Frankowski, podczas ponad 20-letniej kariery piłkarskiej, zachowywał zimną krew, mając przeciwko sobie najsławniejszych bramkarzy oraz obrońców świata i grając na największych stadionach. Ale wzruszył się, kiedy przyszło zawiesić buty na kołku. - Nie mogę mówić, głos mi się łamie. Dziękuję za wszystko - wydusił z siebie, kiedy pięciotysięczny tłum na stadionie miejskim w Białymstoku sprawił mu w sobotę owację po strzeleniu ostatniego gola w karierze.
- Warto zawsze o nim pamiętać, bo to facet z tej ziemi, zawsze identyfikujący się z tym klubem, z tym miastem i z tym regionem - zauważa jeden z najbardziej znanych polskich komentatorów sportowych Mateusz Borek.
Więcej przeczytasz w poniedziałkowym papierowym wydaniu Kuriera Porannego.
A oto co jeszcze polecamy w poniedziałkowym wydaniu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?