reguły tego na siebie nie biorą. Bo boją się ryzyka, że zapłacą za klienta nam, ZAIKS-owi czy podobnej organizacji, a potem tego od klienta nie ściągną.

Mówił pan o różnych źródłach muzyki czy form video wykorzystywanych w biznesie: radiu, CD. Są jednak np. knajpki, na których drzwiach widzimy „ZAIKS-owi dziękujemy. Korzystamy z Internetu”. Legalne to czy nie? ZAIKS-owi można by podziękować, gdyby grało się melodie, które się samemu skomponowało do słów, które się samemu napisało. Tyle, że takich nagrań - będąc u fryzjera, na dyskotece, u kosmetyczki czy w sklepie - nikt raczej nie chciałby słuchać.

No chyba, że właściciel tych obiektów miałby wyjątkowy talent.

Gdyby miał i wszyscy chcieliby go słuchać, to natychmiast zapisałby się do ZAIKS-u. Bo wszyscy piewcy wolnej kultury to są ci, którzy niczego nie stworzyli. Ci, którzy stworzyli, nie chcą słyszeć o wolnej kulturze, bo chcą zarobić na swojej pracy.

A to, czy nagranie jest z Internetu, radia czy płyty nie ma żadnego znaczenia. W każdym przypadku ktoś zainwestował w to nagranie. Ktoś zaśpiewał boskim głosem, a ktoś inny napisał tekst czy melodię. Im wszystkim należą się pieniądze, bez względu skąd są słyszalni.

Czyli nie ma zmiłuj?

Nie ma, bo nie może być, jeżeli zarabiając korzystamy z cudzej pracy. Bo czy mamy prawo mówić: jak piwo piję przy barze, to za nie płacę. A jeśli wyjdę z sali, to nie płacę. Bez sensu.

To przejdźmy do egzekwowania tego prawa. Siedzi taksówkarz na parkingu i słucha radia. Wsiada pasażer – taksówkarz radio wyłącza. Tak powinno być, gdyby taksówkarz nie opłacił praw autorskich. Ale jak to sprawdzać? Będziecie udawać tajnego klienta?

Można tak robić, ale głupi byłby ten, kto by się zajął taksówkarzem w sytuacji, gdy nie płaci większość dyskotek. Problem taksówkarzy jest absolutnie trzeciorzędny, co nie oznacza, że są oni całkowicie zwolnieni z opłat.

A jaki jest pierwszorzędny?

Sklepów, restauracji, fryzjerów czy kosmetyczek, dyskotek. To tam masowo korzysta się z nagrań, żeby przyciągnąć klienta i tam ciągle słychać narzekania, że trzeba płacić. A przecież jak nie chcesz towaru, jakim jest cudza muzyka czy piosenka, to go nie bierz. Przecież muzyka nie tylko na dyskotece, ale i u fryzjera jest jego narzędziem pracy: bo jest tam potrzebna, żeby klient przyjemniej spędził czas, kiedy tak naprawdę nic innego nie może robić.

Z jakimi kwotami wiąże się legalne korzystanie z radia czy nagrań w firmie? Trudno to tak teoretycznie określić. Trzeba bowiem płacić i autorowi, i wykonawcy, i producentowi. Wystarczy nie zapłacić jednemu, żeby już popełnić przestępstwo. Jest więc kilka organizacji, z którymi trzeba mieć umowy. Tak jak po to, aby jechać samochodem, trzeba mieć i prawo jazdy i dowód rejestracyjny.

A wysokość tych opłat uzależniona jest od wielkości prowadzonego przez kogoś biznesu i od tego, na ile w tym biznesie muzyka jest ważna. Np. w przypadku małego fryzjera (do 20 m kw. ) to opłata dla nas wynosi ok. 20-25 zł miesięcznie. Tyle , ile jedno męskie strzyżenie, choć to zależy, w jakim regionie. Mały pub płaci około 50 złotych czyli 10 piw.

To tylko dla jednej organizacji.

Można tę kwotę pomnożyć z grubsza przez trzy. Niech to będzie 30 piw. W piątkowy wieczór właściciel takiego pubu załatwia więc w 20 minut opłatę za miesiąc muzyki, bez której mało kto w tym pubie by siedział. 200-metrowy sklep odzieżowy zapłaci ok. 100 złotych – jedna para dżinsów. Czyli nie są to kosmiczne pieniądze. A jeśli ich się nie wyda i wyłączy muzykę – bo zawsze jest taka alternatywa – to większość naszych kontrahentów na tym straci. Bo luzie pójdą tam, gdzie czas się spędza przyjemniej. Oczywiście tam, dokąd się tylko wpada i wypada, można sobie pozwoli na brak tej oprawy. Ale tam gdzie klienci są dłużej, muzyka jest niezbędna.

Ale fryzjer czy kosmetyczka – chcąc uniknąć opłat - mogą jednak powiedzieć, że włączają radio, gdy nikogo nie ma. Są prowadzone dosyć regularne kontrole, bo organizacji chroniących prawa autorskie jest kilka, a każda ma swoich ludzi. Prowadzi je także policja. Kontrole prowokują zawistni lub zirytowani np. hałasem ludzie – to jest bardzo częste. A może je także przeprowadzać urząd skarbowy, bo jeżeli radio czy odtwarzacz kupuje się na fakturę, jako koszt prowadzenia działalności gospodarczej – a większość ludzi tak robi, żeby sobie odliczyć od podatku – to znaczy, że takie radio jest mu niezbędne, gra a nie stoi niewłączone. Jeśli ktoś temu zaprzecza, to oszukuje albo nas, albo skarbówkę. Oba wyjścia są niebezpieczne.

Wydaje się, że największe pieniądze powinniście mieć z wielkich galerii handlowych. Tam każde stoisko gra po swojemu.

Większość sieci i galerii płaci. To duże firmy, które maja na tyle wysoka kulturę marketingową, że im nie trzeba tłumaczyć, że jest im to potrzebne. One też dużo, nawet kilka tysięcy złotych, wydają na odpowiedni dobór muzyki. A i tak im się to opłaca, bo zwiększa obrót, a tym samym zyski.

To dlaczego dyskoteki nie płacą? Przecież ewidentnie tam muzyka to narzędzie pracy? Czy to właśnie różnica kultury biznesu jest tego przyczyną? Kiedyś jeden z policjantów zażartował, że z dyskotekami to jest taki problem: połowa właścicieli już siedzi, a druga połowę CBŚ ma na celowniku. To na pewno przesada, ale faktycznie ten biznes rządzi się swoimi prawami - ci, którzy regulują płatności, o których mówimy, to niewielki procent tej branży. Dla większości poszanowanie prawa nie jest najistotniejszym elementem życia i tam wyłącznie policja może pomóc.

Czy jest czarna lista takich niepłacących firm? To nie jest czarna lista, tylko lista skazanych w procesach karnych. A taki wyrok jest niewygodny, bo z reguły gminy udzielając koncesji na wyszynk alkoholu, wymagają niekaralności.

Dobrze, to jak ułatwić życie przedsiębiorcom, którzy chcą rzecz załatwić legalnie? A i tak już mają pod górkę, bo biurokracji w Polsce na każdym kroku nie brakuje. W tym przypadku też przecież musi pozawierać umowy z kilkoma stowarzyszeniami. Jeżeli zgłosi się np. do nas, to nasi pełnomocnicy są przeszkoleni, żeby wytłumaczyć o co w tym chodzi, podpowiedzą do kogo iść jak to załatwić. A kontakty do naszych regionalnych przedstawicieli-prawników są choćby na stronie: www.spav.pl Oni tez „przetłumaczą” język ustawowy na polski. Również drogą elektroniczną.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny